za skórką
dobrze wypieczonego chleba
tysiące światów
zwód
unik
półdystans
poruszałem oddechem i
monosylabicznym biciem serca
przeciwności losu
obiad
nie musi
składać się z dwóch dań
na tle purpury
ciemność charakteru
podkreśla rysy twarzy
aż w połowie
nieznanego przedstawienia
jeszcze przed Bożym Narodzeniem
zabrzmiały dzwony
zwiastujące wkurwienie
śpiącego
na trumnie