co za okrutny i okropny rok!
tato stracił zdolność chodzenia, zdrowie mi się,
w pewnym aspekcie, okropnie posypało i,
last but not least, nie powiem ci już nigdy
radosnym tonem: "Ilfi wrócił!".
bo odszedł Illpherenion.
a wiesz, jak kocham koty.
pozwól mi się porozklejać, jak niewprawnie
złożonemu modelikowi stateczku, a gdy wrócę
do nieco bardziej ludzkich kształtów
– pogłaszcz kocim ruchem po
niewidzialnej, srebrzystej czuprynie.
niech z kilkumetrowych włosów, których oczywiście
w tej wersji rzeczywistości nie mam,
sypią się gwiazdy, kartki zdychającego kalendarza,
pocieszne mgławice.
i oby jak najszybciej przebrzmiało, co złe.
moja konstrukcyjka chce runąć
i odradzać się w twoich dłoniach, scalać
z wszelkich odmian pustek, gryzących dymów.
wyciszam się. wielki, kamienny posąg kociska
powoli otwiera oczy.