Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Historia edycji

Należy zauważyć, że wersje starsze niż 60 dni są czyszczone i nie będą tu wyświetlane
EsKalisia

EsKalisia

Lubili się. Oprócz nienagannego wyglądu łączyły ich lata terapii i te samotne noce w szpitalu.

Gry w planszówki i awersja do telewizora, przełamana z inicjatywy Grześka "Planetą małp. Ewolucją".

Nieraz była mowa o "Miodowych latach"- tyle z mainstreamu.

Cały świat był ich. Byli niekonformistami. Zawsze pod prąd. Buntowali się przeciw mainstreamowi.

Najpierw uwodzili się grając w grę planszową, a potem szli do łóżka. Iskry, wiadomo.

- 5 minut patrzymy sobie w oczy?

- Yes.

Taki ich mały fetysz. Nieprzebadany naukowo, według Grześka. To nic. Pomaga.

Ustawił stoper na 5 minut i 20 sekund ( z zapasem, rzecz jasna). Usadzili się wygodnie, naprzeciw siebie.

Gwiazdy sypały się z jego oczu. Milczeli przez 5 minut, ale opowiadali sobie dużo, przez te oczy.

Stoper dał znać o płynącym czasie.

Poszli przygotować coś do zjedzenia.

Jego długie palce powoli wyciągał chleb z worka.

Paulina i Grześ mieli plany połączyć się na wieczność.

 

- Do Bartka czuję miłość. Do Ciebie czuję przeważnie obojętność.

- A- ha ...( W środku Paulina się gotowała)

- Chcesz nad tym popracować?

- Nie.

 

 

Paulina wzięła torbę i załakładając buty oznajmiła że idzie na spacer.

W nerwach nie mogła zamknąć domu. Chciała się znaleźć jak najdalej. Od niego.

Pogoda była dojmująco piękna. Jej krok dostosowała do przeciętnej prędkości przechodniów, czyli jak na nią, szybki.

"Nie ma problemu"- mówiło jej tempo. Oczywiście, że jest. Właśnie miłość jej życia oznajmiła, że woli swojego bratanka od niej. I może nad tym popracować.

Pracować?! Przecież, kurwa, jesteśmy ze sobą od 1,5 miesiąca i nic innego nie robimy tylko pracujemy, robimy rzetelnie ćwiczenia z książki psychologa- coacha, byliśmy nawet u specjalisty.

Szła przed siebie, idąc tam, gdzie panuje beztroska. Tam, gdzie nie obawiała się niczego. Kiedyś tam piła piwo i powodowała zawroty głowy, kręcąc się na karuzeli.

Na miejscu nie było nikogo, oprócz jednego mężczyzny. Zawróciła i szła dalej, przed siebie.

Doszła do domu rodzinnego. Po drodze zawibrował jej telefon. Odczytała dopiero na miejscu.

- Jesteś już- powiedziała mama.

- Tak. Sama, bez Grześka. BEZ niego. Nie wiem co się dzieje ...

Powiedział, że czuje do mnie obojętność.

Wyszłam na spacer, on pisał, że też poszedł się przejść.

 

Zjadłam sama naleśniki i nie czując już głodu położyłam się, na wpół siedząco.

Zadzwonił. On.

- Cześć, Grzesiek.

- Cześć. Rozstajemy się.

- Ale jak to? Jesteś pewien? Ja nie chcę. Chcę to ciągnąć! ...

- Rozstajemy się.

- ok

- Kiedy zabierzesz rzeczy?

 

 

Pustka. Nie będzie już wspólnych spacerów, śniadań, kąpięli czy wypadów. Czuje, że coś podnosi ją na duchu, nie pozwala jej dotknąć dna. To substancja,

którą ma we krwi, rozprowadzona po całym organiźmie; substancja stabilizująca nastrój, działająca przeciwpsychotycznie. Dzięki, o psychiatrio!

EsKalisia

EsKalisia

Lubili się. Oprócz nienagannego wyglądu łączyły ich lata terapii i te samotne noce w szpitalu.

Gry w planszówki i awersja do telewizora, przełamana z inicjatywy Grześka "Planetą małp. Ewolucją".

Nieraz była mowa o "Miodowych latach"- tyle z mainstreamu.

Cały świat był ich. Byli niekonformistami. Zawsze pod prąd. Buntowali się przeciw mainstreamowi.

Najpierw uwodzili się grając w grę planszową, a potem szli do łóżka. Iskry, wiadomo.

- 5 minut patrzymy sobie w oczy?

- Yes.

Taki ich mały fetysz. Nieprzebadany naukowo, według Grześka. To nic. Pomaga.

Ustawił stoper na 5 minut i 20 sekund ( z zapasem, rzecz jasna). Usadzili się wygodnie, naprzeciw siebie.

Gwiazdy sypały się z jego oczu. Milczeli przez 5 minut, ale opowiadali sobie dużo, przez te oczy.

Stoper dał znać o płynącym czasie.

Poszli przygotować coś do zjedzenia.

Jego długie palce powoli wyciągał chleb z worka.

Paulina i Grześ mieli plany połączyć się na wieczność.

 

- Do Bartka czuję miłość. Do Ciebie czuję przeważnie obojętność.

- A- ha ...( W środku Paulina się gotowała)

- Chcesz nad tym popracować?

- Nie.

 

 

Paulina wzięła torbę i załakładając buty oznajmiła że idzie na spacer.

W nerwach nie mogła zamknąć domu. Chciała się znaleźć jak najdalej. Od niego.

Pogoda była dojmująco piękna. Jej krok dostosowała do przeciętnej prędkości przechodniów, czyli jak na nią, szybki.

"Nie ma problemu"- mówiło jej tempo. Oczywiście, że jest. Właśnie miłość jej życia oznajmiła, że woli swojego bratanka od niej. I może nad tym popracować.

Pracować?! Przecież, kurwa, jesteśmy ze sobą od 1,5 miesiąca i nic innego nie robimy tylko pracujemy, robimy rzetelnie ćwiczenia z książki psychologa- coacha, byliśmy nawet u specjalisty.

Szła przed siebie, idąc tam, gdzie panuje beztroska. Tam, gdzie nie obawiała się niczego. Kiedyś tam piła piwo i powodowała zawroty głowy, kręcąc się na karuzeli.

Na miejscu nie było nikogo, oprócz jednego mężczyzny. Zawróciła i szła dalej, przed siebie.

Doszła do domu rodzinnego. Po drodze zawibrował jej telefon. Odczytała dopiero na miejscu.

- Jesteś już.

- Tak. Sama, bez Grześka. BEZ niego. Nie wiem co się dzieje ...

Powiedział, że czuje do mnie obojętność.

Wyszłam na spacer, on pisał, że też poszedł się przejść.

 

Zjadłam sama naleśniki i nie czując już głodu położyłam się, na wpół siedząco.

Zadzwonił. On.

- Cześć, Grzesiek.

- Cześć. Rozstajemy się.

- Ale jak to? Jesteś pewien? Ja nie chcę. Chcę to ciągnąć! ...

- Rozstajemy się.

- ok

- Kiedy zabierzesz rzeczy?

 

 

Pustka. Nie będzie już wspólnych spacerów, śniadań, kąpięli czy wypadów. Czuje, że coś podnosi ją na duchu, nie pozwala jej dotknąć dna. To substancja,

którą ma we krwi, rozprowadzona po całym organiźmie; substancja stabilizująca nastrój, działająca przeciwpsychotycznie. Dzięki, o psychiatrio!



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Dzisiaj Janusz i Grażyna Do nowego biegną kina, Na komedię o sąsiadach I fabryce czekolady.   A wraz z nimi czworo dzieci Żwawym krokiem pędzi, leci, Brudne bluzki, brudne buzie, (Zenek! Nie wrzeszcz – ty łobuzie!)   Niosą  chrupek trzy torebki (Smak cebuli i rzodkiewki) I cukierków worek cały (Trochę żółtych, trochę białych)   Zenek siada na fotelu, Zaś o drugi – but opiera, Już wyciąga puszkę coli, Zosia sok jabłkowy woli.   Seans właśnie się zaczyna (Osiemnasta już godzina) Zenek włącza więc grę w słonie Na swym nowym telefonie.   Maja zaś muzykę puszcza (Jak niedźwiedzie ryki z puszczy), Zenek mlaszcze, chrupie żwawo (Przecież dziecka jest to prawo).   Zosia gumę głośno żuje, Ambroży – pestkami pluje, Wszędzie już jest pełno śmieci (W końcu to są tylko dzieci)   Raptem – co się Mai stało? Na podłodze ciastko całe,  Pod fotelem Zenka chrupki Krągłe niczym dwuzłotówki.   Plama z coli na fotelu (Szczęściem widzi ją niewielu) Z wielobarwnych zaś cukierków Brzydki został stos papierków.   Ciągle piski, wrzaski, krzyki (Jak makaki z Ameryki), I chlipanie, i siorbanie, Dla odmiany zaś mlaskanie.   Gdy się chłopcy już znudzili, Wnet do bójki przystąpili, Już nos Zenka rozklepany, Ambrożego – podrapany.   Wtem o zgrozo! Dziwne dźwięki Bulgotania oraz jęki Z  pełnych się rozległy brzuchów Czworga naszych małych zuchów.   I już wszyscy na wyścigi Jadą prędko (gdzie? Do Rygi) Pobrudzona już podłoga, Siedzeń kilka, bluzki, nogi.   I rodzinka, proszę pana, Niczym dzicz – niewychowana, Chyłkiem z kina się wymknęła Drzwiami głośno zaś trzasnęła.   Gdy z kultury chcesz korzystać, Sprawa jest to oczywista, W  operze czy w kinie ciasnym, Wpierw kultury pilnuj własnej…
    • Co się stało, a co zostało zrobione? Myśl taka czasem człeka najdzie, zresztą przy niejednej okazji. Popuka się w głowę, zamyśli nad szklanką, gdzieś złączy zdarzenia i spróbuje ułożyć sobie w głowie tabelkę ala inspektor, ala detektyw. Palnie wiersz, napisze piosenkę, coś usłyszy i któreś opowie, a potem cóż poddaje się, bo tak postawionego pytania nie idzie przenigdy wyjaśnić. Doprawdy ciekawe sprawy to te, które zawsze są niewyjaśnione, choćbyś dwoił się i troił, a nawet wychodził z siebie, a nawet przekraczał całego siebie w stopniu dalekim od powszechnych uogólnień.   Warszawa – Stegny, 03.06.2025r.
    • nie martw się miłością ona  prawdą  życia poezją nocy i dni   z nią się nie przegrywa jest jak marzenie do wielu drzwi   potrafi cieszyć jest  zrozumieniem nie boli   nie martw się miłością ona zdobi nasze sny w niej tli się sens   to z jego ciepła rodzi się kochanie które upiększa świat   który zwłaszcza dziś potrzebuje tulenia a nie kłamstw  
    • @Łukasz Jasiński ja jestem we wczesnej starości:)
    • @[email protected] nie chce się i nie ma się sił :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...