Wypłowiała Ci na słońcu ta sukienka,
deszcz wybielił z dłoni żółty odcień skóry.
Ale dzielnie opiekujesz się zmarłymi,
Panno Mario, która zeszłaś z boskiej chmury.
Maryjko z grobu babci,
stoisz cicho przy akacji,
wysłuchujesz skarg potoku.
Dzisiaj rwetes na cmentarzu, dużo ludzi.
Fala płynie z naręczami siat i kwiatów.
Ty na co dzień dbasz o spokój, mimo wiatrów,
towarzyszko pozaziemskiej ich podróży.
Stoisz cicho przy nagrobku.
Wysłuchujesz skarg potoku,
że już bliskich nie ma z boku.
Sa anioły i jezuski, są krzyżyki.
Mi Maryjka sercu bliska, niczym matka.
Symbolicznie poły sukni rozchyliła,
żeby schować się tam mogła cała dziatwa.
Maryjko - stoisz cicho.
Wysłuchujesz skarg potoku,
że już babci nie ma z boku.
Wezmę pędzel, odmaluję Ci sukienkę.
Pilnuj grobu na kolejne i ćwierć wieku.
Bywam czasem, myślę często - ty tu jesteś.
Pani wierna, opiekunko bez urlopu.
XxxxX
Jak się nudzisz, bez pomysłu i fantazji,
farbkę w rękę, idź na cmenatrz i pomaluj
suknię Marii, biały welon, twarz i ręce
a odwdzięczy się uśmiechem, gdzieś tam z raju.