Rzeczywiście, nadając imiona (np. swoim dzieciom) nadajemy im pewien rys życia (no, może to za dużo powiedziane, pewien rysik:)).
Natomiast to imię, które się otrzymuje... rzeczywiście, trzeba czasem dłuższej drogi do akceptacji tego, że nie jest się w 100 procentach kreatorem samego siebie. Ale to w konsekwencji pozytywne jest :).
Fajny temat poruszyłaś, bo imię to nie jest tylko zabawa. Np.po drugiej wojnie światowej czy ktoś w Polsce nadał swojemu synowi imię Adolf?...
Imię Beata jest śliczne, bardzo kobiece ("a na imię miała Beata..." - jak w piosence:))
Ja uważam swoje imiona za trafione, moje dzieci też na szczęście zadowolone:) choć syn ma imię popularne (Antoni) a córka rzadkie (Dagna) - to akurat do nich pasują. Syn chodzi twardo po ziemi, córka ma duszę artystki :)
Pozdrowienia