Tam, gdzie ostatnie światło gaśnie,
Zatrzymam się — za granicą życia.
Cisza rozwinie skrzydła z cienia,
I spowije mnie białą jak całun mgłą.
Nie będzie imion, wspomnień, ani łez —
Tylko echo, blade jak porzucone modlitwy.
I w tej pustce, chłodnej jak marmur świątyni,
Zrozumiem, że noc nie była końcem,
Lecz powrotem