Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

Jaga*

 

I wtedy zszedł anioł:

zagubiona dusza na ten padół ziemski,

straciła

 

raz na zawsze: niebiańskie -

o zapachu różanych fiołków pióropusze,

czasami: przychodzą -

 

głębokie sny jak otwarte serce -

to: krwawo krwawiące kolce - ludzi

nie rozumiem już...

 

*więcej informacji Państwo znajdą w następujących esejach: "Komentarz - komentarz odautorski" i "Mój drogi świecie" - Autor:

 

Łukasz Jasiński (marzec 2025)

 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Edytowane przez Łukasz Jasiński (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

@Wiesław J.K.

 

A nie na odwrót? Powtarzam: pilnuję tylko i wyłącznie - własnych interesów, a niby dlaczego moje zainteresowania muszą być skierowane na wojnę bliskowschodnią i wschodniochazarską i całkowicie obce mi: ludzkie - problemy, więc? W praktyce to ludzie jako winowajcy powinni mnie najpierw przeprosić, zdobyć zaufanie i dopiero na samym końcu - zrozumieć, poza tym: Podmiotem Lirycznym jest tytułowa Jaga i nie ja - jako Autor, dziękuję za komentarz.

 

Łukasz Jasiński 

Edytowane przez Łukasz Jasiński (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

@Łukasz Jasiński

 

W porządku więc, to niech będzie na odwrót i mam nadzieję, że Jaga się nie obraziła, przekaż jej wyrazy szacunku. ( z tą Jagą to żartuję) Pewnie że tak, koszula zawsze jest bliższa ciału niż sweter, a więc najpierw trzeba zadbać, aby ta koszula była czysta, bez nadmiaru bakterii i innych obcych ciał inaczej mówiąc nikt o nas nie zadba, jeśli sami tego nie uczynimy i to nie jest przejaw samolubstwa tylko dbanie o siebie.

Pozdrawiam i życzę zdrowia

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

@Łukasz Jasiński To zapewne wina Jagi, ale wybaczam jej. Powiem Ci tak Łukaszu, żarty to dobra rzecz, podtrzymują umysł w równowadze psychicznej. Branie wszystkiego na serio to powolne kopanie dołków pod sobą.
Wiesz co ja robię, gdy mam chandrę - oglądam śmieszne, komediowe filmiki, albo czytam coś śmiesznego i zapewniam Cię, że to pomaga. 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Opublikowano (edytowane)

@Wiesław J.K.

 

To po prostu pana zdanie, otóż to: ktoś kiedyś ze mnie zażartował na bardzo wysokim stanowisku i omal mnie do grobu nie doprowadził... Owszem, wiem - co to jest satyra, właśnie - to:

 

Jakiś maleńki człowiek z wielkim ego - zakompleksiony - w czarnych okularach - szuka pampersów...

 

To jest właśnie wyrafinowana satyra trafiającą prosto w samo sedno, a potem: ta osoba wybucha wewnętrznie, tymczasem: ja - ignoruję tą osobę - nie lubię oglądać słomy w butach.

 

Łukasz Jasiński 

 

@violetta

 

Co to znaczy zawoalowany?

 

Łukasz Jasiński 

 

@Bożena De-Tre

 

Tak

 

Łukasz Jasiński 

Edytowane przez Łukasz Jasiński (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

@Łukasz Jasiński Zadowolony? Myślę, że teraz patrząc w lustro bijesz sobie brawo...

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Wielki wybuch to teoria dotycząca powstania wszechświata - coś fascynującego!  No cóż! Ignorancja to nie satyra. Brak humoru i sarkazm często idą w parze, nie polecam. 

Opublikowano (edytowane)

@Somalija

 

Oczywiście, nie moja wina, tak zdecydowała Święta Matka Natury, wbrew pozorom: bardzo łatwo się zakochuję, aby potem po odrzuceniu... W samotności milczeć i bardzo dużo pić wódki, aby mi to wszystko - zeszło, jak mówiła pani przyjaciółka - jestem przecież homo sapiens...

 

Łukasz Jasiński 

Edytowane przez Łukasz Jasiński (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

@Somalija

 

Nie, pani Agnieszko, problem jest w tym: jeśli ja wybiorę najpiękniejszą dziewczynę, a potem co? Przychodzi dwadzieścia dziewczyn, które tego samego chcą i tu znowu dochodzimy - dwunożne ssaki agresywne, praktyka błędnego koła, dajmy przykład: jeśli ucieknę na księżyc przed dziwkami katolickimi - co one zrobią?

 

Łukasz Jasiński 

Edytowane przez Łukasz Jasiński (wyświetl historię edycji)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Siedzimy obok siebie. Ja, Skippy i Tony. Siedzimy przy stołach zawalonych narzędziami, częściami maszyn i innymi mniej lub bardziej potrzebnymi rupieciami. Każdy wygospodarował sobie nieco wolnego miejsca na kubek herbaty lub kawy i tego co przyniósł do zjedzenia z domu. Ubrani jesteśmy w brudne, poplamione smarami i olejami firmowe, robocze ubrania, a w zgrubsza obmytych dłoniach każdy z nas trzyma wyciąniety przed chwilą telefon. Ostatnio mało piszę, ale idąc do pracy w mojej świadomości zaczął się rysować wiersz. Może nie wiersz jeszcze, ale zaledwie jego szkic, pomysł. W pamięć wryły mi się dwa pierwsze wersy i starałem się ich nie zgubić przez pierwsze godzimy dość pracowitego dnia. Udało się nawet więcej. W jakimś przebłysku w głowie ułożyły mi się kolejne dwa. Mam więc już całą pierwszą zwrotkę. Teraz wystarczy ją rozwinąć i znaleźć jakieś sensowne zakończenie dla wiersza. Herbata stygnie, zjedzona do połowy kanapka schodzi na dalszy plan, a wraz z nią cała otaczającą mnie rzeczywistość.  Zanurzam się cały w myślach i języku. Liczę sylaby, dobieram słowa, szukam metafor, piszę, poprawiam, piszę dalej. Zwrotka za zwrotką staram się zbudować kolejny prosty wiersz z nadzieją, że uda mi się zawrzeć w nim coś więcej niż zwykłą grę słów... - Nie wiesz czy John jutro pracuje z nami - pyta Skippy. Skippy jest Australijczykiem. Właściwie, to ma na imię Mathew, ale twierdzi, że nie lubi swojego imienia i prosi, żeby nazywać go imieniem kangurka z bajki. To jego nick. Nie lubię  przezwisk, ale w jego przypadku przyszło mi w dość naturalny sposób przejść od prawdziwego imienia do przezwiska, tym łatwiej, że prawdopodobnie niewielu ludzi w fabryce wie, że Skippy, to tak naprawdę Mathew. Spojrzałem na nie niego, odrywając na chwilę wzrok od wyświetlacza mojego Samsunga, bo to pytanie najwyraźniej było skierowane do mnie. Utwierdziło mnie w tym również, że w przelocie napotkałem też pytające spojrzenie Toniego. - Nie, nie wiem - odpowiadam i chcę wracać do pisania mojego wiersza, ale powstrzymuje mnie dziwny uśmiech na twarzy Skippiego. Dopiero po chwili uświadamiam sobie, że odpowiedziałem mu po polsku. Śmieję się. - Sorry - mówię - No, I don't know.  Rozmawiamy jeszcze przez chwilę i wracam do mojej pracy nad wierszem.  Brakuje mi tylko zakończenia. Składając słowa, wpada mi pomysł na jeszcze jedną zwrotkę. Spisuję ją szybko, bo wiem, że jeśli rozproszę się, to może mi uciec i nigdy nie powróci w takim samym kształcie. Zakończenie mam już gotowe. Pozostało mi tylko przeczytać wiersz kilka razy i wyłapać potencjalne błędy. Z doświadczenia wiem, że  na pewno coś przegapię. Czytam po raz kolejny. Myślę, że jest wystarczająco dobrze. Można wysłać wiersz na forum. Jedno kliknięci i wiersz został wysłany. Od teraz, gdziekolwiek jesteście możecie go przeczytać. Moi koledzy już skończyli przerwę. Tony właśnie myje kubek nad warsztatowym zlewem, a Skippy zabiera swoje narzędzia i rusza do kolejnej awarii. Pora i na mnie. Koniec przewy.    
    • @andreas „Brama do Świątyni Dobra i Prawdy jest niska. Wejdą tam tylko Ci, którzy schylą głowę”. Lew Tołstoj   Dziękuję za wszystkie ślady zainteresowania, pozdrawiam. 
    • nigdy nie wiadomo  co los przyniesie jak zagra   czy poczęstuje uśmiechem czy smutek sprzeda tego nie wiemy   bo los to tajemnica nigdy nie wiadomo czym uraczy   a my bezradni musimy czekać co się wydarzy tak to działa 
    • @Leszczym Determinatorów-:)…jest takie słowo -:)Sprawdzę-:)
    • kto tak mlaska w głuchej dziczy jakiś wielki groźny zwierz nie daj boże ktoś usłyszy niekoniecznie smyrnie precz okrwawione mokre chaszcze czy czerninę robi człek oj zawadza jemu właśnie nie chce dłużej tego mieć   jak z konopi wyskakuje uśmiechnięty teraz ludź z tej radości prawie frunie chociaż nieco trochę schudł w pustostanie słyszy echo taki dźwięk to balsam jest wszak realną jest uciechą nie o zgrozo głupi sen   poruszenie wielkie w chaszczach już zwierzaki przyszły tu coś zostawił dobry dawca zaspokoją dzisiaj głód zatem wszystko zgodnie z planem uśmiechnięty pobiegł w świat obustronna korzyść nawet nie zostanie żaden ślad
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...