Ciągle gubię jakieś oczka,
w rękach sweter życia plotę.
Plączę nitki, kolor wkładam.
Póki żyję - mam robotę.
Idealne to to nie jest,
porównuję wizję z szlaczkiem;
jak pijana czasem biegnę,
śmieję się, a potem płaczę.
Z każdej strony coś wystaje,
rękaw krótki, poła świeci.
Kawał swetra plotę mamo
i okrywam nimi dzieci.
Z modą nie mam nic wspólnego,
spod maszyny nie wypadłam.
Samoróbka - tu mi bliżej
- o mym życiu - taka prawda.
Wolę myśleć - samorodek :D
- bez przepisu i bez planu.
Los ugniatał i uciskał.
Jestem sama sobie panem.
xxx
Skoro sensu smak poczułam
i znam swoje po horyzont,
to ciekawam innych ludzi.
Napisz, co u Ciebie słychać.