Tak. Cieszę się, że chyba dało się zrozumieć.
To tak mniej więcej chyba powinno być:
Scena pierwsza:
Narrator:
A może czyśćcem jest nasza pamięć.
Lekkie piekiełko im fundowane.
Solidny pomnik piersi przygniata
albo namiętność podgrzewa dawne.
Królowa Śniegu::
Uniesie nasion rozsianych wola,
pejzaż czułości nieodgadnionej.
Amarant rozstań — z tobą i zorza
lub kryształ z ciszy, przesianej dla nas...
Scena druga:
Narrator:
Świeca gromniczna.
W jej dniu się urodził.
Chwalił z nią Boga każdego roku.
W plandemię Hersztynia,
bo tak jak matka z gór,
pomimo zakazów
dała się pomodlić.
Gerda:
Zamknęłam mu oczy. Ucałowałam.
Hersztynia:
— Odszedł spokojnie.
Gerda:
Wcześniej tak się bronił.
Scena trzecia:
Nad rzeką mieszkał i w niej pływał dzieckiem.
Tam pstrągi srebrzyste, ze wsi chłopacy.
koniec :)
4 godziny temu, Berenika97 napisał(a):Twój wiersz dotyka bardzo głęboko –
pamięć, czułość, rozstanie.
Czyściec wspomnień bywa ciężarem,
ale i błogosławieństwem, które pozwala nam trwać.Pięknie zamknęłaś to w słowach.
Bardzo ładny komentarz. Dziękuję pięknie:)
4 godziny temu, Wiesław J.K. napisał(a):@wierszyki Piękne poetyckie pożegnanie!
Dziękuję :) Zawsze żegnam się w tych dniach roku. Pozdrawiam:)
@Nata_Kruk dziękuję :)
Jeszcze trzeba by roxmowę z ptakami. Zapomniałam już. Czy to były kruki czy wrony. Pozdrawiam:)