Kiedy idę pomiędzy nimi, kiedy się przechadzam, drzewa szumią.
Chwieją się w słonecznym blasku.
Migoczą kroplami drżące od jesiennego chłodu liście.
Deszcz niedawny strącają z siebie.
I otaczają mnie te cienie.
Kładą się ukosem
na wilgotnej
pod wieczór ziemi.
Na pachnącej jeszcze.
Potykam się o nie w tym powiewie
lekkim, kiedy idę. Kiedy mi tak bez ciebie…
Oklaskują moje
przybycie,
moje odejście.
Kiedy widzę w prześwitach,
kiedy patrzę tak w wysokie niebo…
(Włodzimierz Zastawniak, 2025-10-24)