w kredensie babuni
bliżej nam było do ziemi
tam gdzie
na polnej półce
wśród landrynkowych kamieni
słońce przekracza linię horyzontu
godzinę wcześniej
a wodę w strumieniach
wzbogacają minerały
wniebowstąpień i upadków
namaszczonych boską ręką
o smaku
cierpkich owoców
i tam gdzie
wiatr wrześniowy
ściele jesienne trawy
chłodnym fioletem wrzosu
wabiąc czarne i ciężkie ptaki
duchy wschodu
mogłyby żyć w każdym miejscu
zostały
w węglu i bursztynie