Cisza i spokój: samotny raj, który nie ma do mnie numeru telefonu.
Rolety, które nie wpuszczają dnia mimo, że natarczywie skowycze za oknami.
Serdeczny przyjaciel z troską: "To jeszcze żyjesz? Bo wczoraj kupiłem znicze ..."
Pod czaszką galerie, arkady, podcienie i fosy ...
Dzwoni budzik.
W pustej portmonetce jeden nieszczęśliwy los.
Nie nadążam.
Zasapana, doganiam kocie łby, wiadukty i torowiska ludzkich ścieżek.
Ołowiany wazon pęka pod naporem astrów i narcyzów.
Każdy z nas wyrasta z jałowej ziemi
lub z wnętrza oranżerii.
Może z serca.
Nie wiem.
Magnolie lub chwasty.
Kim chcesz być?
Dajmy sobie szansę, ale ...
Ręce precz! - od mojego zielnika.
Kwitnę przelotną myślą i uginam się pod każdym spojrzeniem.
Jednak kytrzymam.
Każde dwadzieścia cztery godziny życia,
kiedy rodzę się i wzrastam, umieram, odkrywam, przeczuwam, odchodzę ...
Drut kolczasty wokół bramy do mojego wnętrza oplata je niczym bluszcz.
A kosmos gapi się w tępym bezruchu.
Przecież nie musi pukać, wystarczy mocniej szarpnąć za klamkę ...