Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Wszystko jebło.

Nie runęło – roztrzaskało się na milion kawałków,

a ja zostałam w epicentrum chaosu,

zalana ogniem własnej pustki, lodem, który wbija się w kości.

 

Cisza krzyczy.

Każdy oddech wbija się w płuca jak tysiące ostrzy.

Każda myśl, każde wspomnienie, każdy cień –

rozrywa serce na kawałki, które nie chcą się już złożyć.

 

To była miłość.

Cała, prawdziwa, dzika i pełna nadziei.

Oddałam wszystko, co miałam,

serce, które biło dla Ciebie,

każdą cząstkę siebie, każdy uśmiech, każdą noc, każdy dzień.

 

A Ty odszedłeś.

Nie było ostrzeżenia, nie było słowa.

Tylko pustka, która zalała wszystko, co kiedyś miało sens.

Świat stracił kolory, dotyk, smak –

została tylko dziura, w której kiedyś mieszkała miłość.

 

Moje oczy patrzą w nicość,

szukają ciebie w odbiciach, w cieniu, w każdej drobnej rzeczy.

Dusza pali się od środka,

rozrywa mnie chaos uczuć, które nie mają gdzie uciec.

 

Każdy ruch, każdy oddech, każdy dźwięk

jest ciężarem, który miażdży ciało i serce.

Wszystko, co kochałam, co dawało poczucie bezpieczeństwa,

rozprysło się nagle, zostawiając tylko ból i tęsknotę.

 

Próbuję oddychać, próbuję iść dalej,

ale pustka jest oceanem, który wlewa się do płuc,

zalewa serce, kruszy każdy krok,

ciągle przypomina, że to, co kochałam całym sercem, już nie wróci.

 

Wspomnienia wracają i szarpią mnie wciąż.

Nie mogę ich odrzucić, nie mogę ich wymazać.

Każdy uśmiech, każdy dotyk, każdy wspólny moment –

wszystko wbija się we mnie i pali od środka.

 

Już wiem, że nic nie będzie takie samo.

Nic nie wypełni pustki, która została po miłości,

która była całym moim światem,

która dawała sens i nadzieję,

a teraz pozostaje tylko echo w sercu.

 

Ból we mnie nie jest cichy.

Nie jest mały.

Jest jak tsunami ognia i lodu, zalewające wszystko,

co kochałam, co dawało choć cień poczucia bezpieczeństwa.

 

To nie mija.

Jest we mnie w każdej komórce, w każdym oddechu,

ciągle szarpie, pali, wypełnia chaos,

ciągle przypomina, że wszystko, co kochałam całym sercem,

roztrzaskało się w proch i pył.

 

I mimo że nic nie mogę zmienić,

ciągle próbuję istnieć wśród ruin,

ciągle próbuję znaleźć choćby ścieżkę,

która pozwoli przetrwać kolejny oddech,

bo nawet w tej pustce, ta miłość, choć utracona,

wciąż mnie definiuje, wciąż mnie kształtuje, wciąż mnie boli.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Berenika97 starałam się jak najwierniej pokazać ten zimny bezduszny bezintymny akt zbliżenia  Dziękuję pięknie za czytanie

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        Tak to wszystko wyjaśnia. Ja akurat wcześniej. W wieku 10 lat miałem 3 narzeczone trzynastolatki i byliśmy na równo w rozwoju. Gdy do nich chodziłem dziewczęta z mojej klasy bawiły się jeszcze na podwórku w gumę, podskakując beztrosko.      To super. U mnie nic nie przetrwało. Wszyscy się rozjechali.     Co do seksu to się zgodzę, ale co do emocji to już nie.      
    • @UtratabezStraty Więc tak<   Marek w Twojej opowieści jest dla mnie trochę jak „więzień wyobrażeń” o Agnieszce. On niby żyje na wolności, ale jego sny pokazują, że także jest uwięziony - tyle że w swoich obrazach i tęsknotach. Ciekawi mnie, że bardziej śni mu się, jak ona wygląda w uniformie czy w drewniakach, niż to, co w sobie przeżywa. I to jest piękne, bo pokazuje, że jego miłość do żony jest bardzo cielesna i konkretna, a nie tylko „duchowa”. Dzięki temu on nie znika w cieniu Agnieszki, tylko sam jest równie wyrazisty.   Co do narracji - ja osobiście byłabym za naprzemienną, bo takie zestawienie dwóch perspektyw buduje napięcie i daje poczucie, że historia „dzieje się naprawdę”. Ale oczywiście to Ty jesteś autorem i tylko Ty możesz ocenić, czy chcesz podjąć się takiego zadania. Wierzę, że mężczyzna może dobrze oddać kobiecą perspektywę, jeśli złapie jej rytm: uwagę na szczegóły, emocje, drobiazgi codzienności. To właśnie te niuanse czynią kobiecy punkt widzenia wiarygodnym. Dla mnie najciekawsze są myśli Agnieszki właśnie w więzieniu - tam każdy drobiazg ma wagę, każde przestawienie krzesła, każdy dźwięk drewniaka, każda decyzja o rezygnacji z odwołania. Na wolności to się pewnie rozproszy, a tu nabiera intensywności. Powodzenia :)
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       
    • @Rafael Marius Nie może nie władza, wiesz to moje szefostwo bandy nie było aż takie rozbudowane, ale ja akurat późno dojrzewałem. I akurat dla większości dziewczyn rówieśniczek byłem za dużym gówniarzem. Byłem mniej więcej lubiany, ale romansów z tego nie było. Wiesz miałem swoje męskie przyjaźnie, które trwają do dzisiaj. Ale z całą pewnością, jak czytam Twoją historię, a już kilka razy gadaliśmy, no nie miałem takiego powodzenia jak Ty. I prawdę mówiąc nie aż tak tego żałuję. A teraz, dużo bardziej niż za gówniarza, szereg rzeczy aspekt finansowy i mieszkaniowy jednak warunkuje. Trudno się mówi i póki można się żyje. Ta piosenka Amant nie bardzo jest o mnie, łapią człowieka tęsknoty, bo łapią, ale to nie jest tak, że kobiety są wszystkim. Można się i bez nich obejść i spokojnie można dostać kosza.  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...