Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Widzę Cię.
Każdego dnia.
Twoje kroki, Twój głos,
Twoje oczy wbite w przestrzeń.

Nie mówisz nic.
A ja słyszę wszystko.
Cisza krzyczy głośniej niż słowa.
I boli bardziej niż krzyk.

Idziesz dalej.
Zostawiasz ślady,
których nie mogę zetrzeć.
Nie wiem, czy to celowe,
czy po prostu tak jest.

Chciałem uciec od tych myśli,
ale one zawsze mnie znajdują.
Nawet gdy zamknę oczy,
wciąż tam jesteś.

Nie proszę, nie pytam.
Nie czekam na odpowiedź.
Jestem.
A Ty jesteś moim początkiem i końcem.

Opublikowano (edytowane)

Tytuł brzmi niepokojąco, jak manifest stalkera.

Podmiot liryczny najwyraźniej ma obsesję na punkcie obiektu swoich westchnień.

Krążenie po śladach, natrętne myśli... I ta deklaracja na końcu, zapewne miała być bardzo poetycka, ale rozpatrując tekst jako całość, można podejrzewać, że podmiot liryczny utknął w pułapce uczucia, nad którym stracił kontrolę.

Najprawdopodobniej się  mylę. Pewnie miało być romantycznie i z całego serca. Ale w opisie tej emocji, przewrotnie, bo ukochana osoba wypełnia cały tekst, nie ma dla niej przestrzeni, nie istnieje jej wolność, jej świat, jej podmiotowość. To iluzoryczny i nietrwały piedestał, na którym znalazł się nie człowiek, tylko - jak napisałem wcześniej - obiekt.  Zamiast relacji, tekst pokazuje tylko owładnięte emocjami ego, niedostrzegające żadnych granic. Wracając do tytułu - ulegniesz, to jakby zapowiedź zawłaszczenia.

Czytelnik czuje się niezręcznie, bo ma przed sobą coś, co bezspornie nie jest przeznaczone dla jego oczu. Ten wiersz w ogóle nie bierze go pod uwagę.

Liryki tu też nie ma, bo i po co? 

 

Edytowane przez Naram-sin (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@luxaszq Odniosę się do tytułu jakby był tym, czego najbardziej oczekuje podmiot liryczny.

Jakie to zastanawiające, chcemy zmieniać innych, a to przecież takie trudne. Dlaczego ona Tobie?

Nie łatwiej zmienić siebie? Nie krócej, prościej? Hmmm... kiedyś mi ulegniesz, a nie lepiej Ty -jej?

 

Opublikowano

@Naram-sin Dziękuję Ci za tak uważną i szczerą analizę. Nie ukrywam, że bardzo się cieszę, że tak to odebrałeś. Ten tekst miał być niepokojący, miał burzyć schematy i pokazać emocje, które nie zawsze są wygodne czy „ładne”. To miało być uczucie w swojej surowej, niekontrolowanej postaci. Tekst miał być kontrowersyjny wraz z tytułem który uważam że właśnie uzupełnia ten tekst taki był również mój właśnie zamysł. Nie miał być to kolejny tekst o cudownej i ślicznej miłości, tylko pokazać jak ludzie często traktują w dzisiejszych czasach drugą osobę i pożądanie jej. Dzięki za to, że przeczytałeś to z takim zaangażowaniem — znaczy dla mnie więcej, niż myślisz.

Opublikowano

@Alicja_Wysocka Masz rację. Łatwiej zmienić siebie. Ale serce nie zawsze zna tę drogę. Czasem się gubi, czasem krzyczy, zanim zrozumie, że nie o „uleganie” chodzi, tylko o bycie obok — bez siłowania się. Zresztą ten tekst jest z perspektywy człowieka który już ma obsesję na punkcie danej osoby i jest w czystej postaci osobą toksyczną w tej "relacji"

@violetta Nie zgadzam się — siłą można kogoś przestraszyć, ale nie zbliżyć. Z kobietami, jak z każdym człowiekiem, trzeba z szacunkiem i uważnością. Inaczej to nie relacja, tylko walka o władzę, a to nie jest miłość.

Opublikowano

@violetta Ale ja teraz poważnie piszę. Może jeszcze 'łobuz kocha najmocniej'? Kobiety powinny wiedzieć, od czego się trzymać z daleka, (faceci zresztą też), bo potem dramaty, patologie. Nie zwalczymy całego zła na tym świecie,ale nie prostujmy mu ścieżek.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Nie ma to jak turkus morza:)
    • @Robert Witold Gorzkowski To będzie dla mnie przyjemność :) Zawsze piszę wiersz na kartce. Pomazana moim myśleniem :) Póżniej czytam z kartki do notesu samsunga. Poprawiam wariactwa i dopiero wklejam. Kartkę z tworzenia mam. Jest Twoja.   Pewno, że z przyjemnością "wezmę" coś Twojego. Tylko daj adres na priv. Dziękuję.  
    • Odeszła, zanim przyszła. Zeszła z mojego istnienia jak światło gasnące za horyzontem, jak oddech, który znika z powietrza. Nie zostawiła blizn - tylko ciszę, której nie można dotknąć. Byliśmy snem, który się nie zaczął, a jednak obudziłem się z jej śladem na policzku. Byliśmy krwią, w której nie zamieszkało żadne serce, a jednak moja nabrała koloru jej subtelności. Całowaliśmy się w języku, którego nikt nie znał. Teraz gryzę litery rozsypane na portalu, kwaśne, jakby alfabet umarł w moich ustach i wziął ze sobą wszystkie możliwe „przepraszam”. Paragon za nadzieję leżał obok - wyglądał jak wspomnienie. Rozstaliśmy się bez słowa. Jakby ktoś przeciął powietrze żyletką i kazał nam iść w przeciwnych kierunkach we wnętrzu tej samej minuty. Milczenie - ostatnie zdanie. Zostały po niej okruchy, z których nie da się złożyć chleba: ciemne pęknięcia w świetle poranka, guziki z koszuli, której nigdy nie miała, zapach, który pachnie jak zbyt późne pytanie - „czy to coś znaczyło?” – wypowiedziane w próżnię. I włos - kasztanowy, zatrzymany w futrynie światła, jakby cień jej nieobecności miał kolor. I niebieski odblask jej oczu w lustrze, który nie był moim spojrzeniem, ale patrzył na mnie z wyrzutem. I cytryna w lodówce - przecięta, sucha, uśmiechnięta krzywo jak stary żart, którego nikt już nie opowiada, ale wszyscy pamiętają śmiech, bo echo bywa głośniejsze niż głos. Kiedyś wydawało mi się, że w jej głosie słyszę „do zobaczenia”, ale echo powtarzało tylko: „nigdy, nigdy, nigdy”. Czuję się jak jezioro, w które wrzucono skałę - a żadna fala nie powstała. Jak skóra, która pamięta dotyk, choć nie było dłoni. Jak Persefona, która nie wróciła na wiosnę - a ziemia zamilkła na zawsze. A ja - z ziarnem granatu rozgniatanym językiem w ustach pełnych żalu. Zegar tyka, ale wskazówki stoją. Czas oddycha – nie rusza się z miejsca. Chwile gonią się nawzajem, a ja - w tym wszystkim – znowu umieram w rozpaczy. Chodzę po pokoju jak niedokończona modlitwa. Moje mysli - jak koty bez właściciela: gryzą, drapią, miauczą w rytmie rozpaczy. Kładę się na podłodze jak porzucona metafora. Ściany są zrobione z jej spojrzenia, a sufity - z tego, czego nie powiedziała. Kochaliśmy się przez skórę duszy, a teraz moja dusza ma wysypkę z małych, czerwonych „gdyby”. I wtedy pękła szklanka. Nie spadła. Po prostu pękła na stole - jakby nie wytrzymała tego wszystkiego za mnie. Zostało mi echo jej oddechu, rozsypane w głowie jak tabletki LSD w kieszeni po końcu świata. A niebo? Cholerne niebo - ciąży nade mną jak zasłona bez gwiazd, zimna, ciężka, nieprzenikniona. Cisza rozdziera czas na strzępy. Migotanie bez światła. I nikt nie odpowiada.
    • @Berenika97 Bereniko. To Twoje komentarze są przepiękne. Dziękuję uśmiechami :):):)     @Alicja_Wysocka Al. Oj, potrafisz, potrafisz :) Ty jestes literacką bestią :)  W najlepszym tego słowa znaczeniu !!! Dziękuję za uroczy komentarz :) Polne słoneczniki Ci kładę u stóp :)     @Annna2 Aniu. Tak jest. Jak drzewo ! Dziękuję Aniu.    
    • @Migrena z tą prostotą to prawda, tak miało być dzięki
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...