Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Mniam... i talerzyk pusty, łyżka oblizana.
Szarlotka tylko przez chwilę była moją przyjaciółką.
Nawet nie zdążyłam jej się zwierzyć szeptem
Z moich miłosnych eskapad wieczorową porą,

 

Ani o nowej torebce z krokodyla nilowego.
Już chciałam pokazać kolekcję szpilek,
I suknie balowe, woale i pióra z promocji,
Lecz rozpłynęła się w ustach niespodzianie.

 

Trudno, jutro znowu stanę w kolejce do cukierni
I sterroryzuję obsługę: „to napad! ciasto wykładać!
Żądam placka z rabarbarem, tego makowca i jabłecznika.
Sejf otwierać... no proszę, babka z rodzynkami!”

 

Aż się buźka cieszy, ślinka cieknie – co tam, nie przytyję;
Spalę kalorie podczas ucieczki z miejsca rabunku.
Ukradłam tylko babcine smaki, one nie są na sprzedaż;
To jakbym palcem w misie ciasta urabianego podkradła.

 

Coś, co najlepiej smakuje, nim jeszcze wyrośnie!
A te truskawki znikające z blaszki tuż przed pieczeniem...
Romans z przepysznościami – czy to jest karalne?
A wiedzcie, mili, co wam zdradzę, że kuchennego

 

Złodziejaszka nikt nigdy nie dopadł, bo fachura
Z niego, co tylko po kątach się oblizuje i mlaszcze,
A co po kieszeniach jeszcze ukrywa – nikt nie wie.
I już planuje, który tort wart jest przestępstwa.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      A Sorosa?
    • @Roma Nawet ciężko mi napisać jak bardzo podoba mi się ten wiersz. I pod jak wielkim wrażeniem jestem po jego lekturze
    • Pozwolę sobie zamknąć tytułowe zdanie w takiej właśnie postaci. Po to, aby przytoczyć kolejne. Mianowicie to, które Sherlock'owi Holmes'owi nakazał wypowiedzieć sir Arthur Conan Doyle: "Patrzę i obserwuję".     Tak - patrzę i obserwuję. Uważny Czytelnik z obecnością odczuje potrzebę dodania "Widzę." Względnie "oraz widzę", jeśli jest zwolennikiem trójczasownikowych zdań.     Zatem chodzę, patrzę - trudno chodzi się, nie patrząc - obserwuję i dostrzegam. Dziewczyna w towarzystwie dwóch dobrych koleżanek - krótki czas obserwacji to zbyt mało, aby ustalić poziom trwałości ich relacji - w zakończonym dolnym skosem bialym sweterku pod czarną skórzaną kurtką. Roześmiana blondynka, lat może dwudziestu jeden, może dwudziestu dwóch. Grupa siedmiu hałaśliwie roześmianych mężczyzn: najprawdopodobniej Niemców, skoro w rozmowie używali języka zza naszej zachodniej granicy. Blask, rozesłany przez Słońce na białokremowej ścianie sąsiadującego z kościołem imienia tak zwanej Najświętszej Maryi Panny, zbudowanego ukosem do ulicy Piwnej gdańskiego Głównego Miasta. Ano, to już wiesz, Czytelniku, gdzie obecnie przebywa piszący to opowiadanie.     Przechodnie na ulicy Długiej - w świetle dnia i w mroku nocy, rozjaśnionym trochę przez latarnie. Przeważnie pary w różnym wieku: dziewczyny z chłopakami za dłoń lub tylko obok, kobiety z mężczyznami pod ramię lub albo towarzyszącąco. Zatrudnieni przez restauracje zachęcacze - bądź też zapraszacze - do wejścia na obiad czy wczesną kolację. Na Lektykarskiej, łączącej poprzecznie ulice Długą i Piwną, na wysokości przyległej do hotelu StayInn restauracji "Mono" kolejna blondynka. Wzrostu metr sześćdziesiąt, przytłoczona pobłyskującym czernią długim do kostek skórzanym płaszczem. Astarannie zawiązany w pasie, odsłaniał przy każdym kroku nogi. Czarnowłosy chłopak, wyższy o głowę, zasłuchany w to, co mówiła, nie zwrócił - w przeciwieństwie do niej - uwagi na moje, obejmujące ich oboje, spojrzenie. Wygląda na to, że kobiety zauważają więcej niż mężczyźni. W każdym razie niektóre więcej niż niektórzy.     Wreszcie - określmy go potocznie - gość w  bawełnianej bluzie z herbem Gdańska. Kaptur na głowie, też czarny. Druga bluza na wierzchu, w barwne geometryczne wzory: inkaskie odzwierciedlenia Słońca, lamy, coś na kształt andyjskich krzyży. Dominują czerń, biel, ciemne zieleń i czerwień.     Chodzi, patrzy i obserwuje. Podobno widziano go w sombrero i w niebieskim garniturze tuż po pierwszej w nocy, gdy wychodził z klubu Port Royal. Ale czy to pewna wiadomość, że spędził tam czas?     Pewne jest, że dzisiejsze czasy zachęcają do bardzo pilnej obserwacji tego, co się dzieje. W tym do analizy motywów działania ludzi, zajmujących decyzyjne stanowiska w państwach nie tylko Europy.       Gdańsk, 18. Października 2025   
    • @Ewelina Mogą być góry, bez usprawiedliwień. Po co się wypierać? Lepiej się zapomnieć.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...