Gdy usiądę w kraterze Księżyca i wszelkie
Życie ogarnę wzrokiem, Ziemię – mrówcze gniazdo –
Każdą jej rzekę, górę, puszczę, każde miasto.
Tam jest dusz niezliczoność: te obce i bliskie.
Cóż ja pomyślę? Przecież wszystko to maleńkie
I błahe się wydaje. W ogóle czy warto
Z tej oddali martwić się, czy żyje się wartko
Na tej kruchej planecie – myśli to błazeńskie!
Są oni tam wszyscy, a ja sam tutaj siedzę,
Na białej martwej skale, gdy życie się tam wiedzie.
Samotny, otoczony pustką o nich myślę.
Rozterki, dylematy – Precz! Do gwiazd je wyślę.
Na mnie czeka historia, nowe ścieżki kreślę!
Przebiegła tęsknoto – nie! – twój czar mnie nie zwiedzie.