Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

@Alicja_Wysocka 

Czymże jest wolna wola? 

Czymże są decyzje? 

Kto wyznacza drogę?

Czy odcinając sobie ramię,

będzie człowiek wiedział,

że we właściwym kierunku poszedł?

Tym decyzja, czymże wartość

Tym cnota, czym krok do celu.

By zakupić sobie pole, w którym skarb nagi ukryty,

By postawić kroki na piaszczystym wybrzeżu,

gdzie wypocząć w końcu trzeba

od tupotu koni biegających w cyrku,

od trzody zachłannie z koryta spożywającego.

 

- to odruch serca,

- to miłość i nienawiść

- to ścięte plony

 

jawnych słów i najgorszego podstępu.

 

 

 

Ciekawe rzeczy widziałem w życiu, miałem sny, wizje, słowa zarzuciły wędkę w przeszłość i stały się obrazami, wszystko trwa i znam każdy dzień, zanim się przebudzę. Gdyby to wszystko ująć w całość - dobrze rozumieć miłość ale to proste. By odnaleźć dziś właściwą przestrzeń i wykonać jakikolwiek ruch, trzeba - będąc pchanym przez miłość - być ciągnięty nienawiścią. Zrozumiałem miłość ale nie zrozumiałem jeszcze nienawiści. Gdybym pojął to drugie, sprawiedliwość nabrałaby wiatru w żagle, a to, co zobaczyłem wybrzmiałoby niczym słowa "niech się stanie" wysoko, ponad chmurami. Nic nie jest w stanie zapewnić mi większej wolności, dać szerszego ujścia mojej wolnej woli niż wyrok, który zapadłby po procesie zapisanym tym wielkim schematem dziejów.

 

Chyba pora wrócić do lektury.

Edytowane przez Duch7millenium (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@Alicja_Wysocka Właściwie niedawno wysunąłem hipotezę, że jedyną potrzebną rzeczą jest informacja. Bywa tak, że nie każdy komunikat ją niesie. Jednak nawet wtedy, kiedy jej nie niesie pojawia się ona wokół, niczym  opoka tego, co informacji...

 

I tutaj się rozmyśliłem co do poetyckiego opisu kupy nonsensów, po krótkim spotkaniu z zadufaną w sobie kasjerką w Dino. Wprost: skoro prawda w służbie miłości została odrzucona, to Bogiem jest kłamstwo.

 

Lecz skoro to prawdą jest -  za prawdziwe uznane być nie może.

 

Nienawiścią jest więc to, co dialog uznaje za monolog.

Opublikowano

Uroczo, klimatycznie :)

Koresponduje trochę z jednym z moich ulubionych wierszy:

 

Wstyd

 

Nad łożem Niewinności wiotkiej i dziewiczej

Całe chóry aniołów niewidzialnych wieją, 

One dyszą w uśmiechu, w głosu jej słodyczy

I w spojrzeń jej pogodzie świty zórz ich dnieją. 

 

Anioły, Liliowością bladą idealne -

Wstydów duszy wiośnianych... one nad jej skronią

I wkoło jej kibici krążą niewidzialne, 

I łona jej świetlanej pół-senności bronią. 

 

I ducha jej kołyszą... stroją wdzięku czarem

I przed wzrokiem natrętnych, co spojrzeniem plami, 

Spuszczają rzęs zasłony... i przed Grzechu żarem

Czystą postać śnieżnymi okryć chcą skrzydłami.

 

One Wieniec Mistyczny dla jej skroni plotą,

Wplatają aureole w jasne jej warkocze -

Anioły lśniące Gwiazdą Niewinności złotą...

Biedne, smętne anioły, chociaż tak urocze!...

 

Bo ledwo miłość w sercu zatli się dziewiczym, 

Po skrzydłach ich świetlanych dreszcze zgrozy biegą:

I stąd ta trwoga drżąca, jak przed czymś zbrodniczym - 

Przy pierwszym całowaniu ust ukochanego.

 

Gdy on zbliża się ku niej - one czujną rzeszą

Już lecą, by bezbronnej jak przed wrogiem bronić...

Gdy sięga do jej rąbków - jak na alarm spieszą

Wstydem złoto-różanym nagość jej obsłonić. 

 

I pasują się długo... przeciw chuciom rwącym

Walczą z wrogiem w rozpaczy pełne drżeń i łkania

I nareszcie w tym krzyku - w tym rozdzierającym

Krzyku jej bezbronności - słychać ból konania...

 

Już padły podeptane... Już nad łożem ciemnym

Zagasły cudne blaski... Tylko cisza głucha

Szemrze jeszcze ostatnim tchnieniem ich tajemnym - 

Tą ostatnią modlitwą ich nikłego ducha. 

 

O świcie - smutek wieje z oczu jej - już mglistych - 

Jak dym od zgasłej gwiazdy nad zamierzchłą tonią... 

I nie ma już, o nie ma jej aniołów czystych

I wieńca liliowego, z tą mistyczną wonią!

 

Bogusław Adamowicz 

 

Twój wiersz zdaje mi się kobiecą odpowiedzią :)

 

Pozdrawiam :)

 

Deo

Opublikowano

@Deonix_  Deoni, dziękuję, piękny jest, w sam raz na dobry sen.

No jaki klimacik, delikatność, nieśmiałość, związany kokardą subtelności.

Oj, jakąś nieznaną do tej pory część Twojej osobowości pokazałaś, bo skoro on Twój ulubiony, to podziwiam Twój gust :)

Dobrej nocy :)

 

 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Berenika97 Bereniko, podobno są kobiety i dziewczyny, które nie cierpią, jeśli druga ma taką samą. No na mnie to nie działa- ja się cieszę z choćby z tego powodu, że ktoś ma gust podobny do mojego, że nie jestem taka ostania - mogę nawet siedzieć obok,  a co? Celowo nie można? A czasem i z zazdrości, że Twoja jest ładniejsza, zdarza się kąśliwa uwaga albo i złośliwa psota - no cóż... :)
    • Historia wdzięczna a puenta znakomita. Podkreślona flamastrem. Z przyjemnością Alu. I jesteśmy zgodne w kwestii miłych materiałów. Bb   PS zniszczyłam w dzieciństwie mamie ulubioną bluzkę. Nałożylam lalce jako sukienkę i obcięłam nożycami rękawy, bo były za długie. Słabe wspomnienie (nie robiłam na złość, tyle że nikt mi nie powiedział, że tak nie można). 
    • @Migrena Miłość jako akt kreacji - niezwykłe ujęcie. Słowa płyną lekko, naturalnie i zabierają mnie w sferę mistyczną i cielesną jednocześnie. I niech trwają, niech się stwarzają, natura nie zna pojęcia "koniec". O ciszy nie piszę, bo poeci wiedzą lepiej, jak ją dotknąć.  
    • Stara, drewniana figura kiedyś w głównej nawie swoje miejsce miała. Wszystkie prośby, intencje i żale — przez tyle lat w jej kierunku wypowiadane — słuchała. Łzy, czasami, na posadzkę świątyni spadające — widziała. Na pytania: „Czy jesteś?”, „Czy widzisz, co robią?” — nawet gdyby mogła odpowiedzieć, odpowiedzi nie znała. A jednak, mimo swego milczenia, była jak światło w ciemności— ci, którzy przychodzili, znajdowali w niej jakąś ciszę, cień nadziei, poczucie, że nie są całkiem sami. Z wysokości swego cokołu patrzyła na dzieci trzymające matki za rękę. Na starców z różańcem w dłoniach. Na zagubionych, którzy z lękiem w oczach i gniewem w sercu stali w półmroku. Na zakochaną dziewczynę, co szeptała: „Niech mnie pokocha”.   Niemy świadek wszystkiego, co kruche i piękne w człowieku. Jej drewniane ramiona wypłowiały, twarz popękała przez wieki. Spojrzenie, wyryte przez dłuto, nie straciło jednak łagodności. Nie mogła cofnąć czasu. Nie miała mocy sprawczej. Nie znała odpowiedzi na modlitwy. A jednak — była. Właśnie to „bycie” było jej najważniejszym darem. Z czasem nowe figury, dekoracje zaczęły otaczać ją z każdej strony. Ona — skromna, lekko pochylona — wciąż stała. Stała i słuchała. Choć nie znała słów, rozumiała ciszę. A w tej ciszy ludzie mówili najwięcej. Została zdjęta z cokołu. Ostrożnie, bez ceremonii. Przeniesiona do zakrystii. Tam, między szafami z ornatami, obok zapasowych lichtarzy i zakurzonych mszałów, stoi cicho — zapomniana. Nie słyszy już szeptów modlitw. Nie czuje ciepła ludzkich spojrzeń. Nie widzi łez spadających na kamienną posadzkę.   Czasem tylko, przez uchylone drzwi, wpadają do niej echa liturgii: odległe śpiewy, brzęk dzwonków, szelest procesji. Serce z drewna — czy może w ogóle istnieć takie serce? — ściska wtedy tęsknota. Tęskni za kobietą, która codziennie zapalała przy niej maleńką świeczkę. Za chłopcem, który z obawą patrzył w jej oczy, zanim odważył się przystąpić do spowiedzi. Tęskni za szeptem: „Pomóż mi przetrwać…”. Za zapachem wosku i kadzidła. Za szczególną chwilą ciszy, gdy kościół był pusty, ale ktoś wchodził — i tylko dla niej klękał. Choć zrobiona z drewna, nosi w sobie ślady tych wszystkich dusz, które przez lata złożyły przed nią swoje ciężary. I nie umie zrozumieć, dlaczego została odsunięta. Czeka. Bo figury — tak jak ludzie — potrafią czekać. I wierzyć, choć nie potrafią mówić. Czeka. A jej drewniane serce, w zakrystii między szafami, wciąż wystukuje słowa pieśni: „Kto się w opiekę…” A ona słucha.   Rzeszów 24. 07.2025
    • Moim*             jak najbardziej skromnym zdaniem: Świat Zachodu jest po prostu w stanie głębokiego kryzysu, a źródłem jego klęski jest nieodróżnianie tego - co realne, rzeczywiste - od różnego rodzaju kalek ideologicznych - czy wręcz propagandowych i w tej chwili najpilniejszą rzeczą, którą Świat Zachodu ma do odrobienia i wszyscy ci - co chcą być odpowiedzialnymi politykami - muszą zrozumieć - jak bardzo zideologizowane jest myślenie ludzi Świata Zachodu i przez to - jak bardzo odklejone jest od realnej rzeczywistości, zrozumienie - jak często osoby w swoim subiektywnym mniemaniu chcą dobrze - na przykład: walcząc o demokrację i o prawa człowieka - są tylko i wyłącznie marionetkami w rękach tych tworzących ideologie i za fasadą pięknych haseł są ukrye - bardzo i bardzo i bardzo - iście brutalne interesy...   Magdalena Ziętek-Wielomska    *zrobiłem drobną edycję - treść bez zmian 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...