Litwo! czy mnie jeszcze miłujesz
czy myślisz o mnie jak moja Ojczyzna
czy tęskno wypatrujesz
z wiarą wskrzeszoną na pokuszenie.
A gdy wracać będę na Macierzy łono
i w Ostrą Bramę zanosić pokuty
to z Góry Krzyży spójrz na mnie łaskawie
ujmij od kończyn i bez miar błogosław.
W miłości nie rachuj a kwieciem pachnącym
w krąg ciżby się wlewaj a rozlej przytomnie
po placach przelatuj a złotym promieniem
Żydom na kramach przyświecaj usłużnie.
Powtarzam te strofy pobożnie cytuję
co wiarę w narodzie przez wojny trzymała
i teraz to stojąc u progu katedry
tę noc ponad głową gwiaździście rozkładam.
Bo na nic błagania wróg stoi na powrót
i jak przed wiekami tak teraz się kłębi
aż znowu musimy walić w tarabany
i trąby bojowe wydobyć z odmętu.
Tymczasem przenosisz ponad głowy dachów
gdzie duchy szlacheckie tej ziemi się tłoczą
gdzie kurze bojowe powietrzem zakręcą
i w nozdrza podetkną mi wonie morowe.
Tak pójdę polami na dawne stanice
biel kwiatów obaczę i zerwę je w słowach
gdzie zieleń wezgłowia zachwyci me lico
Ukłonię się wiatrom wiejącym od nowa.
W rozstajach wiekowych kapliczek gromada
gdzie szlachcic się żegna i z konia nie zsiada
i zatnie rumaka popędzi przed siebie
to czasu przeszłego świadectwo da w niebie.
I ja swoją miłość przytulam tak czule
trochę opowiem by żałość w niej wzniecić
lecz wolę w jej oczy spoglądać i marzyć
by nigdy tych wojen mój naród nie przeżył.
Idziemy a Wilno po bruku nas wodzi
Maryja już tęskno przyciąga do siebie
na drzwiach pocałunek pokutnie składamy
a w puszkę pątniczą wrzucamy medalik.
Ach przestań już myśleć przeklęta ma głowo
nie wskrzesisz umarłych z popiołów nie wstaną
naręcza bukietów rozrzucisz po polu
na Rossie co świadkiem przez wieki zostanie.