Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

 

 

Gdy leżała jeszcze w tej całej rurkowatej, przezroczystej aparaturze. Aurze końca sąsiedniej głębi pokoju. Mama, która umarła przed zaledwie kilkoma godzinami, a my przy stole napiliśmy się ciepłej. Zaparzonej przeze mnie herbaty. W oczekiwaniu na przyjście lekarza, bo tylko on może potwierdzić zgon. Pierwsze, co na mnie spadło jak obuchem po głowie to myśl, że spośród wszystkich lepiej myślących ode mnie, nikt z nich bardziej niż ja sama, nie wie, co właśnie teraz należy zrobić.

 

Przeze mnie herbata
Przeze mnie światło
Przeze mnie żegnaj.
Przeze mnie modlitwy maleńkie ziarenko

Przeze mnie upadło.

Z talerza talerzyk.
 

 

 

Edytowane przez wierszyki
, (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@wierszyki

To bardzo przejmujący zapis chwili, w której życie i śmierć stykają się w codziennym geście. Uderza prostota – herbata, światło, talerzyk – zwykłe przedmioty nagle nabierają wagi symbolu, jakby całe pożegnanie mieściło się właśnie w nich. Powtarzane „przeze mnie” ma moc modlitwy i wyznania winy zarazem, odsłania bezradność, ale i miłość. Tekst porusza właśnie tym, że nie ucieka w wielkie słowa – zostaje przy tym, co zwyczajne, i dlatego jest tak prawdziwy.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Bardzo Ci dziękuję Marku, że chciałeś przeczytać i napisać coś od siebie.

Pewnie że stu ludzi może jeden chciałby być bliżej takich miejsc i wspomnień. Pozdrawiam

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

 

 

 

Pięknie to skomentowałeś. Dziękuję.

Wielkie słowa to raczej kamienie, które nas grzebią. Ale czasem skądś ich pełno i może też nie ma innego sposobu. By je zrzucić.

Pozdrawiam serdecznie  

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Kiedy miałam kilka lat, ogłoszono stan wojenny. Wysłuchaliśmy komunikatu przez radio, które zwykle było puszczane nad ranem. Choć jeszcze było ciemno, mogliśmy wykorzystać nagle dany nam czas na koziołki i inne radosne wygłupy. Cieszyłam się, że zostanę w domu, ale nagłą sielankę przerwała mama, wyjaśniając, że to znaczy, iż mogą nadjechać czołgi. Odtąd, od tego dnia i tej godziny, czołgi mogły wynurzyć się w każdej chwili, zwłaszcza że nie tak daleko od nas znajdowała się jednostka wojskowa. Mijaliśmy się czasem z nimi w drodze do lasu, gdy wyjeżdżały na poligony, zza mijanych murów, wracając z zakupów. W święta odwiedzaliśmy je, nieruchome, ustawione jeden obok drugiego, niosąc w sercach kolorowe chryzantemy. Tym razem tylko opuściły swoje pudełka i jak nakręcane zabawki wyjechały w strajkujących, przeciw bliżej nieznanemu wrogowi, który czai się tuż, tuż.    Gdy zniknęła koleżanka z klasy, uciekała przed czołgami. To właśnie one z bliżej niezrozumiałych mi powodów nakazały opuścić dom małej dziewczynce o dwóch warkoczykach zawiązanych na kokardki, zupełnie takiej samej jak ja. Dopiero co bawiłyśmy się u mnie w domu i na umówiony sygnał udawałyśmy przerażenie, zaglądając przez przedpokój w puste oczodoły straszliwej maski Króla Olch. Eksponat już rangi historycznej, zaprojektowany przez pana Zitzmana. Skądinąd ręce, które ją wykonały, były przedłużeniem nierealności wszelkich alternatywnych zakończeń, jakie niesie z sobą teatr. Na domiar złego, zamieszkałam przy drodze oznaczonej w planach jako droga ewakuacyjna dla czołgów. Przeciw możliwemu niebezpieczeństwu posadzono szpaler drzew. Okna wybudowano wyłącznie w ścianach sąsiednich od tych, których usytuowanie mogłoby zdradzić, iż ktoś chciałby usłyszeć lub potajemnie zobaczyć wyjeżdżający na misję czołg.   Schowaliśmy się tam, drzewa wybujały do góry, szansa na niezauważenie nas, wysoce wzrosła. Życie jednego człowieka, cóż znaczy w żarcie historii.      
    • Zapachniało Asnykiem... Kiedyś mi się zdarzyło takie nawiązanie do jego wiersza "Między nami nic nie było": A tu mam jeszcze "wersję dla leniwych" :)   A Twój wiers bardzo ładny. Trochę w nim Asnyka, ale bardzo dużo Violi :)   Pozdrawiam serdecznie.
    • @Berenika97 przepiękny. Rozbiłaś bank ostatnich czytań. bb
    • @lena2_ fajne te lepiejki :) I treść, i forma skrojone na miarę.  Przeczytałam z przyjemnością. Bb
    • @Arsis

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Bardzo możliwe Włodzimierzu, ponieważ każda kobieta to zagadka...
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...