Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

Wiersz to fikcja literacka, a bohaterka jest wytworem wyobraźni autora.

 

 

 

Dagma wjeżdża na plażę
jak różowy meteor z kosmosu absurdu.

Galoty w rozmiarze 5xl –
balony wypełnione własnym chichotem,
pękające od ego.

Jej aura – ścierka po pozarze lasu,
odciski – arbuzy z pieczątką „Ja tu rządzę!”.

Włosy jak sos z kebaba,
oczy – reflektory z galerii narcyzmu,
oślepiają turystów i ich rozsądek.

Uśmiech – plaster na dziurę po bombie atomowej,
śmiech – dzwon z puszek po frytkach,
rozbrzmiewający echem: „Ja.  jestem piękna!”.

Każdy krok – procesja własnej chwały,
każdy ruch – katastrofa logiki i smutku.

Piasek przykleja się jak wyznawcy,
galoty wirują jak sztandary w tornado ego.

Turysta mruga – już nosi znak:
„Wyznawca Dagmy – numer 3478”.

Ręczniki padają, parasolki biją pokłony.

Jej oddech – burza,
która miesza lody z solą i piaskiem.

Śmiech i strach płyną w łzach turystów.

Słońce ugina się, chowa za chmurą,
wiatr tanczy w rytmie jej triumfu.

Stopy – walce czołgów próżności,
zgniatają muszelki – trofea absurdu.

Jej aura – trampolina pychy,
odbija promienie słońca, które krzyczą:
„To nie fizyka, to Dagma!”.

Głos – megafon z lunaparku,
słowa – kolejki górskie wykolejone w umysły,
zostawiają popcorn strachu
i watę cukrową rozpaczy.

Cień – nadmuchiwany zamek pychy,
połyka wiaderka i zamki z piasku.

Smiech – tsunami z butelek po oranżadzie,
porywa leżaki i zdrowy rozsądek.

A jej wiersze – jak instrukcje obsługi tostera
pisane przez chomika po trzech piwach,
bełkot, który udaje natchnienie.

Każda linia życia – kazanie o niej samej,
każda chwila – selfie z własnym ego,
bo Międzyzdroje nie znają innej boskości.

Galoty – rózowe tornado idiotyzmu,
aura – katedra egocentryzmu,
odciski – medale wojen z rozumem.

A ona – kapłanka, przewodniczka sekty,
bogini absurdu – triumfuje…

Triumfuje jak ponton w kształcie banana,
dryfujący po kałuży własnych łez,
jak królowa disco polo na weselu świerszczy,
jak cesarz kartonowych pudeł,
który mianuje siebie papieżem galot.

Plaża drży, słońce mdleje,
a cała jej chwała pęka jak balon z kisielem –
rozchlapywany w krzykliwe konfetti idiotyzmu,
które już nikt nie chce zbierać,
bo śmierdzi kebabowym sosem
i przegraną w plażowej loterii.

 

 

 

 

Przepraszam czytelników ale uległem psychicznej presji i przepracowałem wiersz eliminując z niego nadmierną cielesność.



 

 

 

Edytowane przez Migrena (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

To, co mi się w tym wierszu nie podoba, to nadmierna koncentracja na fizyczności i to na takich aspektach, które nie zależą od człowieka. Że gruba? Że ma odciski? Ciałopozytywni się obrażą. Wysnuwanie wniosków o czyimś charakterze na podstawie cech zewnętrznych jest bardzo prymitywne.

Dysonans między percepcją swojej osoby (czy raczej tworzeniem iluzji) a rzeczywistością, można było pokazać w sposób mniej obcesowy, tym bardziej, że narcyzm to zjawisko o wiele bardziej złożone, niż zwykła megalomania.

Opublikowano

@Naram-sin

 

 

OK.
Pogadajmy.

Twoja krytyka nie tylko jest nietrafiona, ona ujawnia brak literackiego rozeznania i fundamentalne niezrozumienie konwencji groteski.

Wiersz nie drwi z fizyczności – ciało jest tu językiem, narzędziem groteski, w której od Rabelais’a po Gombrowicza postać staje się teatrem pychy, absurdów i autoiluzji.
Tak jak w „Ferdydurke” Gombrowicza deformacja rytuałów szkolnej ławki ujawnia mechanizmy władzy i narcyzmu, tak „brzuch”, „galoty” są znakami karykaturalnego mitu, a nie raportem z plaży.

Groteska nie jest podręcznikiem psychologii ani kampanią ciałopozytywną – jej siłą jest deformacja, hiperbolizacja i osmieszenie, nie subtelnosć.


Utożsamiać symboliczne ciało z realną osobą, oceniać je przez pryzmat „prymitywności”, to jak zarzucać Gombrowiczowi, że „Ferdydurke” obraża trzydziestolatków – oznacza całkowitą niezdolność do czytania języka literackiego, do odróżnienia symbolu od rzeczywistości.
Twoja „lektura” jest w istocie projekcją własnych urojeń, interpretacją oderwaną od intencji i konwencji wiersza, czytaniem z poziomu, który intelekt literacki ignoruje, nie rozumie i nie ma narzędzi, by się na nim poruszać.

Nie drwie z wyglądu, drwię z postawy.

Ciało w grotesce jest instrumentem, a nie celem drwin.
Jeśli chcesz widzieć tylko „grubą panią w galotach”, nic w utworze nie zobaczysz – problem nie leży w wierszu, lecz w .......Twoim czytaniu.

Ten wiersz jest manifestem absurdu, literacką rywalizacją z logiką, którą można pojąć tylko tam, gdzie rozum łączy się z wyobraźnią.

 

Moja rada.

Przeczytaj tekst jeszcze raz.

Może zobaczysz w nim jego prawdziwy sens a nie tylko gruby brzuch który w Twoim komentarzu rośnie do rangi któregoś tam cudu świata.

Opublikowano

Pojęcie groteski nie uzasadnia przaśności stylu. Są w utworze fragmenty, gdzie rzeczywiście uciekasz się stricte do groteskowej stylistyki, ale gruba baba z obwisłym brzuchem, odciskami, tłustymi włosami, w różowych galotach uosabia dla mnie estetykę karczemną. Istnieje, przynajmniej dla mnie, różnica między satyryczną deformacją rzeczywistości i metaforycznym wynaturzeniem, a 'troglodyctwem' literackim.

 

Opublikowano

@Naram-sin

 

 

Naram sin.

 

Przykro mi to pisać bo Cię przeciez cenię i szanuję.

Ale to co piszesz ujawnia brak literackiej wrażliwości i niezrozumienie groteski: wiersz nie opisuje ciała, lecz uzywa go jako języka absurdow, pychy i autoiluzji, tak jak Rabelais wyolbrzymiał monstrualne figury, Bułhakow w „Mistrzu i Małgorzacie” deformował rzeczywistość, a Bakhtin w teorii karnawalu pokazywał, że groteska balansuje między obrzydliwością a smiechem, by ujawniać ukryte mechanizmy   władzy i   ego. Jeśli widzisz tu tylko „gruby brzuch” i „troglodyctwo literackie”, problem nie leży w utworze, lecz w Twoim czytaniu: wiersz działa w rejestrze literackim i filozoficznym, który wymaga zdolności odróżnienia symbolu od rzeczywistości, deformacji od przaśności, przesady od prymitywizmu – cos, czego Twoja interpretacja nie objęła.

 

 

I to jest dla mnie cholernie smutna konstatacja.

@Naram-sin

 

A gdybym zamieścił ten wiersz:

 

 

Dagma u Lekarza"



Dagma wchodzi do przychodni
jak huragan w puszce po groszku.
Drzwi skrzypią jak pacjenci na respiratorach,
a rejestracja pęka w szwach,
bo nawet kolejka chorób
nie ma odwagi stanąć przed Dagmą.

Krzesła w poczekalni jęczą,
stetoskop próbuje uciec ze ściany,
a termometr chowa się pod podłogę.
Dagma siada –
ławka trzeszczy jak Titanic,
galoty rozlewają się jak plamy oleju
po oceanie absurdu.

Pielęgniarka mdleje,
strzykawki skaczą jak koniki polne,
a plakaty o zdrowiu
same się rwą,
bo wiedzą, że tu nie ma ratunku.

Dagma wchodzi do gabinetu –
lekarz blady,
jego stetoskop drży jak liść na wietrze.
Jej brzuch – balon Zeppelin,
który zasłania biurko i połowę świata.
Oczy – dwa rentgeny pychy,
prześwietlają lekarza na wylot,
wydają diagnozę:
„Za mało mnie w tobie, doktorze”.

Jej oddech – inhalator z piekła,
dmucha na półki z lekami,
a syropy bulgoczą jak lawa.
„Co pani dolega?” – pyta lekarz,
a Dagma śmieje się jak rezonans   magnetyczny
na dopalaczach.
Smiech rozcina powietrze,
próbuje rozłożyć budynek na części pierwsze.

Każde słowo   Dagmy
jest tabletką placebo,
która udaje cud,
a tak naprawdę truje wszystkich w promieniu kilometra.
Ciśnieniomierz pęka,
skala kończy się na słowie „Ego”.
Rentgen pokazuje nie kosci,
lecz całe katedry próżności,
zbudowane z kebabów i konfetti.

Lekarz próbuje wypisac receptę,
ale długopis wybucha w dłoni.
Tusze nie chcą pisać jej imienia,
bo boją się,
że litery same się spalą.

Dagma triumfuje –
z wagi lekarskiej robi tron,
ze stetoskopu – berło,
z kart pacjenta – nową ewangelię o sobie.
A gdy wychodzi,
gabinet zostaje pusty,
zgliszcza szafek i rozsypane tabletki
układają się w napis:

„Tu była Dagma.
I już nikt nie będzie zdrowy.”

 

 

 

To do czego byś sie "przyczepił" ?

 

Odpowiedz !!!!!

Bo to będzie bardzo ciekawa odpowiedź.

 

Czego tak naprawdę chcesz ?

 

 

 

Opublikowano (edytowane)

 

 

@Leszczym

Dziękuję za cenną opinię !!!

Szczególnie dla mnie istotną.

 

 

@viola arvensis

Violu.

Pięknie dziękuję :)

To miła opinia Twoja.

Bardzo.

 

 

@Nata_Kruk

Nata :)

To co napisałaś jest super !

Dziękuję.

 

 

@Berenika97

Bereniko.

Dziękuję za Twoje wsparcie.

Nawet nie wiesz jak to dużo dla mnie znaczy.

Dziękuję.

 

 

@Naram-sin

I to dla mnie jest symboliczne.

Zaczynamy o czyms rozmawiać a Ty nagle, bez słowa znikasz.

Gdybyś tak stanął do bójki ze mną to też bys........?

Odpowiem za Ciebie cytując tekst ze scenki z filmu mc².

 

Ochroniarz Pazury, gangster mówi nagle: Gołota już się skończyl. W walce z Tysonem roztropnie spierdolił z ringu.

 

Nie biorę w cudzysłów bo to z głowy....

 

Szkoda 

Edytowane przez Migrena (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@Migrena  Nie siedzę przez cały dzień na forum, więc proszę, wyłącz swoje zniekształcenia poznawcze.

 

Drugi wiersz jest dużo lepszy, chociaż, jak widzę, sławetny wielki brzuch jednak koniecznie musi ryć banię.

Technicznie, zbyt dużo 'jak-ów', nadużywasz tej figury, co sprawia, że Twoje wiersze są dość monotonne (poetycko), przewidywalne. Puenta 100/100.

Opublikowano

@Migrena Migrena, Twój wiersz to prawdziwy pokaz groteski - pełen absurdalnych obrazów, mocnych porównań i czarnego humoru.

Czyta się jak karykaturę, gdzie wszystko jest przerysowane, a przez to działa na wyobraźnię i zostaje

w głowie. Dla mnie to nie opis ciała, ale raczej portret pychy i śmieszności w wielkiej, kolorowej deformacji. Dzięki za tę jazdę po granicy absurdu.

Opublikowano

To pisanie płaskie, chorobliwie schematyczne, bez pogłębionego rysu psychologicznego PL- ki, jałowe jako wysyp nadpobudliwych skojarzeń z nadmiarem jaków , którymi możnaby obdzielić zoo.

Nienawidzisz bohaterki ? Odczłowieczająca pogarda, to stara zagrywka bolszewików  i wiele mówi o wartościach samego autora,  współczuję , bo stukasz w dno z upartym , równomiernie nudnym natężeniem, które nie przekłada się na lepszą sztukę bo ile można bić w bębenek na tę samą nutę

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

, ha, ha?

Własną wrażliwość zabija się tylko raz, masz już to za sobą i podpieranie się ideami i cytatami jest zwykłym wycieraniem sobie ust, a Twoja przegrzana bańka nie uczyni Cię mistrzem. 
 

Zakiwałeś się wierszykowo.


I możesz się wypruwać z ordynarnymi odzywkami, mnie już - znudziłeś;)))), a to w sztuce niewybaczalne.

 

 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...