Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Historia edycji

Należy zauważyć, że wersje starsze niż 60 dni są czyszczone i nie będą tu wyświetlane
huzarc

huzarc

 

Poszum lasu przegarnia żywiczną cięciwą

Chmurne luki powietrza nad atramentem pól,

Łamiąc lamentem znaczeń pieśń w ustach kłamliwą…

 

Rdzawy promyk krwi buja się w szeleście trawy

Biegnie, ucieka, kryje się, oddech, strach, pada…

W szmer stłumiony, podskórną struną śmierci - jak ból

Odurzony, jak widok namacalny zjawy

Nad jakim wisi bezkresny blask kanonady…

 

Nadchodzi… przez krzyk, pręgą twardego skowytu

Zamazując kontury z dogasających gwiazd,

Tam dokąd wciąż pytanie ginie z niedosytu…

 

Siny powój karni woń słonecznej wikliny

Pod zmrużona powieka na drodze ku wieczności,

Gdzie próżno dla ptaków szukać lazurowych gniazd

I cienia pod listowiem trującej rośliny.

Lecz co my wiemy- ludzie naiwni i prości.

huzarc

huzarc

Bóg powrotu

Poszum lasu przegarnia żywiczną cięciwą

Chmurne luki powietrza nad atramentem pól,

Łamiąc lamentem znaczeń pieśń w ustach kłamliwą…

 

Rdzawy promyk krwi buja się w szeleście trawy

Biegnie, ucieka, kryje się, oddech, strach, pada…

W szmer stłumiony, podskórną struną śmierci - jak ból

Odurzony, jak widok namacalny zjawy

Nad jakim wisi bezkresny blask kanonady…

 

Nadchodzi… przez krzyk, pręgą twardego skowytu

Zamazując kontury z dogasających gwiazd,

Tam dokąd wciąż pytanie ginie z niedosytu…

 

Siny powój karni woń słonecznej wikliny

Pod zmrużona powieka na drodze ku wieczności,

Gdzie próżno dla ptaków szukać lazurowych gniazd

I cienia pod listowiem trującej rośliny.

Lecz co my wiemy- ludzie naiwni i prości.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...