Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Szarość tego świata znów wita mnie z uśmiechem, 

Przeraża mnie, o ciarki wręcz przyprawia,

Powinienem był zostać w domu, swoim bezpiecznym azylu,

Ale jeśli się chce przeżyć, trzeba się odważyć wyjść, 

Praca - miejsce przeze mnie nielubiane,

Winą są i obowiązki i ludzie tam przebywający.

 

Wiecznie robie coś nie tak, 

Wszystko jest krytykowane, wyśmiewane - nie rozumiem tego,

Nikt nie chce mnie wysłuchać ani zrozumieć, a co dopiero pomóc, 

Przez co czuję się gorszy i wyobcowany,

Nie tak powinno być, nie tak miało potoczyć się moje życie. 

 

Deszcz za oknem pozdrawia mnie radośnie, 

Wiatr silny też jest miły i również chce dołączyć, 

Myślą, że szukam towarzystwa jakiegokolwiek,

Nic bardziej mylnego, myślę, że się polubimy,

W końcu, wy jesteście w porządku, co nie?

 

 

Telefon dzwoni, odbieram z niechęcią,

Kolejny człowiek zły i niezadowolony,

Krzyczy, wyzywa, przykrość mi sprawia,

Nie jestem niczemu winny, a mi się najbardziej obrywa,

Moja ręka nie wytrzyma już za długo, 

Moja głowa nie wytrzyma również, 

Tego ogromnego wręcz bólu. 

 

Kubek z kawą więcej ma empatii niż inni,

"Miłego dnia" - zawsze wie jak mnie pocieszyć,

Przynajmniej on jest dla mnie miły i życzliwy, 

Żałuję, że przedmioty nie mogą rozmawiać, 

Przynajmniej tak miałbym w końcu jakiś przyjaciół.

 

Ja już więcej nie mogę, nie wytrzymam, zaraz coś we mnie pęknie,

Poraz kolejny skarcił mnie mój szef, znowu coś zrobiłem źle, 

Na prawdę się starałem, dałem z siebie wszystko,

Jestem do niczego, zawsze tak było i zawsze tak będzie, 

Prosiłem o wsparcie, lecz jak zwykle olano mnie.

 

Wracając do domu czuję jak mnie wszyscy obserwują, 

Wzrok dziesiątek osób na swych barkach ciążyć mi zaczął coraz bardziej,

Słyszę śmiechy, nawet obcy ludzie się ze mnie śmieją,

Nie dzieje się to w mojej głowie, to się dzieje na prawdę,

Świat jest okropny, społeczeństwo jest okropne, a ja sam nie lepszy.

 

 

W końcu w domu, spokoju na jakiś czas zeznam wreszcie,

Przyjaciele moi w kuchni na mnie czekają, 

Znów swoje usta może wtopić w moją skórę,

Wie jak mi w bólu ulżyć, o cierpieniu na jakiś czas zapomnieć,

Chciałby w inne miejsca się dostać, zrobić mi ogromną przysługę, 

Na to pozwolić nie mogę, rano w koncu znowu wstać muszę do pracy.

 

 

 

Opublikowano

Podobno istnieje coś takiego (w psychologii) jak zniekształcenia poznawcze, które polegają na wybiórczym działaniu ludzkiego mózgu. Ze wszystkiego,co się człowiekowi przytrafia, wybiera on, zapamiętuje i rejestruje tylko to, co pasuje do wcześniejszych doświadczeń i przekonań, żeby uniknąć sprzeczności między tym, co się wydarza a wytworzonymi już schematami myślowymi.

Mam nadzieję, że w skrócie wyjaśniłam, o co tu chodzi.

A piszę o tym dlatego, że czytając ten wiersz odniosłam wrażenie, że peel bardzo mocno idzie w te zniekształcenia. Nie sposób bowiem mieć aż tyle pecha na raz, na pewno można jednak koncentrować się tylko na negatywnych stronach życia, aby samego siebie utwierdzić w przekonaniu, że "jestem do niczego, ludzie się na mnie uwzięli, świat jest podły, nic dobrego mnie nie może spotkać...."

 

A skutkuje to w najlepszym wypadku fobią społeczną:

 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

W najgorszym zaś paranoją:

 

Nie zgadzam się zatem ze stwierdzeniem:

 

 

A właśnie, że dzieje się to w głowie peela.

Zniekształcenia poznawcze bardzo często odbierają nam poczucie kontroli nad własnym życiem.

 

I nie chodzi tu o wrednego szefa, awanturującego się klienta, tylko o świadomość, że to ja decyduję o tym, jak moje życie ma wyglądać. To zupełnie coś innego, niż rola ofiary, na którą wszyscy i wszystko się uwzięli.

Opublikowano (edytowane)

@Triengel Peel, do przytulenia.

 Wiesz, czasem dowiaduję się, jak to inni mieli źle, jak ciężko, że mieli o wiele gorzej... itd.

Tylko, że mnie to nie pociesza, nie jest mi lżej.

A dzisiaj dla mnie smutny dzień od rana, zmarła w nocy moja znajoma 46 lat (rak - guz serca)

zostawiła męża i 7 letniego synka, smutne wiersze, smutny listopad i tak siedzę zamotana beznadzieją,

że ani ręką, ani nogą, ani głową...

 

 

Edytowane przez Alicja_Wysocka (wyświetl historię edycji)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • I.         Nadpalonej świecy migocący płomień, Budzi rzewne odległego dzieciństwa wspomnienie, Niedosięgłe jak drugi wielkiej rzeki brzeg, Niewyraźne i rozmyte jak sen,   Chodząc w życiu różnymi drogami, Potykając się o losu przeciwności, Wspominamy barwne z dzieciństwa obrazy, Czasem próbując się nimi pokrzepić,   Zapamiętany w dzieciństwie babci śmiech, Czasem wlewa w duszę otuchę, Gdy nocami huragany szalejące, Do snu nie pozwalają zmrużyć powiek…   A gdy wokoło druty pozrywane, Od uderzeń piorunów żarówki popalone, Roztrzęsioną dłonią dzierżąc zapałkę, Czasem strwożeni zapalimy świecę.   I jak przed laty nasi dziadowie, Niewielką choć świeczkę postawimy w oknie, By swym blaskiem odbijając się w szybie, Nikły na twarzy zarysowała uśmiech,   Wtedy blask maleńkiego świecy płomyka, Zdaje się samotnie stawiać czoła, Srogim piorunom przeszywającym czerń nieba, Wichurom uderzającym o trzeszczący dach….   II.   Spalającej się świecy migocący płomień, Na wszystkie strony łagodnie chyboce, Niczym zatroskany, zmartwiony człowiek, Podejmujący w życiu decyzje niepewnie.   Bo te zawiłe losu koleje, Milionów ludzi na całym świecie, Są jak te tajemnicze świec płomienie, Z czasem wszystkie gasnące.   Ten tańczącego płomyka nikły blask, Na tle mroku nocnego nieba, Jest jak odmierzony ludzkiego życia czas, Na tle nieskończonego niepojętego wszechświata.   Te gorącego wosku krople, Spływające wzdłuż palących się świec, Są jak naszego życia lata kolejne, Biegnące nieśpiesznie aż po jego kres.   A ten gorący roztopiony wosk, Zdaje się kłaniać minionym wiekom, Pełnym wyrzeczeń, trudów i trosk, Spowitym mgłą niepamięci zamierzchłym tysiącleciom.   I jak ten maleńki świecy płomyk, Sami niegdyś zagaśniemy, Na wieki zamkną się nasze powieki, Ku wieczności nieśpiesznie odpłyniemy…   III.   Dogasającej świecy migocący płomień, Gdy zamigoce życia już kres, Ozłoci nikłym blaskiem włosy srebrne, I spływającą po policzku łzę,   A gdy zmęczeni życiem na starość, Wspomnimy z rozrzewnieniem odległe dzieciństwo, Czapkujmy naszym bezcennym wspomnieniom, Migocącym za niepamięci zasłoną,   Gdy będąc roześmianymi dziećmi, Pełni radosnej beztroski, Byliśmy jak te migocące świec płomyki, Nie lękając się odległej przyszłości,   Wciąż tylko na zabawach, Spędzaliśmy cały swój czas I tak płynęły kolejne lata, Pośród radości bez żadnych obaw,   Aż dorosłość naszą beztroską zwabiona, Za rogiem niepostrzeżenie się zaczaiła, By pochwycić nas w swe sidła, Pełnego trosk i problemów dorosłego życia,   Aż za pełną problemów dorosłością, Przykuśtyka niebawem już starość, By twarz zarysować niejedną zmarszczką I uprzykrzyć końcówkę życia niejedną chorobą…   IV.   Wypalonej świecy gasnący już płomień, Nim ulotni się z sykiem, Przerażony gwałtownie zamigoce, Nim już na wieki zagaśnie…   Podobnie i niejeden człowiek, Wydając w życiu ostatnie już tchnienie, Duszę swą gwałtownym strachem przeszyje, Nim ku wieczności nieśpiesznie odpłynie,   A czasem z wolna poruszając wargą Pokrzepi się jeszcze cichuteńką modlitwą, Nim w gardle uwięźnie już głos, Nie dając kształtu kolejnym słowom.   I jak z wypalonej świecy delikatny dym, Tak dusza z schorowanego ciała się ulotni By po przekroczeniu progów Wieczności, Stanąć wkrótce przed Stwórcą Wszechmocnym…   A wtedy Bóg Litościwy, Spyta ją głosem łagodnym, Czy pośród ziemskiego życia kolei, Była jak ten maleńki świecy płomyk…   Czy odbiciem Bożej Dobroci, Jaśniała w grzesznym człowieku ułomnym, Czy zanieczyszczona szpetnymi grzechami, Była jak czarny z smolnego łuczywa dym…  

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • @Berenika97    Dziękuję Ci wielce za uważne czytanie. I za uznanie oraz oczywiście za komentarz.     Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę spokojnego week-end'u.

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • @Marek.zak1 no tak wybór to nie trudny - mądrość. 
    • @Marek.zak1 to racja większość facetów mówi że tylko oni zarabiają. A ja na to mam swoją teorię niech wynajmą służącą na godziny ciekawe czy wystarczy im do pierwszego . Postawcie się takim don juanom drogie Panie.       
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...