Czarodzieju mój, Sylwestrze
co to słówka w rytmach pleciesz,
choć w szlafmycy, choć bez fraka
Ty na wierszach znasz się przecie!
„gołosłowny” Ci się udał,
po kąpieli - lekki, żywy,
a że czasem gołość świeci -
to nie grzech, gdy rym prawdziwy.
I niech fruwa - jak chce - cały,
czy ma guzik, czy ma klapy,
wiersz, co świtem się uśmiecha,
nawet kiedy zdjął chałacik.
A że Jacek się rozkręcił,
humor ostry, brzytwa w dłoni -
niech mu będzie - też poeta,
rym za rymem, musi gonić.
:)
Drogi Jacku, dzięki wielkie
za ten wersów grad po głowie,
choć wierszowy gołodupiec -
nie zasłużył aż na mowę.
Czy go ścigać paragrafem?
Czy zamąca dzieciom głowy?
On nie z gender, nie z Europy
tylko z szuflad Sylwestrowych!
Leci sobie, jak to bywa
z lekką myślą, lecz z fasonem
czasem wpadnie w cudze rymy,
czasem znika w nieboskłonie.
A że trochę się rozebrał?
Cóż, poezja lubi ciało -
jedno słowo i mrugnięcie -
już sensów się nazbierało.
:)