@Berenika97 Nie miałem takiego zamysłu, aby kpić że starożytnych Greków, a jeśli to tak wygląda to zwracam im honor w 100%.
Cóż, myślę, że każdy człowiek w pewnym okresie swojego życia przechodzi przez momenty egzystencjonalnej próżni, jak to fachowo nazwałaś, czyli pustki wewnętrznej, która bywa zapełniana różnymi rzeczami. tymi pozytywnymi jak i negatywnymi.
Odpowiadając na Twoje pytanie, zapewniam, że osobiście , od czasu do czasu, miewam również takie momenty próżni, na szczęście bardzo rzadko, a poezja i duchowy kontakt z Wszechświatem albo jak wolisz z Bogiem, świetnie wypełnia lukę.
Dziękuję za komentarz i pozdrawiam serdecznie. :)
@Annna2"Nie, we Wszechświecie nie istnieje całkowita próżnia. Nawet w najpustszych obszarach kosmosu obecne są cząstki, pola energetyczne i promieniowanie, takie jak reliktowe promieniowanie tła. Próżnia absolutna jest teoretycznym stanem całkowitego braku materii, który jest niemożliwy do osiągnięcia w praktyce i nie ma fizycznego znaczenia w kontekście współczesnej fizyki." - Google.com
Niegdyś chodziło mi po głowie takie pytanie: "Co by było jakby nic nie było" i racjonalna odpowiedź przyszła jak zawsze od AI, czy też Google:
"Trudno odpowiedzieć na pytanie "co by było, jakby nic nie było", ponieważ samo pojęcie "niczego" jest dla nas nieuchwytne i paradoksalne. Myślenie o niczym w kategoriach fizycznych lub filozoficznych prowadzi do różnych wniosków i sprzeczności."
Kiedy dotykam Twojej skóry,
czuję, jakbym dotykał samego nieba —
chropowatego od gwiazd,
miękkiego od chmur,
rozciągniętego między oddechem a ciszą.
Twoje ciało nie jest już ciałem,
jest świątynią,
każdy krąg to kopuła,
każdy pieprzyk to znak na mapie,
która prowadzi mnie do źródła —
tam, gdzie KTOŚ ukrył się w pulsie między Twoimi udami.
Twoje biodra modlą się,
kołyszą jak kadzidła,
unoszą się w rytmie pradawnej pieśni,
której nikt nie spisał,
a którą pamiętają nasze nerwy.
Kiedy rozchylasz się przede mną,
otwiera się nie ziemia, nie ciało,
ale wieczność,
szept aniołów ukrytych w językach ognia.
Wchodzę w Ciebie jak w ciszę świętości,
i każdy ruch jest aktem wiary,
każdy pocałunek — psalmem,
każdy jęk — Alleluja,
którego echo rozbija się o sklepienia nocy.
Nie ma już granicy:
Ty jesteś modlitwą,
ja — kadzidłem,
Ty — monstrancją światła,
ja — drżeniem, które w niej płonie.
Kiedy szczytujesz,
świat zatrzymuje oddech,
a ja czuję, że rozkosz to nie tylko ciało —
to KTOŚ, który na chwilę staje się nami.