Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
Wesprzyj Polski Portal Literacki i wyłącz reklamy

Thorgerda


Rekomendowane odpowiedzi

Za każdym razem, gdy Thorgerda zbliżała się ku brzegom morza, jakaś dziwna cisza zapadała nad Trondsheimsfjordem. Jakby wiatr, deszcz i całe wielkie morze postanowiło zrobić sobie mały odpoczynek akurat w chwili, gdy jej drobne stopy stanęły na kamienistej plaży. Kobiecie podobało się to, chociaż przyzwyczajona była do lekkich podmuchów i delikatnie falującej, bezkresnej wody. Wszystko to tym bardziej wydawało się zastanawiające, że nastała teraz jesień, pora porwistego wietrzyska i częstych sztormów. Jednak póki co, pani na dworze Steinkjer korzystała z tej przyjaznej aury ile mogła. Co ranek wychodziła ze swego domostwa i nie spiesząc się, planowała kolejną, wielogodzinną przechadzkę. Nikogo nie interesowało gdzie i po co idzie. W tych stronach była wciąż sama, mimo że od ośmiu lat prowadziła gospodarstwo swemu mężowi. Często zastanawiała czy z powodu całej tej samotności nie odjęło jej rozumu, kiedy bowiem czuła już zapach morskiej soli, natychmiast wszystkie sprawy odchodziły w zapomnienie, a w głowie formowała się jakaś dziwna, niejasna myśl. Może właśnie dlatego Thorgerda chodziła tak często po plaży? Chciała w końcu zrozumieć sens tego przeczucia.
Jej dni zbliżały się jednak nieubłaganie. Z każdym tygodniem coraz trudniej było jej ruszyć się z zasłanej skórą ławy, a jej ekspedycje spotykały się z coraz większą niechęcią świekry- dziedzic miał się urodzić przecież żywy i zdrowy. Thorgerda miała już mniej sił niż przedtem, a wielki brzuch przeszkadzał jej przy każdym kroku. Nic zatem dziwnego, że w tydzień przed nastaniem zimy postanowiła pozostać w domu i przerwać rytuał codziennych spacerów Usiadła w oknie przy tkalni i zaczęła przęc swój niedokończony gobelin, przedstawiający boga Thora. Pracę przerwał jej huk piorunów i uderzających o skały fal. Na niebie panowały straszne ciemności. Wszyscy we dworze zaczęli modlić się do Thora, aby ten przerwał swą szaleńczą grę. Obiecali najróżniejsze ofiary w zamian za spokój. Nic jednak nie zapowiadało, żeby rozgniewany bóg pragnął przerwać zabawę. Niewiasty krzyczały, a dzieci wtórowały im ile sił w gardle. Nikt jednak nie słyszał nic poza ogłuszającym trzaskiem. Zapanował wszechogarniający strach...
O świcie szóstego dnia, domowników obudził jęk. A więc burza ustała. Znów było cicho i spokojnie. Znów mogli porozumiewać się. Jęknięcie powtórzyło się jeszcze raz. Ktoś zwrócił uwagę, że nie ma Thorgerdy. Domownicy spojrzeli po sobie ze zrozumieniem. A więc zaczęło się.
- Sygrydo! Idź, nagotuj wody, przynieś lniane koszule i wino. Ale bystro! Już rodzi.
o o o

Raz po raz spokojne wody Trondsheimsfjordu wymawiały bezgłośnie męskie imię. Thorgerda wiedziała, że imię to było nie dającą wytchnienia myślą, która dotąd towarzyszyła jej podczas przechadzek. Rozwiązanie tej trapiącej zagadki przyszło samo, tuż po narodzinach jej syna. Znała jego przyszłe imię. Znał je Asgard, znali bogowie. Nic już nie mogło być źle...
Syn Olvego i Thorgerdy, miał stać się w przyszłości jednym z najpotężniejszych norweskich wojów, zaprawionym w bojach wikingiem, którego rytm życia wyznaczało morze. Dlatego imię przeszywało ją dreszczem. Było słodkie, ale zawierało zarazem jakąś groźbę.
Wśród białego puchu, wszystko wydawało się małe i kruche. Nowonarodzony dziedzic Steinkjer patrzył na ten świat swymi dużymi, błękitnymi oczkami. Nie było pewne czy o tej porze roku dziecko równie drobne zdoła przeżyć. Często bowiem noworodki umierały, jeśli nie podczas porodu, to w trakcie ceremonii pokazania dziecka zimnej i twardej naturze. Thorgerda wiedziała o tym aż za dobrze. Gorliwie błagała Freya, by tym razem los oszczędził jej kolejnej tragedii. Cierpienia wyżłobiły ślad na twarzy tej cichej i pokornej kobiety. Wierzyła głęboko. W siłę morza, borów, wiatrów, a także w wikińskich bogów- Asów. Ta wiara sprawiała, że dotąd wszystko przyjmowała ze spokojem.
Tym większe było zdziwienie wojów zgromadzonych w sali, gdy ceremonię nadania imienia przerwał stanowczy głos pani dworu.
- Nie takie imię będzie nosił nasz syn, mężu.
W oczach Olvego pojawiła się niepewność. Nie spodziewał się czegoś takiego po swojej małżonce. Jednak po chwili powrócił do ceremonii, jak gdyby nigdy nic.
- Naszemu synowi pisane jest inne imię, Olve Haraldsonnie, panie na Steinkjer! Wysłuchaj mnie!
Ogorzałe w bojach twarze mężczyzn zwęziły się ze zdumienia. Taka impertynencja w stosunku do męża otoczonego innymi wojami! Toż takie zachowanie mogło przynieść tylko hańbę domowi! Przez jedną, nieokrzesaną kobietę, która pewnie postradała rozum...
Mimo to , nic nie wskazywało, by Olve chciał ukarać nieposłuszną niewiastę. Zamiast tego podszedł dostojnym krokiem ku drzwiom, w których stała i... pokłonił się. On, mężczyzna, który żadnej kobiecie nie złożył takiego hołdu! Salą wstrząsnęło.
- Jakie więc imię, pani, przeznaczyli naszemu synowi bogowie?
Thorgerda spojrzała na męża tymi niebieskimi, pięknymi oczyma, którymi mały dziedzic dworu obserwował świat.
- Thore, mój panie. Synowi twemu będzie Thore.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

porwistego - porywistego.

Często zastanawiała czy z powodu - brakuje się.

przęc - prząść.

O świcie szóstego dnia, domowników obudził jęk - przecinek jest zupełnie niepotrzebny.

Wśród białego puchu, wszystko wydawało się małe i kruche - jak wyżej.

Było słodkie - czy aby na pewno surowi wieśniacy z dalekiej północy byli tak infantylni? "słodkie" zamieniłbym na coś mniej rażącego swoją współczesną nam infantylnością.

Dwie sprawy: tekst jest ociężały. Napisały sprawnie, ale ociężały. Na przestrzeni dwóch akapitów chciałaś bardzo mocno osadzić tekst w realiach zamierzchłego świata sprzed jakichś dziesięciu wieków; jest tego zwyczajnie za dużo. Jako czytelnik odnosiłem wrażenie, że za dużo tu nordyckiej kultury, że staje się ona przez to pretensjonalna, zamiast rozwiać wątpliwości czytelnika - zwraca uwagę na siebie. Gdyby odrobinę to rozwodnić (wywalić połowę Freyów, Thorów, Asów, Asgardów) tekst zyskałby na lotności.

Jak traktować "Trondsheimsfjord"?; nazwa natychmiast odsyła do Trondheim i fiordu nazywanego w polskich atlasach Trondheimfiorden. Zgubiłem się w rezultacie czy chcesz osadzić tekst w konkretnej przestrzeni środkowej Norwegii, czy też opracowałaś własne miejsce, położone nad nieistniejącym fiordem?

Tyle ode mnie. Bez oskarżeń o krytykanctwo proszę, wszystkie uwagi z prostej czytelniczej życzliwości :)

kłaniam się,
F.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...