Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Mówi się czasem, że miłość jest ulotna. Może właśnie w takich miejscach, gdzie ją dociskają, sprawiają ból. Z drugiej strony mówi się, że miłość silna jest, trwała etc. To prawda, ale przecież nie jest masochistką:) Od tych, co chcą za dużo, za mocno etc. - ulatnia się:)

Nie ma opcji, żeby ją zniszczyć, po prostu zmienia miejsce.

Takie mnie naszły refleksje po przeczytaniu Twojego fajowego wiersza :)

Opublikowano

@Bożena De-Tre nawet nie wiesz jak Twój komentarz dużo dla mnie znaczy. Jeszcze rano chciałam ten wiersz usunąć, jakoś nie mogłam się w nim odnaleźć, mimo, że wczoraj wieczorem myślałam, że jest w nim wszystko co chciałam powiedzieć... Dziwną mam z nim relację ;) Ale Twoje słowa sprawiają, że wierzę, że jest ważny. Dziękuję, dziękuję ;)

A Tobie życzę by ta mgła opadła Ci pod nogi, pochodź w chmurach, miej kawałek nieba dla siebie w tym często nieludzkim ale pięknym świecie ;)

@Alicja_Wysocka Tak, wiem. Dzięki za przystanięcie.

Pozdrawiam ;)

@Domysły Monika Pisałam już @Bożena De-Tre, że mam dziwną relację z tym wierszem, nie jestem jego pewna...

Ale to co napisałaś dużo dla mnie znaczy, dziękuję bardzo. Cieszę się, że do Ciebie trafił ;)

@iwonaroma oooo i dlatego żeby przeczytać to co napisałaś, warto było napisać ten wiersz. Dziękuję za ten komentarz, bardzo.

Pozdrawiam ;)

@Leszczym i teraz od tego nie ucieknę ;)

Dzięki, że wpadłeś.

Opublikowano

@Roma Widzisz jak popłynął Twoj wiersz…dostarczyłaś nam wielu wrażeń pozytywnych i przywołałaś wspomnienia jakże osobiste ..przynajmiej moje.Mgła opadła bo to nie był mój grunt był…:)Pomyliłam ścieżki a chciałam do Ciebie-:)…serio…zawsze w moim mieście znajduję kawałek „ Słońca” wiesz….i uwierz w swoje „ pióro”.

@Leszczym Ocena w pkt…pozdrawiam.

Opublikowano

@Rafael Marius ja nie pamiętam wszystkich uczuć z tamtego czasu, ale wiem, że to były ogromne emocje. Dzięki za komentarz i pozdrawiam ;)

@lena2_ dziękuję bardzo za wejście w treść i docenienie ;) Pozdrawiam.

@andreas oooo bardzo lubię tą piosenkę... Dziękuję za zatrzymanie, dobrego wieczoru ;)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Jeśli to raczej w sposób zawoalowany, poprzez wygląd, zwracające na siebie uwagę zachowanie, bycie seksowną, ustawienie się w odpowiednim miejscu... blisko obiektu westchnień. Wiadomo byli mniej i bardziej atrakcyjni chłopcy.

To jednak jeszcze były te czasy kiedy panowie musieli być aktywni w tej grze.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Tyle złamań to rzadkość. Ja po czołowo - bocznym zderzeniu z ciągnikiem miałem tylko 4, a samochód był do kasacji:). Pozdrawiam. 
    • Wieczór kawalerski, czyli jak wędzenie zamieniło się w ortopedię   Nic nie jest trwałe. Na pewno nie żebra, nie obojczyk i - jak pokazuje życie - nie małżeństwo. Moja przyjaciółka Hania może to potwierdzić. Miała męża, Jana. Już go nie ma. Jak śpiewają Rosjanie: „paszoł k drugoj”. Jego strata. Próżnia długo nie trwała - pojawił się Marcin. Gość w porządku, choć formalista.  A jak formalista, to wiadomo - ślub. A jak ślub, to i wieczór kawalerski.  A jak wieczór kawalerski, to... ortopedia. Ten wieczór zapamiętam na długo. I nie tylko dlatego, że karkówka była tak dobra, że można było ją opatentować jako broń masowego rażenia. Ale też dlatego, że od tamtej pory moje żebra grają na zmianę z obojczykiem koncert bólu, który zna tylko ten, kto próbował zasnąć z klatką piersiową w wersji origami. Wieczór był połączony z wędzeniem - taki kulinarny multitasking. Produkty miały trafić na stół weselny. Trafiły. Ja natomiast trafiłem na SOR. Następnego dnia. Złamanych dziewięć żeber i obojczyk. Nikt nie mówił, że będzie łatwo, ale też nikt nie ostrzegał, że będzie aż tak... dramatycznie. Wszystko zaczęło się klasycznie: chłopaki ze wsi, kilka piw, rozmowy o sporcie, narzekania na politykę, grill, karkówka, steki, kiełbasa z nutą dymu i testosteronu. Po kilku godzinach - piątka na pożegnanie. Do domu miałem niedaleko, z górki. I właśnie ta górka okazała się zdradliwa.  Spadł deszcz, droga śliska, a mój telemark wyglądał bardziej jak taniec godowy pingwina. Padłem. Usłyszałem chrobot żeber. Zakląłem. Nie mogłem wstać - ból jakby Chuck Norris kopnął mnie w klatkę piersiową z orbity. Wstałem, zrobiłem kilka kroków i… znów gleba.  Kolejny chrobot. Tym razem obojczyk. Ale o tym dowiedziałem się dopiero na SOR-ze. Proces wstawania przypominał narodziny żółwia z betonu, ale udało się. Ból nieziemski, ale cóż to dla młodego mężczyzny 60+? Dałem radę. Do domu miałem 300 metrów. Zakomunikowałem żonie, że wszystko wyjaśnię rano, umyłem zęby i poszedłem spać. Rano - konsternacja.  Nie mogę wstać z łóżka.  Po kilku godzinach prób, okraszonych przekleństwami i jękami godnymi opery, zrezygnowałem. Rodzina wezwała posiłki - czyli karetkę. Ratownicy po wstępnych oględzinach uznali, że kręgosłup jest cały, i pomogli mi usiąść, używając siły, której nie powstydziłby Hulk. Nie było to przyjemne, ale przetrwałem i nawet nie zawyłem z bólu. Jak już usiadłem, okazało się, że mogę też chodzić - czyli do karetki doszedłem sam, jak bohater filmu akcji klasy B. Kilka godzin oczekiwania na swoją kolej. Indywidualny spacer do RTG, zdjęcie i potem zdziwienie personelu: siedem żeber z prawej, dwa z lewej, obojczyk z przemieszczeniem. Dostałem zakaz chodzenia, więc dalsze procedury już na wózku, pchanym przez pielęgniarza, który wyglądał jakby właśnie wrócił z maratonu. W końcu wylądowałem na sali, gdzie leżało dziesięciu takich połamańców jak ja, czekających na decyzję, co dalej. Obok mnie turysta z Tajlandii z pęknięciem czaszki -pobity przez turystów z Chin. W pierwszym odruchu przeprosiłem go za Polaków, bo myślałem, że to nasi pokazali „gościnność”. Tak zaczęła się moja rehabilitacyjna przygoda.  A wieczór kawalerski?  Cóż... niech będzie przestrogą dla wszystkich, którzy myślą, że po piwie z górki to tylko zjazd do domu.  Czasem to zjazd do ortopedy.
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      On jest nie tylko tutaj. On jest w wielu miejscach. Zapytaj go, czy ma tego świadomość...  
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        Gąska Balbinka ;-)   Pzdr :-)
    • No ja mam inny pogląd ;-)   (Czy on wie, że jest tutaj?)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...