Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

W październikowy dzień z samego rana

obudziłam się jakaś niewyspana

i choć był to piątek ale nie trzynastego

zapamiętam go jako pechowego.

 

Do pracy szybko się wybrałam

nic złego nie przeczuwałam,

dzień ciągnął  się niesłychanie,

ktoś przygotował drugie śniadanie.

 

Wszyscy w zgodzie pracowali,

przyjaźnie się do siebie uśmiechali,

aż wybuchła awantura wielka,

o dziecinne, dresowe porcięta.

 

Kielich goryczy od dawna napełniany,

został dziś  zupełnie przelany,

niepotrzebnych słów padło wiele,

pokłócili się dobrzy przyjaciele.

 

Jak to w gniewie przeważnie bywa

język za zębami się  nie skrywa,

wzburzenie i złość spowodowały,

iż wulgarne słowa padały.

 

I chodź między nimi  różnica wieku była,

co która mówi się nie zastanawiała,

długo by jeszcze ta kłótnia trwała,

gdyby się jedna z nich nie opamiętała.

 

Od tego feralnego dnia

minęło dni już  kilka,

obie mijają się bokiem

patrząc na siebie z "wilka'.

 

A tak mało przecież do zgody trzeba

wystarczy promyk słońca, lazur nieba,

wystarczyłoby gdyby któraś odwagę miała

magiczne słowo przepraszam wypowiedziała.

 

Do pracy, z przyjemnością by się chodziło,

na duszy lżej by było,

godziny pracy szybciej by mijały,

a świat byłby różowy cały.

                            K.W.

 

 

 

 

 

 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...