Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

grzech to narzędzie kontroli
zarzucone na szyję człowieczeństwa
brzemienne w oskarżenia i złudne obietnice


zastraszony zwierz szybciej wpada w pułapkę 
zachęcony łakociami cywilizacji 
głaskany biczem rzeczywistości


wierzy - tak musi być 

wbrew sobie zaprzeczając 
i własnemu duchowi 

 

wybacz mi Wszechświecie

za myśli bezgrzeszne 

 

 

**********************

Edytowane przez Wiesław J.K. (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@Wiesław J.K.  grzech to wykroczenie ( dla Chrześcijan wobec Boga też) wobec człowieka,

człowieczeństwa. Tu wchodzi sumienie- sędzia moralny nasz wewnętrzny= i powinien

rozsądzić  jaka waga grzechu jest( ale sumienie może się czasem mylić- jakże omylny

człowiek jest

Opublikowano

@Annna2 W rzeczywistości sumienie można przygasić, wymówkami, dumą, samochwalstwem i tym podobnymi. Anno, napisałem niegdyś na tym forum na ten temat coś w tym rodzaju: Jeśli człowiek wierzy w to, że Bóg stworzył go na swoje podobieństwo to trudno zaprzeczyć, że również grzech należy do Jego stworzeń. Weźmy przykład z Raju, gdzie Adam i Ewa mogli jeść owoce z każdego drzewa, oprócz jednego, które było tym zakazanym, a więc Bóg stworzył pokusę i pokuszenie. Jeśli nie było by takiego pokuszenia, do tej pory wszyscy żylibyśmy w Raju.
Z szacunkiem dla Siły Wyższej, która wiedziała, że człowiek jakiego stworzyła na swoje podobieństwo, nie jest perfekt i takie pokuszenie może pokierować nim do sięgnięcia po ten zakazany owoc. Myślę, że ten Bóg po prostu zabawiał się kosztem człowieka.
Wszechświat, w moim przekonaniu jest tym prawdziwym Bogiem, a taki Bóg nie kusi na pokuszenie.

Opublikowano

@Wiesław J.K.  ciekawie napisane

Wierzę w Boga i Maryję Mateńkę. Jestem katoliczką. Wierzę, że Bóg nas stworzył na swoje podobieństwo.

Nie jesteśmy Bogiem- ale powinniśmy Boga widzieć w każdym człowieku

Różnie z tym bywa- i tu jest kuszenie i pokuszenie. Dał człowiekowi wolną wolę,

wybrania drogi którymi idziemy ( i odpowiadamy za nasze wybory)- no i więc różnie z tą wolną wolą bywa,

i różne są wybory

Opublikowano

@Annna2 Urodziłem się w Polsce w rodzinie katolickiej, już na antypodach poznałem drogę protestantyzmu, przeczytałem cała Biblię parę razy, nie chwałę się tylko stwierdzam fakty, jednakże Wszechświat pokierował mnie inną drogą i nie myślę, że to pogaństwo. Nasi przodkowie przed Mieszkiem I byli wyznawcami Peruna i być może innych bogów, aż do czasu gdy Watykan zniszczył ich tylko dlatego, że wierzyli inaczej i szczerze mówiąc historia tak zwanego chrześcijaństwa watykańskiego nie ma nic wspólnego z Chrystusem Jezusem.
Obecnie moją religią, jeśli tak można rzec, jest po prostu Wszechświat i jego odwieczne prawa, które obowiązują każdego: Czynisz dobrze, dobrem zostaniesz wynagrodzony, Czynisz źle, nie oczekuj niczego dobrego w zamian. To tak pokrótce, jednakże nie potępiam wyznawców innych religii bo staram się żyć według zasady nie czyn innemu co Tobie niemiłe i wszystko co ludzkie nie jest mi obce. Staram się z szacunkiem podchodzić to każdej religii. Wierzę, że każdy człowiek powinien mieć szacunek dla innego człowieka, lecz niestety jest inaczej i tutaj przychodzi na myśl inne stworzenie Boże czyli Szatan zwany diabłem.
Myślę, że religie zostały stworzone po to, aby zasiać zamęt i niezgodę w rodzinie ludzkiej, a to nie ma nic wspólnego z oddawaniem czci Stwórcy. Pozdrawiam serdecznie.

Opublikowano

@Wiesław J.K.trzy grosze, i tak wiem że zostanę wyklęty z tego kościółka naszego, nie wolno mówić o innym stworzeniu, nie ma takiego czegoś, stworzono nawet jeśli to trwało 7 dni, wszystko by było równym - nie innym, nie wiem co biblia i inne religie o diable, mając tu wątpliwość stworzenia go, bardziej wygląda na odpowiedz na stworzenie, czytaj jak odziaływanie jednego na drugie, akcja - reakcja, być też może tak gdy sam Bóg zaistniał to jego zaistnienie...
Pozdrawiam.

Opublikowano

@sam_i_swoi Pokrótce, nie mam osobistej opinii na ten temat i opierałem się na przekazach Biblijnych w tej materii. Mówi się, że Watykan posiada księgi, ukryte przed światem, w których są opisane rzeczy mówiące o wielu nadchodzących wydarzeniach, zapewne i o stworzeniu również. Dlaczego to ukrywają przed światem, czyżby przed grozą przyszłych kataklizmów, a może coś dobrego, jak wieści o Raju Utraconym...

Opublikowano (edytowane)

@Wiesław J.K.  tak i z tym się zgadzam.

Każdemu należy się szacunek- bez względu na to kim jest.

Uważam ponadto że wszelki ekstremizm jest zły.

Urodziłam się w Polsce, na Warmii, mieszkam tu i tu umrę. Nikogo nie potępiam i nikogo w żaden sposób nie

wartościuję.

To, że ktoś jest wierzący nie oznacza z automatu dobrego człowieka, i tak samo dotyczy agnostyka.

Ważne jakim się jest człowiekiem.

Wierzę w Boga, Bogu i Maryi - katolikami byli moi (i są) przodkowie, Rodzice, Dziadkowie- wszyscy.

I tego nie zmienię( nie chcę)

Tak jak to że nic nie zmieni tego, że jestem autochtonką

 

 

 

 

 

 

 

 

Edytowane przez Annna2 (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@Wiesław J.K.Ja odnoszę się tylko do Twojego tekstu. 

Widzę w nim sprzeciw wobec manipulacji strachem. Twoja metafora grzechu jako narzędzia kontroli jest odważna - pokazujesz, jak poczucie winy może być używane do zastraszania i zniewalania człowieka. (Duża część historii władzy się na tym opierała). 

Szczególnie poruszający jest paradoks końcowy - przepraszanie za "myśli bezgrzeszne". To ironiczne, bo nawet w buncie czuje się ciężar wpojonych schematów.

Ale zastanawiam się: czy odrzucając "grzech" jako narzędzie kontroli, nie ryzykujemy utraty wszelkich etycznych granic? Czy istnieje przestrzeń na moralność, która nie jest "narzędziem" - ale czymś autentycznym, wewnętrznym?

Opublikowano

@Berenika97 Myślę, że równowaga jest ogólnie zalecana we wszystkim, a grzech jest zaliczany do negatywnych rzeczy, czyli jeśli byłby wyeliminowany na zawsze, według niektórych byłoby nudno. Nic z tych rzeczy, ponieważ wówczas ludzkość mogłaby się koncentrować na budowanie podstaw do lepszej przyszłości, bez grzechu, bez zła, itp., bez nieustannej walki dobra ze złem i nie widzę w tym nic złego. 
Mając ten rozdział zamknięty, zamiast zwalczać się pomiędzy sobą, zjednoczony świat w tym głębokim znaczeniu, nie takim jak ONZ, nie marnowałby swoich zasobów, surowców etc., na wojny i wzajemne wyniszczanie.
Świat taki nie potrzebowałby obecnej etyki, która po prostu nie byłaby konieczna, mam na myśli etykę biblijną, gdyż świat eliminując grzech stworzyłby uniwersalną etykę, która w odpowiednim czasie doprowadziłaby do nieśmiertelności i ekspansji ludzkości w nieznane światy, a nawet wszechświaty. Pozdrawiam serdecznie.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @FaLcorN   FaLcorN …:) wiem, wiem;) mam taki wrodzony …talent ;)    lubię Ciebie:) !!!       
    • @KOBIETA Na Wenus? To nawet lepiej. Większa odległość to mniejsza pokusa, którą roztaczasz.
    • Pozostawiłam na chwilę własne myśli, stawiając przy taksówce od strony bagażnika walizki i informując chowającego je kierowcę, na którą ulicę zamiawiam kurs. Gdy wsiadłam i zamknęłam za sobą drzwi, zdecydowałam się do nich wrócić. A tym samym do naszej rozmowy.     - Jak to, co masz ze mną zrobić? - popatrzyłam na niego zaniepokojona. Do treści pytania, będącego w oczywisty sposób uzewnętrznieniem wątpliwości, doszedł jeszcze podkreślający je ton. Pierwsze pytanie wypowiedziałam zwykłym tempem. Drugie już znacznie szybciej - jak zwykle wtedy, kiedy coś mnie rozemocjonowało. - Chyba nie rozważasz odejścia ode mnie? Nie! No coś ty! Powiedz, że nie! - moje spojrzenie stało się o wiele bardziej niespokojne, podążając za zawartą w wypowiadanych słowach emocją.     - Nie! - powtórzyłam, ściskając mu dłonie. - Ty nie mógłbyś, prawda?! Nie po tych wszystkich twoich deklaracjach i zapewnieniach! Powiedz, że... - zgubiłam się na chwilę wśród swoich myśloemocji, przestając nadążać za słowami - że nie powiedziałeś tego i że ja tego nie usłyszałam - pokonałam na moment swoje zdenerwowanie.     - Prawda jest taka, że rozważyłem - odpowiedział wolno na moje pytanie. - Rozważyłem, ponieważ twoje postępowanie pokazuje, że nie jesteś gotowa na ten związek. Unikasz rozmów o istotnych kwestiach, zapowiadając "pogadamy", ale nie wracasz do nich. Ta sytuacja z koleżanką - wiesz, o której mówię. Test, co zdecyduję i jak się zachowam, dobitnie wskazał na twój brak zaufania pomimo, że o nim zapewniasz. Wreszcie ten wyjazd. Wiesz, że jego uzasadnienie stanowi sprzeczność z twoją obietnicą, że nie planujesz zniknąć? Robisz dokładnie to: zaplanowałaś zniknąć na półtora tygodnia. Skoro tak szanujesz swoje słowa, jak mam być pewien, że za jakiś czas nie znikniesz na miesiąc uzasadniając to potrzebą wakacyjnego wyjazdu?     Nie wiedziałam, co mu wtedy odpowiedzieć. Zrobiło mi głupio przed nim i przed sobą do tego stopnia, że mojemu umysłowi zabrakło słów.     - Słuchaj... muszę iść... - tylko tyle zdołałam wykrztusić.     Tak samo jak w tamtej chwili, poczułam spływające po twarzy łzy. Na szczęście wewnątrz taksówki było ciemno. Kierowca zwolnił, skręciwszy z głównej ulicy i wjeżdżając osiedlową drogą pomiędzy budynki, wreszcie zatrzymując samochód pod znajomo wyglądającym domem. Na szczęście dla siebie zdążyłam szybko otrzeć policzki.    - Jesteśmy na miejscu, proszę pani - oznajmił. - Pięćdziesiąt dwa złote. Będzie gotówką czy kartą?    - Gotówką - odparłam szybko, zaklinając go myślami, aby nie zapalał światła.                     *     *     *      Wszedłszy do domu i zmusiwszy się do jak najbardziej uczciwie i szczerze wyglądającego przywitania z mamą, posiedziałam z nią około godziny. Po czym oznajmiłam, że pójdę już się położyć.    - Tak szybko? Ledwie przyjechałaś... - mama była naprawdę zawiedziona.    - Muszę, mamo. Ja... Przepraszam - objęłam ją i przytuliłam. - Dobranoc.    Idąc po schodach, prowadzących na piętro i zaraz potem do swojej sypialni, wróciłam myślami do niego. Do nas i naszej skomplikowanej sytuacji.    - Czemu znowu to ja wszystko psuję?! - zezłościłam się na siebie. - I czemu on jest uczciwy, solidny i przejrzysty?! Musi taki być? I tak się starać, do cholery?! - zaklęłam. - Gdyby chociaż raz mnie okłamał albo zrobił coś nie fair, byłoby mi łatwiej go zostawić! Uznać, że nie jest dla mnie dość dobry! A tak tylko szarpię się pomiędzy miłością doń a obawami przede wspólną przyszłością! Pomiędzy tym, co czuję a tym, czego chcę!     Rozpłakałam się ze złości na siebie, na niego, na swoje uczucia i na swoje lęki.     - Gdybyś był chociaż mniej wytrwały...       Rzeszów, 27. Grudnia 2025 
    • @Leszczym ostatnio słyszałem tezę że ciężko jest być facetem i nie nosić masek co zdaje się potwierdzać Twój wiersz. Ja robiłem to zawsze instynktownie(co nie zawsze było słuszne) jak w jednym z pierwszych moich tekstów    
    • @Krzysic4 czarno bialym fajne:)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...