gdy zjeżdżasz z drogi do bliższych tobie
drzew owocowych starych i młodych
objąć w granice tylko spojrzenia
gdy zawiązują się właśnie teraz
w bramy doliny która opada
bez przeszkód z nagła wietrzy się w skałach
paszczę ma ziemia zęby zjadliwe
do nich ścieżynką schodzisz przechyleń
na to cię nóżki wycałowano
na to ci serce śpiewało rano
i abyś wrócił dziarski spełniony
przez góry lasy Hornad wzburzony