Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

017 - messkład słoneczny


Rekomendowane odpowiedzi

oko cyklopa lawiną powieki
nosi orkany jak w zawiei śniegi
tu lepiej bokiem przechodzić myślami
nie trącać słowa plecionego śmiechem

bo soplem tkane rabaty rotacji
płatami w pyle przez rozmarzłą rosę
tu byle chylić wyobraźni lotność
słowem kręconym w powoi powietrza

a lato ciśnie puchowe podłoże
gdy rylcem kłącza maluje nieznane
tu jednak trzeba na pożółkłe zdania
spłowiałych czasów ciągle jeszcze zważać

gdy cyklop siądzie lawiną powieki
zmuszając wiatry by były za śniegi
zawieją pseudo - niszczącą konstrukcje
dętych wydmuszek - ktoś tu robi żarty

z tego owego - byśmy uwierzyli
że olbrzym nie jest słomianym kolosem
wszak siadł zmęczony i wącha traw kępy
póki gwiazdami pójdzie w łąkę kosić

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pełno słów. Tak to jest wszystko zagmatwane, że nie da się odczytać.
Zabiegi z porami roku - dobrze, ale tu takie nagromadzenie jest tego, że nie sposób sie poruszać.

Bez recepty, bo nie chcę tego leczyć.

Może tylko wyprostowanie tego wiersza spowoduje, że choroba się nie zaostrzy.


A.St.S.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

twoje wiersze trzeba lubieć czytać
nad nimi nie sposób się nie zadumać, smakując obrazy znikające za każdym wersem
to nie może być szybkie wchłonięcie z pytaniem-odpowiedzią "co autor miał na myśli"
poniekąd zgodziłabym się z Adamem, że niekiedy żmudnym jest wyłowienie sensu składania liter w myśl żywą
ale dla rozsmakowanego i cierpliwego czytelnika pojawi się zawsze strumień nici przewodniej

powiem tak
wiara w mądrość gromowładców to odwieczne pragnienie i nadzieja
instynktownie biegniemy ku ładowi i sensom postrzegalnym

może doradzałabym skromnie miast punktowego kreślenia obrazu, rozwijanie go w szerszej perspektywie

a tak na marginesie
stylistycznie razi fraza ... - ktoś tu robi żarty ...

pozdrawiam serdecznie
seweryna

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

oczami żelazka za lewym uchem
potnę rabarbar kosmicznym brzuchem
i tryśnie naleśnik fioletem bezdroża
nutę cykliczną zaszczeka obroża

dlatego że ukłon prawdziwej szarańczy
bez klikania zębami ledwo zatańczy
i zima rozbiera rumiane odciski
głośnik galaktyk jest już bardzo śliski


Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Drogi Natanie
w totalnej negacji wszelakich związków wyrazowych nie jest pan prekursorem
bywali Wielcy Dopełnieniowcy, pan okazuje się być smakoszem metafor
po przeczytaniu pana komentarza przypomniała mi się słynna krytyka Balladyny przez Ropelewskiego /odsyłam do źródeł/
nie zmienia to faktu, że krytyk nie przysporzył sobie laurów, a dla mnie Słowacki "wielkim poetą jest"
pycha ludzka niekiedy bierze się z niewiedzy, a niekiedy z pośpiechu
podzielam pogląd, że utwory Messalina mają trudną poetykę obrazów
ale w nich jest ogrom nade wszystko umiłowania meritum
a poza tym
w nich jest pasja twórcza i zachwyt
z pańskiego słowotoku nie wynikło nic
wiersz Natana mnie przynajmniej zmusił do otworzenia atlasu nieba, obejrzeniu tego bezmiaru
i wtedy pojęłam jaką kruszyną jesteśmy my wszyscy
rozumiem więc Jego zachwyt i czytam utwory Messalina błądząc palcem po mapie nieba
trudno niekiedy odczytać sens główny, może to i zarzutem być
ale czy łatwość to zaleta
nie wiem

pozostaję z szacunkiem
seweryna

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Messalinie
istniejemy w innych kręgach skojarzeniowych
mamy zupełnie odrębną poetykę wyrazową
nie podpowiem, nie umiem
chciałam tylko, byś dostrzegł niespójność stylistyczną
bo to jak swego czasu pojawianie się Kuronia w dżinsach w pałacu prezydenckim

pozdrawiam serdecznie
seweryna

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Jak ktoś chce dorabiać ideologię do bredni, ma prawo. Gdyby się tak wpatrywać w plame na ścianie przez godzinę, też można tam dostrzec wszystkie poranki i zachody wszystkie.

Dyplomatycznie powiedzmy, że mamy inne poglądy na poezję, dajemy temu wyraz swoimi komentarzami,

Pozdrawiam z szacunkiem do Pani osoby,
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Moderator jak do tej pory z tego co widziałem był raczej obiektywny, nie wiem do czego Pani pieje, bo chyba nie do mojego komentarza ?

Mnie byłoby miło czytając przemyślaną poezję,


Pozdrawiam, nie ma Pani najmniejszego powodu żeby stąd odchodzić
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wiersz skoncensowany w wszechogarniającej metaforyce i wizji, choć jest nie krótki.
z każdego wersu należy wydobyć własny obraz i dopasować go do reszty tekstu.
nie łatwo się go czyta, lecz o to chodzi, żeby podsiąśc się do jego treści.
....a jeszcze jedno,niektórzy, choć może przychylni smakowi moderatora naruszają regulamin portalu wchodząc i pobieżnie,infantylnie,trywialnie.itp. "konetnująć"-tu chyba nie o to chodzi. takie „wypowiedzi” nie są w żadnej mierze konstruktywne i przynoszą tylko wysublimowaną wymianę ciosów, ze śmiesznością w tle.... niektórzy jej się w końcu poddają...i wychodzą ostrzeżenia..pozdrow.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


ciekawe Natan - ale chyba nic współnego nie ma z moim wierszem - trudno się dopatrzeć czegokolwiek
pozdrówko MN


Pan już pokazał w jednym ze swoich wierszy, że nie wie Pan o czym pisze. W tamtym wierszu można to było udowodnić, poruszył Pan w nim fizykę kwantową i wyszły podobne brednie.

Jeśli poeta lubi kiedy się z niego kpi taką poezję, to proszę niech się zachwyca, ja nie lubię takich bredni i dałem temu wyraz komentarzem.

Nie pomogą żadne ideologie o "wydobywaniu obrazów", itd, to śmieszne jest i całkiem na poziomie niektórych poetów.

Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


ciekawe Natan - ale chyba nic współnego nie ma z moim wierszem - trudno się dopatrzeć czegokolwiek
pozdrówko MN


Pan już pokazał w jednym ze swoich wierszy, że nie wie Pan o czym pisze. W tamtym wierszu można to było udowodnić, poruszył Pan w nim fizykę kwantową i wyszły podobne brednie.

Jeśli poeta lubi kiedy się z niego kpi taką poezję, to proszę niech się zachwyca, ja nie lubię takich bredni i dałem temu wyraz komentarzem.

Nie pomogą żadne ideologie o "wydobywaniu obrazów", itd, to śmieszne jest i całkiem na poziomie niektórych poetów.

Pozdrawiam

tak sobie dumam Natan, że jeśli ktokolwiek wiedziałby co pisze, gdyby znał odpowiedź na postawione problemy w wierszu to jaki byłby sens pisania - możeby wprowadzić dla takich oddzielny dział RECEPTURY? - messkłady piszę malując, wirując - kto nie nadąża temu czasem podpowiadam - czasem sugeruję, ale nigdy nie tłumaczę, czasami jestem sam daleko poza zapisanym wirem i w tym tkwi sedno sprawy

co do bredni - to cóż - każdy ma swój poziom pisania, swój poziom wypowiedzi, swój poziom wiedzy, a może by poziomy obrócić w piony?

z pozdrówką MN
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



dziękuję Deli S za wypowiedź, to Twój odczyt - trudno jest być obiektywnym i to jeszcze w ramach regulaminu - cóż, jeśli można - niesnaski związane z kłótniami powstawały w wyniku braku konsultacji, dyskusji moderatorów z piszącym wiersz, z komentującymi - chyba to się zmieniło, trzymajmy kciuki, nie wiem czy za tę wypowiedź czasem nie dostanę szturchańca, hi

pozdrówko MN
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Somalija   A ja pani wierszy też nie lubię i powiem pani dlaczego, otóż to:   "nucę ciebie na koloraturę rdzę mi kładziesz nucę ciebie  kręgosłupem na kości miednicze schodzi    dosięgnę na pewno  mój cień tam leży    rozskrzydlasz milczeniem  miłość wpół do śmierci  i to udawanie że tak jest dobrze    noc polarna splotła mi warkocze joik przez wody płodowe krew spienił  nie rozumiem nie    dusza spragniona pierwotnie a wystarczy twój zapach dotyk zarostu na twarzy  i koniuszek języka"   To nic innego jak:   Nucę ciebie, na koloraturę rdzę mi kładziesz, nucę ciebie kręgosłupem, na kości miednicze schodzi, dosięgnę na pewno, mój cień tam leży, rozskrzydlasz milczeniem miłość wpół do śmierci i to udawanie, że tak jest dobrze... Noc polarna splotła mi warkocze, joik przez wody płodowe krew spienił, nie rozumiem, nie... Dusza spragniona pierwotnie, a wystarczy twój zapach, dotyk zarostu na twarzy i koniuszek języka...   Słowem: zwykła proza zamieniona w "wiersz", po prostu: użyła pani formy - AAA, natomiast: jeśli piszemy wiersze, to: używamy formy -ABC i środków retorycznych, proste i logiczne?   Łukasz Jasiński 
    • No, no :) Całkiem udane :-)
    • @befana_di_campi Zacytowany wiersz pochodzi z tomu "Flucht und Verwandlung", tzn. z tą "przemianą" utożsamiła się już sama Poetka, którą swego czasu uczyniłam - razem z Romanem Brandstaetterem - podmiotem mojej rozprawy habilitacyjnej n.t: "Dwugłos ocalałych Proroków - Nelly Sachs i Roman Brandstaetter próba konfrontacji". Zamiast stricte typowo naukowego studium, wyszedł esej. Mój Opiekun naukowy śp. Prof. dr hab. Krzysztof Lipiński stwierdził, iż za dużo w tym tekście niepoprawnych [politycznie] stwierdzeń, z czego ja nie zamierzałam ustąpić. Nelly Sachs także spotkała się z krytyką swoich współwyznawców. Ci bowiem zaanektowawszy wyłączność na własne cierpienie, nie byli w stanie pojąć, iż ta nie dość, że przebaczyła oprawcom, to jeszcze w wierszu "Kroki" ostrzegała prześladowanych, by ci nie stali się kiedyś "prześladowcami" [Auf dass die Verfolgten nicht Verfolger werden] ze zbioru "Sternverdunkelung". Stąd też ich zajadłość w momencie otrzymania przez Panią Nelly literackiej nagrody Nobla, która zdaniem wyznawców religii Holokaustu przede wszystkim należała się Paulowi Celanowi. Przez lekturę tegoż drugiego niemal nabawiłam się depresji; Nelly Sachs cierpiała na schizofrenię  [par.: cykliczny motyw nękających ją "Głosów", chociażby w cyklu "CHOERE NACH DER MITTERNACHT"]. Dziękując serdecznie za komentarze, życzę wiele pięknych wierszy :)
    • @Somalija wstawianie wierszy, to nic złego, to miłe. Tutaj często Jacek wstawia swoje wiersze i bardzo pasują do naszych wierszy.
    • W tym długim korytarzu. W tej przestrzeni przedpokoju… Mijają mnie jakieś cienie. Zwielokrotnione wizje tych samych imaginacji. Wciąż tych samych. Mijają mnie w potędze nacierającego na mnie ciemnego masywu wyobraźni. Samotnej nocy. Tej nocy. Tej oto nocy. Podczas tej oto nocy, właśnie.   A więc przechodzą. Idą dalej. Znikają w półmroku. Mijają mnie z obojętnością martwych przedmiotów w tej nieskończonej amfiladzie pokoi.   Zaciskam powieki.   Otwieram.   Ćwiczę zamykanie i otwieranie powiek w jakimś delirycznym tańcu. I kiedy przytulam się do zimnych ścian. I kiedy je całuję, mając na języku cierpki smak drobnego kwarcu, kurzu i pyłu, dostrzegam obok i wszędzie światło kinkietów. I pojedynczych, pełnych zakrzepłych kropli świec. Świec, których rozedrgany blask. Których blask… Poustawianych, gdziekolwiek na podłodze. Na parapetach. Krzesłach… Na spaczonych półkach uginających się od prześwietnych foliałów, kurzu i pleśni. Poustawianych nie wiadomo przez kogo. I w jakim celu. A więc przemieszczam się. Płynę powietrzem przesyconym wonią rozgrzanego wosku. Błądzę po tym sanktuarium mgławicowych tchnień, powolnych galaktycznych wirów.   Wiesz, dużo tu tego. Tych zagadkowych sfer. Migotliwych lśnień. Mżących iluminacji, co rozpraszają się w urojonej korekturze zdarzeń. I rozbłyskują na nowo. I wciąż...   Czy ja śnię? Nie, nie śnię. Podążam za to w zasłonach pełnych cichego szelestu. W tej całej fantasmagorii przemijania. W piskliwym szumie gorączki potykam się o szczeliny przerażenia. O niezliczone wyłomy, granie. O kominy hydrotermalne ze skupionymi wokół formami jakiegoś życia, co żeruje w gorących bąblach energii. W milczącym rozgwarze somnambulizmu.   To tutaj... To tutaj...   To było, gdzieś tutaj… Albo nigdzie…   Dotykam palcami. Muskam jak ślepiec z szeroko rozwartymi, mętnymi oczami Przechodzę, przechodząc raz jeszcze przez to epicentrum majaków. Pertraktujących ze sobą widziadeł w milczących szczegółach symboli i gestów. Idę wolniej. Albowiem idę wolniej, chwytając się mocno jakichś poręczy. Czy rozciągniętego wzdłuż burty relingu. Chwytając się mocniej aż do zbielenia kostek, odrętwienia i bólu… Ale zaraz przejdzie. Tak. Zaraz przejdzie. To chwilowe. Taki chwilowy atak cierpienia, jakby po ukąszeniu pszczoły. Zaraz przejdzie. O! Już przechodzi… Ale idę przez to wolniej. Jeszcze wolniej. Tak bardzo powoli. Niczym zdziwaczały książę w szatach z jedwabiu, co odkrywa na nowo swoje dawne dzieje po setkach lat czekania w lombardzie. Idę korytarzami domu, którego nie ma. Za to pełnymi abstrakcji i niezrozumiałego konstruktu. Idę do ciebie.. Tam. Gdzie, być może, jesteś. Podążam w nieokreśloności pragnienia. Tęsknocie. I w nie mającej precedensu jakiejś bezsile. Idę, póki jeszcze można. Wiecznie…   (Włodzimierz Zastawniak, 2024-06-04)  

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...