Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

@Witalisa Dziękuję za zainteresowanie i dobre słowo. Za krytyczną uwagę dziękuję równie mocno, spróbujmy poprawić.

Ogólny obraz przedstawiam sobie tak: Dama, sięgając po starą gitarę (old guitar), przypomina sobie mężczyznę (for him), który kiedyś - zgaduję, że dawno - na niej grał. Choć sądzi (I ween), że ten już zapomniał o niej (this heart hath ceased to care - dosłownie: to serce przestało dbać)) - jest tu niedomówienie - czy zapomniał o gitarze, czy chodzi o damę? Damie zapewne wypada zachować dyskrecję. Gitara ma zagraniczne struny (foreign string), zapewne oznacza to, że cała pochodzi z innego kraju - na przykład z Włoch? 

  

Emily napisała to tak: 

For him who struck thy foreign string I ween this heart hath ceased to care;

 

Przepiękny rytm, składnia raczej niebanalna, brzmi archaicznie i archaizmy zawiera (I ween zamiast I think i hath zamiast has). Archaicznie nie tylko dla nas, zgaduję że Emily sugeruje tu, że dama jest osobą z poprzedniej epoki. 

 

Przełożyłem to tak:

Jego, co daleko na tych strunach grał, serce troszczyć się przestało, jak tuszę;

Archaiczne tuszę reprezentuje równie archaiczne I ween, co wydaje mi się mieć sens. 

Natomiast nie podoba mi się - co daleko... - to rzeczywiście mój błąd - i tak, pośpiech, albowiem w moim pierwszym wyobrażeniu, ów mężczyzna grał damie na gitarze w jakimś obcym (foreign) kraju - we Włoszech na przykład. Stąd: daleko. Ale tego nie ma u Emily. Scena może dziać się w starej, wesołej Anglii, tylko gitara jest z importu. Zatem trzeba zmierzyć się ze słowem foreign. Obcych - nie, zagranicznych, nie. Zamorskich? W Anglii ma sens. Długość pasuje. 

 

Zatem poprawiony przekład brzmiałby:

Jego, co na twych zamorskich strunach grał, serce troszczyć się przestało, jak tuszę;

 

Mam nadzieję, że trafiłem. Pokornie proszę o opinię i ewentualne dalsze wskazówki. Proszę nie mieć litości. Emily zasługuje na dobre przekłady i zrobię co mogę aby takie były.

 

Opublikowano

To jest rozmowa. Moim zdaniem (a podobne znalazłam w anglojęzycznym omówieniu) to jej serce przestało się troszczyć - stąd zdziwienie, że dźwięk gitary powoduje wzruszenie (i ta myśl rozwija się w całym wierszu). Gdyby on zobojętniał, to ona mogłaby trwać w sentymentach.

Po drugie: nie chodzi o obcy kraj, lecz o dźwięk, który zabrzmiał obco (gdy grał on).

Zatem można by tak:

 

O nim, co strunę potrącił fałszywą,

serce me dawno zapomnieć już chciało;

czemuż więc teraz poruszasz tak żywo

smutną mą duszę, o stara gitaro?

 

Archaizmy cenię i lubię. Tłumacz ma prawo do równoważnego obrazowania, jeśli ogólny sens jest zachowany.

Ciekawam, czy zdołamy coś uzgodnić.

 

 

Opublikowano

@Witalisa W rzeczy samej. Zupełnie źle zrozumiałem pierwsze wersy. Teraz to widzę. To jej serce już się nie troszczy o niego i to jest zupełnie normalna, wcale nie archaiczna składnia. Dziękuję za wskazanie właściwej drogi. O ile to jest już dla mnie jasne, nadal zmagam się z "foreign string". Oczywiście dałem nura w Google, ale tylko analiza p. Walkera wspomina o struck thy foreign string, a i to z naciskiem na struck, a nie foreign. Emily sugeruje, że człowiek ten zniknął z życia damy i może być, że skusiła go inna dama (fałszywa struna). Ale może chodzi o coś innego. Dźwięczy mi tu wers z Mandalay Kiplinga: "If you've 'eard the East a-callin', you won't never 'eed naught else." Wielu młodych ludzi opuszczało wtedy wyspy, żeby spróbować szczęścia za morzem. Foreign nie tłumaczy się jako fałszywy, ale jako obcy, zagraniczny. W pierwszym znaczeniu - zagraniczny. Może ta obca struna gitary oznacza, że mężczyzna ten opuścił damę, by wyjechać gdzieś - "where the best is like the worst," (też Mandalay). Z tą otuchą (to od tuszyć), układam to sobie tak:

 

O niego, co twą strunę trącił obcą,

To serce dbać już przestało, jak tuszę; 

Jakże więc możesz poruszać tak mocno

Stara gitaro, moją smutną duszę?

 

Wciąż jednak nie jestem przekonany, że to właściwe. Czy ktoś zechciałby zapytać kogoś uczonego w literaturze angielskiej, co Emily mogła mieć na myśli pisząc For him who struck thy foreign string...? 

Opublikowano

@Andrzej P. Zajączkowski Myślę, że Emily chciała oddać efekt obcości, który się pojawił w relacji (w "kompozycji" z gitarą z wdziękiem użyła określenia muzycznego - podobny motyw jest w koncercie Jankiela: fałszywy akordzdradziecka struna). 

W mojej strofie "dociągnęłam" do jedenastozgłoskowca, zaczęłam w bardziej zwartym rytmie (zwykle oddycham na pięć, siedem sylab), więc oprę się pokusie. Poza tym, przy tak urokliwych obrazach - choć to trochę paradoksalne - słowa są jakby drugorzędne.

Dziękuję z interesującą wymianę zdań i farewell

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @viola arvensis dziękuję
    • @Wiesław J.K. Jej Wiesław, rozważania czysto teoretyczne, skoro coś nami kieruje, nazwiemy to wizją, to oczywistym jest ten wolny wybór, tu sprawdza się stare powiedzenie albo idziesz z,albo pod prąd -co ono oznacza dla Ciebie? Przy okazji dzięki za przypomnienie tej rozwałki ( od rozważania:)) Pozdrawiam 
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      @obywatel Głupie może nie, ale trudno nie zgodzić się z tym, że zaaranżowane być może jest, a może napewno...sam nie wiem. Pozdrawiam! :)
    • Mnie proszę nie liczyć. Policzcie sobie nawet psa, kota czy świnkę morską. Ale beze mnie… Że co? Że co się ma wydarzyć? Nie. Nie wydarzy się nic ciekawego tak jak i nie wydarzy się nic na płaskiej i ciągłej linii kardiomonitora podłączonego do sztywnego już nieboszczyka.   I po co ten udawany szloch? Przecież to tylko kawał zimnego mięsa. Za życia kpiarsko-knajpiane docinki, głupoty, a teraz, co? Było minęło. Jedynie, co należy zrobić, to wyłączyć ten nieustanny piskliwy w uszach szum. Ten szum wtłaczanego przez respirator powietrza. Po co płacić wysoki rachunek za prąd? Wyłączyć i już. A jak wyłączyć? Po prostu… Jednym strzałem w skroń.   Dymiący jeszcze rewolwer potoczy się w kąt, gdzieś pod szafę czy regał z książkami. I tyle. Więcej nic… Zabójstwo? Jakie tam zabójstwo. Raczej samobójstwo. Nieistotne z punktu widzenia rozradowanych gówniano-parcianą zabawą mas. Szukać nikt nie będzie. W TV pokazują najnowszy seans telewizji intymnej, najnowszy pokaz mody. Na wybiegu maszerują wieszaki, szczudła i stojaki na kroplówki… Nienaganną aż do wyrzygania rodzinkę upakowaną w najnowszym modelu Infiniti, aby tylko się pokazać: patrzcie na nas! Czy w innym zmotoryzowanym kuble na śmieci. Jadą, diabli wiedzą, gdzie. Może mąż do kochanki a żona do kochanka... I te ich uśmieszki fałszywe, że niby nic. I wszystko jak należy. Jak w podręczniku dla zdewociałych kucht. I leżących na plaży kochanków. Jak Lancaster i Kerr z filmu „Stąd do wieczności”? A gdzie tam. Zwykły ordynarny seks muskularnego kretyna i plastikowej kretynki. I nie ważne, że to plaża Eniwetok. Z zastygłymi śladami nuklearnych testów sprzed lat. Z zasklepionymi otworami w ziemi… Kto o tym teraz pamięta… Jedynie czarno białe stronice starych gazet. Informujące o najnowszych zdobyczach nauki. O nowej bombie kobaltowej hamującej nieskończony rozrost… Kto to pamięta… Spogląda na mnie z wielkiego plakatu uśmiechnięty Ray Charles w czarnych okularach i zębach białych jak śnieg...   A więc mnie już nie liczcie. Idźcie beze mnie. Dokąd.? A dokąd chcecie. Na kolejne pokazy niezrównanych lingwistów i speców od socjologicznych wynurzeń. Na bazgranie kredą po tablicy matematyczno-fizycznych esów-floresów, egipskich hieroglifów dowodzących nowej teorii Wielkiego Wybuchu, którego, jak się okazuje, wcale nie było. A skąd ta śmiała teza? Ano stąd. Kilka dni temu jakiś baran ględził na cały autobus, że był w filharmonii na koncercie z utworami Johanna Straussa. (syna). Ględził do telefonu. A z telefonu odpowiadał mu na głośnomówiącym niejaki Mariusz. I wiedzieliśmy, że dzwonił ktoś do niego z Austrii. I że mówi trochę po niemiecku. I że… - jest bardzo mądry…   Ja wysiadam. Nie. Ja nawet nie wsiadłem do tego statku do gwiazd. Wsiadajcie. Prędzej! Bo już odpala silniki! Ja zostaję na tym padole. Tu mi dobrze. Adieu! Poprzytulam się do tego marynarza z etykiety Tom of Finland. Spogląda na mnie zalotnie, a ja na niego. Pocałuj, kochany. No, pocałuj… Chcesz? No, proszę, weź… - na pamiątkę. Poczuj ten niebiański smak… Inni zdążyli się już przepoczwarzyć w cudowne motyle albo zrzucić z siebie kolejną pajęczą wylinkę. I dalej być… W przytuleniu, w świecidełkach, w gorących uściskach aksamitnego tańca bardzo wielu drżących odnóży… Mnie proszę nie liczyć. Rzekłem.   Przechadzam się po korytarzach pustego domu. Jak ten zdziwaczały książę. Ten dziwoląg w jedwabnych pantalonach, który po wielu latach oczekiwania zszedł niebacznie z zakurzonej półki w lombardzie. Przechadzam się po pokojach pełnych płonących świec. To jest cudowne. To jest niemalże boskie. Aż kapią łzy z oczu okrytych kurzem, pyłem skrą…   Jesteś? Nie. I tam nie. Bo nie. Dobra. Dosyć już tych wygłupów. Nie, to nie. Widzisz? Właśnie dotarłem do mety swojego własnego nieistnienia, w którym moje słowa tak zabawnie brzęczą i stukoczą w otchłani nocy, w tym ogromnie pustym domu. Jak klocki układane przez niedorozwinięte dziecko. Co ono układa? Jakąś wieżę, most, mur… W płomieniach świec migoczące na ścianach cienie. Rozedrgane palce… Za oknem jedynie deszcz…   (Włodzimierz Zastawniak, 2025-11-03)    
    • @m1234wiedzialem, że nie zrozumiesz, szkoda mojego czasu. Dziękuję za niezrozumienie i pozdrawiam fana.   PS Żarcik etymologiczny od AI       Etymologia słowa "fun" nie jest w pełni jasna, ale prawdopodobnie wywodzi się ze średnioangielskiego, gdzie mogło oznaczać "oszukiwanie" lub "żart" (od XVI wieku). Z czasem znaczenie ewoluowało w kierunku "przyjemności" i "rozrywki", które są obecnie głównymi znaczeniami tego słowa.  Początkowe znaczenie: W XVI wieku angielskie słowo "fun" oznaczało "oszukiwanie" lub "żart". Ewolucja znaczenia: W XVIII wieku jego znaczenie ewoluowało w kierunku "przyjemności" i "rozrywki". Inne teorie: Istnieją spekulacje, że słowo "fun" mogło pochodzić od średnioangielskich słów "fonne" (głupiec) i "fonnen" (jeden oszukuje drugiego). 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...