Dopóki rudzik goni za dżdżownicą,
a lis się czai przy króliczej norze,
dopóki wiosną przebiśniegi kwitną,
dopóty przecież nie jest tak najgorzej.
Wracają wilki do pradawnych borów,
budują bobry tamy na strumieniach,
modraszek leci spragniony nektaru,
oddycha życiem jeszcze nasza Ziemia.
Dopóki demon nie wyłączy światła,
dopóki zrywa się do lotu orzeł,
dopóki ścieżek ktoś nam nie pogmatwa,
dopóty wszystko się wydarzyć może.