Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Gram w pięć kolorów.
Ustawisz pięć kulek — znikają.
Nie ustawisz? Gra dorzuca nowe. Jak w życiu.

Ta gra nie jest nowa, ale ja ją kocham.
Gram wszędzie: w pociągu, w autobusie, na przystanku. Nawet na rodzinnych spotkaniach, kiedy po raz setny ktoś mnie zachęca do dokładki sałatki albo zaczyna debatę o „dzisiejszych czasach”.
A ja mam na politykę taki wpływ jak na pogodę — mogę się tylko odpowiednio ubrać.

Kulki są inne. Tam wszystko zależy ode mnie.
Ruch, decyzja, rezultat.
No i satysfakcja, kiedy idealnie wejdzie ukos, poziom albo pion,  i wszystko znika jak ręką odjął.

Mój rekord to 107 tysięcy. Na telefonie.
Kiedy przegrałam, pojawiło się pytanie:
„Czy chcesz przesłać wynik?”

Zastanowiłam się. A potem kliknęłam - tak.
I okazało się, że jestem 57. na świecie.

Pomyślałam: No w życiu nie wychodzi, ale w kulki to ja jednak umiem.

Od tamtej pory nie mam już kompleksów, gdy ktoś chwali się, że przebiegł maraton, nauczył się włoskiego albo robi jogę na dachu wschodniego Londynu.
Ja też mam swój Everest. Zbudowany z pięciu kulek. Ustawionych perfekcyjnie.

 Bo czasem trzeba być mistrzem czegoś zupełnie niepotrzebnego, żeby znowu poczuć, że życie to nie tylko rachunki, zakupy i posiedzenia rodzinne.
 Czasem trzeba po prostu wygrać w kulki.

 

Opublikowano

@violetta Violka, w klasy w autobusie, albo na przystanku? Jeszcze by tego brakowało żeby ktoś po pogotowie zadzwonił - ubrali by mi taki kaftanik z długaśnymi rękawami, zawiązanymi z tyłu na supeł. 

Kulki są cichutkie, nikomu nie przeszkadzają. Kiedyś próbowałam pisać, ale ludzie głośno gadają i mnie rozpraszają, więc wolę grać. Zaczęłam kolejną grę, może wyżej się wdrapię :)

Dzięki za odwiedzinki :)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Gerber

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Ja się na wsi wychowałam więc stąd wiem @Alicja_Wysocka dziękuję za tak długi i mądry komentarz  My kobiety bardzo często musimy udawać kogoś kim nie jesteśmy aby zadowolić osoby bliskie bądź te które nieustannie czegoś od nas oczekują  Bardzo męczące jest to na dłuższą metę  Pozdrawiam serdecznie @Natuskaa to prawda  Myślę że w każdej kobiece można znaleźć chociaż odrobinę tych nie zdecydowanym Ani  Pozdrawiam i dziękuję za komentarz
    • Dziś gwiazdy na niebie jak twoje źrenice świecą nieco jaśniej, zbiera się na burze. Czuję, jakbym znał cię całe swoje życie, całą wieczność wspomnień, choć może i dłużej.   Pierwszy raz twe oczy (choć pamięć nie sięga) widziałem gdzieś z hakiem czterysta lat temu. Wtedy to złączyła nas cicha przysięga - nie pamiętam treści, nie wiem jak i czemu.   Lecz nocy tej jakby wszystko zapłonęło: we mnie, w tobie, wokół - w jedno arcydzieło.   Może byłem jednym z turyńskich żołnierzy, ty zaś posadzoną na stosie skazaną. Spełniałem rozkazy, by mieć za co przeżyć, a ty czarowałaś - tak mi powiadano.   Gdy stanęłaś w ogniu obróciłaś głowę i spojrzałem wtedy prosto w twoje oczy. Wrzask spod twoich powiek odebrał mi mowę, bezgłos twego gardła ciepłe łzy wytoczył.   Kiedyś cię odnajdę - szeptałem do nieba - nawet w przyszłym życiu, gdy zajdzie potrzeba.   Po wieku czekania zmieniło się wszystko i w innym nas miejscu osadziły dzieje. Byłaś wtedy piękną rosyjską księżniczką, ja - klepiącym biedę moskiewskim złodziejem.   Spotkaliśmy się gdzieś pos murami Kremla i po styku spojrzeń poszłaś w swoją stronę. Księżnej nie przystoi miłość potajemna, mezalians odpada - i wszystko stracone.   Choć skradłaś mi serce, nie miałem nadziei - żyłaś pośród carów, zaś ja wśród złodziei.   Sto lat później inną baśń nam napisano, choć te same oczy zdobiły nam twarze. Na bruku paryża byłaś kurtyzaną, ja - spragnionym uczuć marsylskim pisarzem.   Nasza pieśń miłości trwała aż do rana, przez noc - jakby wieczność - od cienia wieczora. Ja byłem za głupi, a ty zbyt zmieszana. Pomyślałem z żalem: to jeszcze nie pora.   Moje marne serce zapłonęło wierszem. Żyliśmy noc jedną - nie mogliśmy więcej.   Tuż po Wielkiej Wojnie w lwowskim kabarecie ja pisałem teksty, ty grałaś na scenie. Rzucałaś spojrzenia skromnemu poecie, byłaś inspiracją, twórczym odkupieniem.   Przyszła wojna nowa - by zakończyć wszystkie, skryłem się w Warszawie, ty - gdzieś za granicą. Minęło powstanie - jednym krótkim błyskiem znalazłem się między gruzem a ulicą.   Lecz kiedy Warszawa w płomieniach już stała wspomniałem piosenkę, którą mi śpiewałaś.   Reszta jest już pewna - cała aż do teraz, lecz przyszłość wciąż płonie nadzieją karmiona, bo choć na tę chwilę tęsknota doskwiera, przeznaczenie żyje w istnień milijonach.   A każde rozstanie jest tylko chwilowe - spotkamy się znowu, może w innych ciałach, bo moja część duszy zna twoją połowę, i tysiące razy już ją pokochała.   Bowiem miłość nie zna czasu i tęsknoty - kocham cię na wieczność przez wszystkie żywoty.
    • @Nata_KrukOtóż to :) Dziękuję i pozdrawiam:)
    • byłaś chwilę a wieczność jakby w nas i w słowach a czyny tylko mitem bo czas zdanie swoje miał
    • @LeszczymMasz luz, który podziwiam, ale nie machaj na oślep ( żeby nie było, to nie krytyka) :)) tak mi się machanie skojarzyło:)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...