ten co żadnego słowa kłamstwem nie złamał
ślepca nie pytał o drogę
głuchego nie witał dobrym słowem
przez przyjaciół zdradzany wrogów co mu złorzeczą ścigany
któremu nadzieje podstępem odebrano
wiarę bosymi stopami wrzaskliwej gawiedzi rozdeptano
serce stalowymi łańcuchami wyrwano co kochać pragnęło umiało
tylko gwiazdy nad jego losem zapłakały
sił ostatkiem wstał
wbrew wszystkim wszystkiemu
sobie i tym drugim wybaczył
powoli przed siebie kroczy