Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Historia edycji

Należy zauważyć, że wersje starsze niż 60 dni są czyszczone i nie będą tu wyświetlane
wierszyki

wierszyki


.

Tak. Cieszę się, że chyba dało się zrozumieć.

 

To tak mniej więcej chyba powinno być:

 

Scena pierwsza:

 

Narrator:

 

A może czyśćcem jest nasza pamięć.

      Lekkie piekiełko im fundowane.

      Solidny pomnik piersi przygniata

      albo namiętność podgrzewa dawne.

 

 

Królowa Śniegu::

 

      Uniesie nasion rozsianych wola,

      pejzaż czułości nieodgadnionej.

      Amarant rozstań — z tobą i zorza

      lub kryształ z ciszy, przesianej dla nas...

 

 

 

Scena druga:

 

 

Narrator:

 

Świeca gromniczna.

W jej dniu się urodził.

Chwalił z nią Boga każdego roku.

 

W plandemię Hersztynia,

bo tak jak matka z gór,

pomimo zakazów

dała się pomodlić.

 

Gerda:

 

Zamknęłam mu oczy. Ucałowałam.

 

 

Hersztynia:

 

— Odszedł spokojnie.

 

Gerda:

 

Wcześniej tak się bronił.

 

 

Scena trzecia:

 

 

Nad rzeką mieszkał i w niej pływał dzieckiem.

Tam pstrągi srebrzyste, ze wsi chłopacy.

 

 

 

koniec :)

 

4 godziny temu, Berenika97 napisał(a):

@wierszyki

Twój wiersz dotyka bardzo głęboko –
pamięć, czułość, rozstanie.
Czyściec wspomnień bywa ciężarem,
ale i błogosławieństwem, które pozwala nam trwać.

Pięknie zamknęłaś to w słowach.


 

Bardzo ładny komentarz. Dziękuję pięknie:)

4 godziny temu, Wiesław J.K. napisał(a):

@wierszyki Piękne poetyckie pożegnanie! 

 

Dziękuję :) Zawsze żegnam się w tych dniach roku. Pozdrawiam:)

 

@Nata_Kruk dziękuję :) 

Jeszcze trzeba by roxmowę z ptakami. Zapomniałam już. Czy to były kruki czy wrony. Pozdrawiam:)

wierszyki

wierszyki

Tak. Cieszę się, że chyba dało się zrozumieć.

 

To tak mniej więcej chyba powinno być:

 

Scena pierwsza:

 

Narrator:

 

A może czyśćcem jest nasza pamięć.

      Lekkie piekiełko im fundowane.

      Solidny pomnik piersi przygniata

      albo namiętność podgrzewa dawne.

 

 

Królowa Śniegu::

 

      Uniesie nasion rozsianych wola,

      pejzaż czułości nieodgadnionej.

      Amarant rozstań — z tobą i zorza

      lub kryształ z ciszy, przesianej dla nas...

 

 

 

Scena druga:

 

 

Narrator:

 

Świeca gromniczna.

W jej dniu się urodził.

Chwalił z nią Boga każdego roku.

 

W plandemię Hersztynia,

bo tak jak matka z gór,

pomimo zakazów

dała się pomodlić.

 

Gerda:

 

Zamknęłam mu oczy. Ucałowałam.

 

 

Hersztynia:

 

— Odszedł spokojnie.

 

Gerda:

 

Wcześniej tak się bronił.

 

 

Scena trzecia:

 

 

Nad rzeką mieszkał i w niej pływał dzieckiem.

Tam pstrągi srebrzyste, ze wsi chłopacy.

 

 

 

koniec :)

 

4 godziny temu, Berenika97 napisał(a):

@wierszyki

Twój wiersz dotyka bardzo głęboko –
pamięć, czułość, rozstanie.
Czyściec wspomnień bywa ciężarem,
ale i błogosławieństwem, które pozwala nam trwać.

Pięknie zamknęłaś to w słowach.


 

Bardzo ładny komentarz. Dziękuję pięknie:)

4 godziny temu, Wiesław J.K. napisał(a):

@wierszyki Piękne poetyckie pożegnanie! 

 

Dziękuję :)

 

@Nata_Kruk dziękuję :) 

Jeszcze trzeba by roxmowę z ptakami. Zapomniałam już. Czy to były kruki czy wrony. Pozdrawiam:)



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Na początku było zaklęcie, dym z kadzidła, Dzwonki, wibracje stołu, skrzypienie podłogi. Szeptucha nad magiczną kulą pochylona, Czerń z bielą rozbełtała głośnym zaklęciem.   Z mąki mgłę sprawiła, jak we młynie, Jej wróżba otworzyła niebo nade mną, A ja wierzyłam, że to jest wróżka, Która dotknie mnie skrzydłem i odmieni los.   Byłam panną na wydaniu, gołą, bosą. W duchu mieszkała we mnie niepewność, Jakbym pod suknią wciąż kryła amulet Bijący w piersi jak drugie serce.   Szeptałaś, staruszko, że ziółka leczą, Ale na miłość nie ma lekarstwa. Potem przyszło kłamstwo, ciche i drobne. Niewinne, jak kropla porannej rosy.   A jednak zjadło we mnie cały sens, Rozmyło cel, do którego zmierzałam. Chciałam szczęścia – tak prostego i jasnego, Takiego, co ogrzewa dłonie, lecz nie parzy.   A dostałam maskaradę przebierańców: Raz byłam królową balu w koronie, Raz tylko maskotką, barwną papugą W twojej klatce rytuałów głupich.   Pech przyszedł nagle, niespodziewanie, Przeciął moje plany ostrą linią, Musiałam wybrać inną drogę, Choć przed oczami rosła mi ściana wody.   Za nią stałeś ty – nieobecny, ulotny, Ślepy, głuchy czy szalony. Na stole leżała pusta lista gości, Czekałam, aż wejdziesz… na próżno.   I teraz, gdy zamykam oczy, Kadzidło znów pachnie jak w starej chacie, Ostatni dar od serca, które wciąż wierzy, Że magia była jednak prawdziwa...  
    • @Bożena De-Tre Myślę, że generalnie tak jest, kto zechce przeczytać i się doczytać doczyta się. Netowości i dostęp do różnych pisanin to zaburzają, ale generalnie powinno się zakładać jego zrozumienie i pojęcie :))
    • Nie słyszę nic  Nie czuję nic   (Jestem sam)   A na ścianie w pokoju Pełno krwawych plam   Czy to prawda? Czy tylko sen na jawie?   Mniejsza z tym  Bo już się tu więcej nie pojawię!      
    • @Leszczym Też chwilami mam takie wrażenie…szczególnie jak po raz drugi czytam coś swojego

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      ….i myślę wtedy: czytelnik sobie z tym poradzi -:)-:)
    • @Bożena De-Tre To często spotykana figura retoryczna w świecie artystycznym, otóż okazuje się, a są na to dowody, że czytelnik / czytelniczka wie więcej i rozumie więcej od samego autora / autorki :))
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...