Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Okropność to jest, że czas się odmienia —
Zło dziś u steru, a człowiek się zmienia.
W bólu się rodzi ten dobry, szlachetny,
W ruinie stąpa, lecz duch jego świetny.

 

Dźwiga świat z błota, gdzie ślepcy go wtłoczyli,
Na barkach swych niesie — choć krwawią, są czuli.
I ledwie promień przebije przez mrok,
Już lenistwo nadchodzi jak bezczelny krok.

 

Bo ci, co syci, w cieple się zwiną,
Zapomną o ogniu, co tlił się w ruiną.
I znowu upadek — jak zgasły płomień —
Czas znów się przekręca, z żalem, z ogromem.

 

Niekończąca się pętla, żelazne jarzmo,
Historia powtarza to samo wyraźno.
Od wieków kręci się koło bez końca,
Gdzie człowiek walczy... aż zgubi go słonko.

Opublikowano

Po co Twój wiersz przywdział taki patetyczny kostium?

Chcesz przekazać jakąś myśl, ale czytelnik nijak nie może się jej dopatrzeć pod grubą zbroją. Wyciągasz najcięższe armaty, słownictwo, które może robiło wrażenie jakieś dwieście lat temu, nie dodając nic, co zaktualizowałoby przekaz w jakikolwiek sposób: językowy, przedmiotowy, formalny. Upadek, mrok, krwawienie, ruina, żelazne jarzmo, zgasły płomień, ból, ogrom - cały ten apokaliptyczny pakiet ma tworzyć iluzję głębi, ale to tylko pozory, bo utwór nie wychodzi poza prawdy oczywiste. Aż dziw bierze, że ten wciąż niszczony świat jeszcze istnieje.

Słonko na końcu - nie mam pojęcia, skąd taki kuriozalny pomysł. W utworze pełnym wszystkich odmian dekadencji nagle pojawia się słowo rodem z wierszyków dla przedszkolaków. 

Jeśli jeszcze zestawi się to wszystko z kulejącym warsztatem (wiersz nie ma rytmu, rymy są kiepskie), to całość w żaden sposób się nie broni.

Najlepszą rzeczą, jaką można zrobić, aby uniknąć takich błędów, jest, po pierwsze, po drugie i po trzecie, nie sięgać po tak górnolotne tematy, nie mając nic do powiedzenia na ich temat ponad to, co każdy wie z podręczników szkolnych. A po czwarte - nie naśladować wzorców poetyckich z dawnych epok, bo jest to ożywianie trupów na cmentarzu. Epoka, w której żyjemy, nasza rzeczywistość, nasze dylematy, nasz język - są o wiele bardziej warte eksploracji, bo żywe.

Opublikowano

@Naram-sin

W chwili, gdy epoka, w której przyszło mi żyć, zwraca się ku mnie z niechęcią — nie jak matka, lecz jak oschła macocha, której spojrzenie zimne, a dotyk twardy — nie potrafiłem, nie chciałem nawet, mówić jej językiem. Bo cóż znaczy język tejże epoki, jeśli nie maska jej własnego obłędu? Jakże pisać słowami, które same w sobie niosą ziarna tego zepsucia, które pragnę obnażyć? To tak, jakby opisywać więzienie tuszem nasyconym krwią niewinnych — zdradliwa to materia.

Nie — buntowałem się w każdym zdaniu, w każdej sylabie. Nie ze złości, lecz z konieczności. Bo gdy świat nie mówi już do mnie po ludzku, ja też nie będę odpowiadał jego głosem. Nie będę wchodził w jego grę. Gdyż prawda, jeśli ma się objawić, nie może się posługiwać narzędziami kłamstwa.

Opublikowano

@Mati Dudek @Naram-sin

Czytałam wiersz i komentarz — szczerze mówiąc, to właśnie ta odpowiedź zrobiła na mnie największe wrażenie. Jest w niej coś bardzo szczerego, przemyślanego, a język, którym została napisana, naprawdę ma siłę — i styl.

Myślę, że masz duży potencjał literacki, ale może to właśnie proza, a nie poezja, byłaby dla Ciebie przestrzenią, w której Twoje przemyślenia i emocje mogłyby wybrzmieć jeszcze pełniej. Twoja odpowiedź czyta się jak fragment eseju lub refleksyjnej prozy — gładko, głęboko i z charakterem.

Piszę to z życzliwością — bo widzę, że masz coś do powiedzenia. Może czas spróbować to powiedzieć w formie, która lepiej Ci służy?

Pozdrawiam :)

Opublikowano

@Mati Dudek Gratuluję przemyśleń i odwagi coby wykrzyczeć Światu że nie przystoi tak;wiatrem podszyte szczęście nie przetrwa w natłoku ludzkich spraw.Twój wiersz ma przekazy i o to chodzi...jest protestem i tajemnice Twoje posiada.Gratuluję i czekam na więcej....jest potencjał i dusza...''komu właściwie gram ....czym dostrajam mą duszę''...............czy ją w ogóle mam pomyślałam właśnie. Pozdrowienia

Opublikowano

@Mati Dudek Autorze, przemówiłeś, poruszone prawdy wybrzmiały, a choćTwój wrażliwy namysł nad kierunkiem historii w ująłeś w archaiczny język, to z punktu widzenia ważności przemyśleń - nie odbiera mu wartości.
Poetyki - można się uczyć długo, odejście od koturnowego stylu może się otrzeć nawet  o (martwy często) styl współczesny. 
Ale wrażliwość na sprawy społeczne albo się ma, albo nie, oby to u Ciebie pozostało, pozdr.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

„Jak mam być wtedy prawdziwy — zapytałeś?”
Ale czymże jest prawda w człowieku, który sam siebie nie zna do końca, który się zrywa ze snu tylko po to, by znów zatonąć w majaku? Czyż nie jest tak, że każdy człowiek, szary, pospolity, z tłumu, ten właśnie, którego mijamy codziennie bez spojrzenia — ten też pragnie, choćby przez moment, udowodnić, że jest prawdziwy? Że istnieje naprawdę? Ale jak? Jak, pytam cię, skoro jego „ja” rozmywa się w lustrze cudzych oczekiwań, społecznych masek, w konwenansach, które nakładają się warstwami jak brud na szybie?

A czymże ja jestem? Czym jest moje „ja”?
Czy jestem sobą wtedy, gdy krzyczę w środku, lecz uśmiecham się na zewnątrz?
Czy jestem sobą wtedy, gdy piszę to wszystko nie swoim językiem, lecz językiem, który sobie wymyśliłem — bo tylko tak mogę się wyrwać spod tej ohydnej, duszącej rzeczywistości?

Staram się ukazywać to „ja” — tak, dokładnie tak jak powyżej, w tych gorączkowych słowach, co są raczej biciem serca niż logiką. Bo tylko tak czuję się żywy. Tylko tak wydaje mi się, że może… być może… jestem prawdziwy.

Cieszy mnie to

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

@Dagna 

@Alicja_Wysocka zamysłem był sam wiersz, lecz słuch o tym, że komentarz przypadł również do gustu cieszy mnie

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Również mnie cieszy, że Twój komentarz zyskał uznanie — był naprawdę dobrze napisany.
Szczerze mówiąc, w Twoim stylu narracyjnym, tej składni i tonie, widzę ogromny potencjał prozatorski.
Jeśli kiedykolwiek zdecydujesz się pójść w tym kierunku, chętnie poczytam!

Natenczas, spadam :)

Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Ty naprawdę jesteś przekonany, że to jest autentyczny Twój żywy język poetycki?

Używasz martwego narzecza. Zaraziłeś się nim od wieszczów, którzy już od dawna nie żyją i nie mieliby nic do powiedzenia o naszych czasach, o ich grozie i dramatyzmie. 

Poeci z pokolenia Kolumbów uwieczniali w twórczości rzeczywistość mroczniejszą od naszej i umieli to zrobić językiem własnej epoki, różnym od tego, którym ich poprzednicy opisywali swoje golgoty.

 

Piasku, pamiętasz? Ziemio, pamiętasz?

Rzemień od broni ramię przecinał,

twarze, mundury jak popiół święty.

Wnuków pamiętasz? Światła godzinę?

 

(...)

A potem kraju runęło niebo.

Tłumy obdarte z serca i z ciała,

i dymił ogniem każdy kęs chleba

i śmierć się stała. - K. K. Baczyński

 

Więc runął łańcuch strzałów. Najpierw po ogniwie

sypał się na bruk dźwięcząc, potem coraz ciężej.

I świst, jakby jęk łuku zerwanej cięciwy.

To ziarna kul jak długie rozpalone węże.

Ulica była ciemna. Bił głos. Z okien nisko

zlęknionych oczu płatek. Od krwi było ślisko  - K. K. Baczyński

 

/fragmenty

 

Nasze czasy mają swoje ciemne jądra. Jeśli Twoja poezja ma być radarem, to sam styl, język powinien stać się niemal przezroczysty, a może przezro-czysty, ...czysty, a nie, jak to określiła Dagna, koturnowy.

 

 

Edytowane przez Naram-sin (wyświetl historię edycji)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Natuskaa Czy łatwo jest odróżnić zwyczajne spotkanie, od tego na które przygotowujemy się przez pół życia, albo i całe? Można. Bo te, na które się przygotowujemy, nigdy nie wyglądają tak, jakbyśmy chcieli, a te drugie często wprost przeciwnie.   Świetny tekst. Szczególnie podobał mi się fragment z listonoszem. 10/10
    • @Leszczym Dziękuję.@Waldemar_Talar_Talar Dziękuję również :D 
    • @Stracony Bardzo mi się podoba to spostrzeżenie i jest bardzo prawdziwe, życiowe w sposób nawet dalej idący niż to się powszechnie uważa :))
    • Czy łatwo jest odróżnić zwyczajne spotkanie, od tego na które przygotowujemy się przez pół życia, albo i całe? To, na które zbieramy doświadczenia, jak wiano pod związek z jakim przyjdzie nam się mierzyć. Czy obie umówione strony taplają się w podobnych zajęciach, zanim nie otrzymają stopnia mistrzowskiego i nie wpadną na siebie w sposób całkowicie niewytłumaczalny? Dla tych którzy przeżyli coś takiego odpowiedź jest prosta. Tutaj nie ma pomyłek. Nie było możliwości ucieczki i z tą myślą się pozostaje...   Siedzę i zastanawiam się nad tym, co z tego wynikło? Z lat złego, z lat dobrego, z lat potem, z lat przedtem... bo wchodząc w kolejny zakręt, wiem, że potrzebuje kogoś nowego, choć jeszcze nie wiem, kto to będzie. Z kim jeszcze jestem umówiona? Kto jeszcze jest mi coś winien, a komu być może ja coś powinnam wynagrodzić... ?   Wielkie koło się okręca, niektórzy śmią twierdzić, że można się naraz rozstać ze wszystkimi możliwościami i ludźmi . Spłacić tego i owego i nie zaciągnąć żadnych nowych zobowiązań. Na raz – czy to możliwe? Że już nikt o nic nie ma prawa się upomnieć? Że można odciąć pępowinę świata nie rozmnażając się? Nie rozmawiając z kimś? Rozmawiając z kimś za często, zbyt nachalnie... Nie przenosząc wiadomości... jak mucha, albo pszczoła z miejsca na miejsce.   Kto roztrzaska swoje koło zdarzeń i w spokoju usiądzie po środku własnego "em" czekając na śmierć fizyczną? Nawet w oczekiwaniu można sobie powiązać ręce albo nogi. Zawsze przecież do drzwi może zadzwonić listonosz. Jak odbierzesz polecony - to masz nowe zadanie, a jak nie odbierzesz - to może sam będziesz miał możliwość zostać listonoszem... wszak poczuć deszcz, kły wszelkich psów domowych i ludzkie „przyjęcia” na własnej skórze to jest dobra nauczka, za niedocenienie czyjegoś wysiłku. Może dlatego moja babcia zawsze częstowała listonosza talerzem zupy... zupa to też jakaś forma spłaty.   Siedzę nad tekstem, nie moim tekstem... coś mnie przerosło, coś mi wyrosło, coś wyhodowałam nie spodziewając się tego. Płaczę nad tekstem... Czy to dobrze? Podobno łzy szczęścia zawsze są dobre.
    • gdzie się obrócę lub dokąd pójdę to wszędzie żurek serwują mi żurek z jajami z kiełbasą ujdzie lecz ja rosołek wolałbym dziś   a w jednym barze wspaniałe chwile reklama głosi że danie dnia dziś żurek owszem lecz z krokodylem cymes rarytas każdy chęć ma   o takim żurku miss Gesslerowa to tylko może marzyć i śnić przemiła babcia lecz nie ta głowa jej taki pomysł nie może przyjść   więc korzystajcie drodzy z okazji bo jeszcze chwila i krótki czas już chcą zamienić na żurek z bąkiem lecz tego bąka kto złapać ma   a ja uparcie wolę rosołek z bukietem warzyw mięsko i pieprz gdzie wolne smaki bukiet zapachów i wołowiny kawałek jest     Uwaga: Wszelkie podobieństwo osób do sytuacji lub sytuacji do osób jest zupełnie przypadkowe    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...