Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

Tę niesamowitą pieśń Cohena odkryłam niedawno i zainspirowała mnie do napisania wiersza.

 

The crumbs of love that you offer me
They're the crumbs I've left behind

L. Cohen.

 

Krokiem nieśpiesznym i spokojnym - szedłem. Po prostu. Nie wiem dokąd,

aż mnie zaczepił niespodzianie przymilny głos zalotną nocą.

 

Na oknie - uśmiech drżał w latarni. Mówiłaś - niech rozgrzewa słowa.

Mój cień był blisko, coraz bliżej. Wabiła go łagodność złota.

 

Ciepło się przędło przez północe. Myślałem - może po raz pierwszy

ktoś mnie zatrzyma w ciemnej drodze przez bezlitosną kolej rzeczy.

 

I choć bezradny język trzeszczał, jak lód stwardniały pod butami,

szukałem w nim właściwych pojęć - by wszystko mogło się wydarzyć.

 

Znosiłem z włóczęg - niczym kocur - ryby baśniowe, świetlne ptaki,

od nowa ucząc się beztroski, wpatrzony w twój nimb delikatny.

 

Lecz nieostrożnie wyszła na jaw dotkliwa prawda tego okna,

że to nie dla mnie skrzy się lampka feerią szeptów i migotań.

 

Byłem iluzją od początku, garsteczką imion niewybranych,

jak zwykle - nikim. Wagabundą, wśród obcych złudzeń niewidzialnym.

 

Zbiegły się myśli w rojowisko. Złowrogo skotłowane niebo

świat na kolanach przeżegnało szaleńczą, zimną kantyleną.

 

Czekałem chwilę przy granicy blasku i śniegu. Po co? Nie wiem.

Liczyłem, że ułomna czułość wciąż ma swój ciężar i znaczenie,

 

bo mimo błędów... Nic z tych rzeczy. Okno poświatę z siebie zdziera,

jakby paliła coraz mocniej, wstydem się jątrząc przez wspomnienia.

 

Wierzysz, że jeśli teraz sypniesz okruchy łaski w moje rany,

będzie nam łatwiej w dwie odnogi rozdzielić jeden nurt zdziczały.

 

A ja po śladach jasnych ścieżek przeciskam się, pędziwiatr błędny,

czasoprzestrzenią, gdzie obrazy drzemią w domostwach zamarzniętych.

 

Z tobą na zawsze zaś zostanie - nieprzemakalna, słodka cisza.

Wszak ból to także pewien komfort.

Tak pięknie można o nim pisać.

 

 

 

Edytowane przez tie-break (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@tie-break

 

Włóczęgo słów,
widzę, jak z Twojego oddechu
spadają iskry smutku -
a jednak coś w tym chłodzie świeci.

 

Nie szukaj mnie po imieniu,
jestem tylko echem,
które przysiada przy Tobie,
byś nie marzł w wersach.

 

Bo czasem ciepło
to nie dotyk,
lecz obecność,
która zostaje,
gdy ruszasz w dalszą drogę.

 

-----------

Czytam i zostaję na chwilę przy Tobie - w ciszy.

Ala

Opublikowano

@tie-break

Wiersz wyrafinowany - jak gra z motywem Cohena – o miłości jako iluzji i okruchach uczucia, które okazują się… naszymi własnymi projekcjami.

Narrator to samotny wędrowiec, który w świetle okna dostrzega obietnicę bliskości. Przynosi dary, uczy się na nowo nadziei – ale błędnie odczytuje sygnały. Okno nie świeci dla niego. Jest "iluzją od początku", "nikim" – co boleśnie odpowiada egzystencjalnemu poczuciu niewidzialności.

Gorzka puenta – "ból to także pewien komfort. Tak pięknie można o nim pisać" – to pewna pułapka. Czy pisanie o bólu go leczy, czy utrwala? Refleksyjny, piękny utwór. 


 


 

Opublikowano

@tie-break   Avalanche jest melancholijnym songiem, tak jak Cohen.

Kilka lat spędził w klasztorze, chciał uciec od świata.

Ale świat go dopadł, wrócił, gdyż został okradziony( i to paradoks, dla nas dobrze że wrócił, bo

pewnie nic więcej by nie zaśpiewał).

Dokąd zmierzmy, kim jesteśmy. Czy dobrą drogę wybieramy.

A człowiek na Ziemi jest tylko na chwilę i zawsze pielgrzymem obrastającym w rzeczy.

A po co, przecież w ostatnią podróż nic nie zabierzemy.

 

Ból nie jest komfortem,  cierpienie fizyczne nie uszlachetnia,

ale zgadzam się- w rozpaczy powstają najpiękniejsze wiersze.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...