Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
🎄 Wesołych świąt życzy poezja.org 🎄

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Próba

To było jakoś pod koniec września.Wrzesień był miesiącem,który drażnił
swoim zachwianiem.Emanował niekorzystnym ciśnieniem.Kiedy padał deszcz wszystko było mokrutkie.Ludzie przyzwyczaili się do uczucia "bycia mokrym".
Być mokrym,we wrześniu...chodzić po parkach gdzie leżały kałuże,rozdeptane i zabłocone liście czekające na "suche dni".Park-drzemiące w nim krawaty z ludzi siedzących na ławkach w wieku od 15-60 parę.Idealnie.Miękko.Parzyście.
Nic dodać,nic ująć.Wrzesień-deszczowy,ponury i przygnębiający.Dla niego też był przygnębnający.Pewnie dlatego,że urodził się we wrześniu i był spod znaku Panny.Bacznie obserwował ludzi w parku.Wyszukiwał swoim wzrokiem kogoś kto będzie ubrany w barwy jesiennych liści.Kto będzie miał jesienne,zagubione i smutne oczy.Kogoś kto utożsami się z nim tego smutnego popołudnia.
Ludzie toczyli rozmowy,niedzielne,nudne rozmowy o tym co ich gryzie i rozsadza,o tym co doskwiera im najbardziej.On szukał kogoś innego.Może szukał poety lub poetki.Kogoś kto w tej beznadziejnej jesiennej alfie odkryje omegę.Był bardzo rozkojarzony ale miał zmysł do ludzi.Potrafił wyczuć w ludziach strach,przygnębienie,barykadę ich umysłu w świetle ich wielu tajemnic.Szukał,szukał kogoś takiego...
Bliskiego sobie.Bratniej duszy,która będzie wraz z nim szpiegować ludzi.
Szpiegować ich zakamrki dusz,doszukiwać się w nich dobra i...
Idealnie,rozkosznie,gorąco.Trudno to wszystko sobie wyobrazić.Dusza jest duszna i siedzi w człowieku.Terapeutycznie.Szukał człowieka,który będzie miał w sobie coś z Anioła i coś z diabła.W głębi balsamicznego serca wierzył,że ten człowiek go odnajdzie.Wtedy byłoby liściasto,jesiennie.Ponuro.

* *
Spacer po parku w syczącym mieście to sama rozkosz.W oddali ryk samochodów i tirów.Tłum ludzi szukających własnego celu.Dusznych ludzi.
On też szukał.Ciekawe co robił człowiek,który był jego celem?Może był jakimś
wytrawnym buissnesmenem,z pozoru sztucznym a jednak może kogoś takiego szukał.Może szukał dwóch osób w jednej-matki oczekującej swego potomstwa.
Tak,to mógłbyć nawet ten starszy,ten dziadek podpierający się na lasce z wyrysowanymi zmarszczkami na smętnej twarzy.To mógłbyć każdy z nas.
"Obserwator" miał srebrne oczy,ale srebro jego oczu można było zauważyć
po dłuższym wpatrywaniu się w nie.Dlatego niczym się od ludzi nie różnił.
Zęby miał proste,zgryz odrobinę krzywiuteńki.Usta sine jakby z jesiennego chłodu,nieco zasolone ale mimo wszystko pełne. Włosy gęste i przyjemne w dotyku.Puszyste i zadbane.Tak mniej więcej wyglądał "Poszukiwacz".Okazjonalnie rozpalał papierosa.Rozpalał go tak jakby chciał
rozpalić świat.Robił to dumnie,zawsze oczy świeciły mu bardzo.Patrzył wtedy w jeden punkt i wydawało się,że jest to jeden punkt na Ziemi.Palenie papierosa było istnym ceremoniałem zważywszy na to,że paczka fajek informowała:PALENIE ZABIJA!!!Dla dzisiejszych ludzi większą skuteczność przyniosłyby słowa:
PALENIE TO ZDROWIE!!!Ale On uwielbiał palić.Stał tak szarmancko i mijały go dwie dziewczyny.Ich oczy spotkały się z oczyma "obserwatora".ale to nie były te,których szukał.Nie,to nie one.Były ładne,zgrabne.Ale nie zgadzały się z opisem.Miały w sobie młodość,radość życia i spokój.Spodobał im się "mężczyzna z papierosem",mężczyzna o srebrnych oczach.Trwał w poszukiwaniach.Ruszył przed siebie,schodami w dół by pojawić się w centrum
miasta.Było jeszcze jasno.Przyjemnie.Delikatny wiatr wkradał się między struny.Kałuże marszczyły się i przypominały o starości.Jeśli tylko przyjdzie słońce kałuże umrą.Śmiercią spokojną,cichą.Centrum było zupełnie inne,niebanalnie oświetlone.Odnosiło się jednak wrażenie,że to nie miasto a "zadupie".Taka dziura zbita dechami.Maniakalny świat rozebrał się z gwiazd.
Chłopak trafił na przystanek.Można tu spotkać uczniów,stare babinki ze spuszczonymi oczyma czy zapracowanych mężczyzn.Wszystko na wyciągnięcie ręki."Ludzie deszczu","ludzie kałuż",wchłonięci w pastylki czasu.
Ulepieni z plasteliny."Poszukiwacz" oddał się symbiozie przystanku i łagodnie
rozglądał się za ludźmi.Biedacy marzli.Widać to było po ich nosach.Wszyscy pragnęli "domu".Teraz marzli nie myśląc o falbankach tylko o czymś realnym.
Czym jest realność?Nieznajomy zbliżył się do ludzi.
-Która godzina,przepraszam?-Zapytał grzecznie i jeszcze raz obarczył ich spojrzeniem.Nikt nie odczytał jego sygnałów bo wszyscy milczeli.Tak,to my polacy.Może nie odpowiedzieli bo On wzbudzał strach,respekt.Było w nim coś nieziemskiego.
* * *
Ten piękny wrześniowy dzień minął. W jego oczach pojawił się głód.
Rozglądał się gdzie tylko mógł.Zrezygnował.
Wrzesień wieczorem był wyjątkowo chłodny,czuł,że nie odnajdzie tego kogoś.Ubrany był lekko,chciał się ogrzać.
Wrzesień śpiewał piosenkę, wrzesień zsyłał chłód, rozkosz i poczucie chandry, samotności.Nic nie było gorszego niż ten spokój, lęk- uczucie
płaskości myśli, oderwanie od tej ziemi na której jest ślad.
Chłopak ruszył przed siebie.Nie odnalazł tego kogoś.
Nagle znalazł się sam , uczuł jakby drgnęła ziemia ale on był jej jedynym mieszkańcem,po prostu chwilowe-Ocalenie, orzeźwienie.
W kieszeni miał gumę do żucia, rozpakował ją. Czuł,że jego mlaskanie rozchodzi się echem po drzewach.
Wyczuł,że nie jest sam.Wyczuł,że to "ten".Stał teraz, milczał, poczuł dziwne ciepło. Zastanawiał się czy to stukot obcasów czy stukot
męskich butów.Oczekiwał aż ta osoba odezwie się pierwsza.
Ale ona milczała.Milczały drzewa ,świat, wzszystko.

Minęła jakaś sekunda uczuł,że jest nagi. Nagi jak Adam.
Jego członek stał się sztywny pod dotykiem cudownych dłoni, gładkich ,
nieskazitelnych. Nie przeraziła go ta nagość, była dla niego czymś niesamowitym. W jego głowie wirowało tysiące myśli. Przede wszystkim ta kobieta, która kochała się z nim na ulicy, pragnęła go. Ale to nie był seks. To nie miało związku z miłością.
-Odejdź, odejdź- Krzyczał kiedy się zbudził. Nie był w stanie otworzyc oczu. Zapomniał o wrześniu, o kobiecie.
Wyczuł za to,że w brzuchu lśni nóż. Jest ciemna noc i nikt mu nie pomoże.
Strach, ostateńczość. Poszukiwania zakończone.
Dalej już nic nie pamiętał.

Opublikowano

Na początek kilka uwag technicznych: przede wszystkim zawsze po kropce (przecinku) wstawiaj spację- takie są zasady i taki sposób pisania jest czytelniejszy. Ponadto formatowanie tekstu jest jakieś dziwne- połowę zdania wielokrotnie przenosisz nagle do następnego wiersza.
Emanował niekorzystnym ciśnieniem- emanacja(promieniowanie) w żaden sposób nie przystaje do dalszego ciągu
leżały kałuże- dlaczego leżały?
od 15-60 parę- nie używaj cyfr- to "parę" jest trudne do zrozumienia; powinno być "od piętnastu do sześćdziesięciu kilku"
przygnębnający.- n=i
kogoś kto będzie - kogoś, kto będzie
Kogoś kto utożsami - Kogoś, kto utożsami
W oddali ryk samochodów i tirów- tiry (utożsamiane nie wiedzieć czego z ciężarówkami), to również samochody
buissnesmenem- wydaje mi się, że to słowo tak już sie zadomowiło w polszczyźnie, że pisze się biznesmenem, ale się nie upieram
Dlatego niczym się od ludzi nie różnił - innych ludzi?
rozpalał papierosa.Rozpalał go - papierosa się zapala i pali
Stał tak szarmancko i mijały go dwie dziewczyny- nie jarzę
obserwatora".ale to - obserwatora", ale to
Trwał w poszukiwaniach.Ruszył przed siebie- trwał, a jednak ruszył- może kntynuował?
łagodnie rozglądał się za ludźmi- ?
raz obarczył ich spojrzeniem -obarczył?
Nikt nie odczytał jego sygnałów bo wszyscy milczeli- napisałbym to w trybie przypuszczającym
polacy - Polak, to brzmi dumnie, a więc z wielkiej litery
nie odpowiedzieli bo On - nie odpowiedzieli, bo On
Rozglądał się gdzie tylko mógł- dla mnie niejasne- jakie miał ograniczenia w rozglądaniu się
Wyczuł,że nie jest sam.Wyczuł,że to "ten- wyczuł... wyczuł
czy to stukot obcasów czy stukot męskich butów- przecinek przed "czy" za dużo stukotu, a ponadto czym się różni stukot obcasów od stukotu, wydawanego przez męskie buty?
otworzyc - ć
Wymyśliłaś dosyć trudny temat i niezbyt dobrze sobie z nim poradziłaś. Spróbuj to napisać od nowa, częściej stosować zdania złożone, bo te równoważniki brzmią czasami, jak krzyk, a nie w każdej sytuacji jest on potrzebny. Czeka cię sporo pracy, ale nie załamuj się. Powodzenia.

Opublikowano

To stare opowiadanie. Znalezione w moim pliku. Teraz piszę zupeełnie inaczej. Podoba mi się tu kilka metafor. Temat jest o śmierci i o jej poszukiwanie. Do uwag gramatycznych ma Pan racje. Zresztą to tylko jakaś tam staroć.Nowe opowiadanie dam w najbliższym czasie-kiedy je
tylko skończę.Dziękuje za recenzję. POZDRAWIAM.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Marek.zak1 Gwiazdy, astrologia i przeznaczenie - coś w tym jest! :))))))
    • Gdy pierwsza skrząca gwiazda, Jakby zagubiona, maleńka, samotna, Zamigoce na tle wieczornego nieba, Oznajmiając wigilijnej wieczerzy czas… A we wszystkich Polski zakątkach, W przystrojonych odświętnie domach, Trwająca od rana krzątanina, Z wolna dobiegnie już końca…   W blasku świecy przy wigilijnym stole, Zatańczą nasze świąteczne emocje, Niewidzialnymi nićmi z sobą splecione, Niczym złote włosy anielskie.   Strojna w bombki i łańcuchy choinka, W blasku wielokolorowych lampek skąpana, Ucieszy oczy każdego dziecka, Błyszczącą betlejemską gwiazdą zwieńczona… A pod choinką stareńka szopka, Z pieczołowitością misternie wyrzeźbiona, Opowie malcom bez jednego słowa, Tę ponadczasową historię sprzed tysięcy lat...   W blasku świecy przy wigilijnym stole, Biorąc ułożony na sianku opłatek, Zbliżając się z wolna ku sobie, Wszyscy wkrótce obejmiemy się czule,   Wnet z głębi serc, Popłyną życzenia szczere, W najczulsze słowa przyobleczone, By drżącym od emocji głosem wybrzmieć… Wszelakich sukcesów w życiu codziennym, W szkole, w domu i w pracy, Szczęścia, bogactwa, pieniędzy, Lat długich w zdrowiu i pomyślności…   W blasku świecy przy wigilijnym stole, Jedno pozostawione puste nakrycie Echo dawnych zapomnianych już wierzeń, Przypomni tamte stare tradycje,   Gdy pełna czerwonego barszczu chochla, Dotknie ze stukiem każdego talerza, A po przystrojonych odświętnie wnętrzach, Rozniesie się już jego aromat, Wybijający kolejną godzinę stary zegar, Przypomni o upływających latach życia, Gdy w kącie stara pozytywka,  Zagra kolędę znaną z dzieciństwa…   W blasku świecy przy wigilijnym stole, Gdy za oknem prószy wciąż śnieg, Tlą się w pamięci wspomnienia odległe, Czasem mgłą niepamięci zasnute.   Przy wigilijnych potrawach, Zajmie nas niejedna długa dyskusja, O tym jak z biegiem kolejnych lat, Zmieniała się nasza Ojczyzna… A na przyszłe lata pewnie snute plany, Przecinane przez głośne krzyki W sąsiednich pokojach bawiących się dzieci, Wzbudzą często serdeczne uśmiechy…   W blasku świecy przy wigilijnym stole, Dadzą się czasem słyszeć szepty anielskie, Tak melodyjne choć cichuteńkie, W myślach naszych niekiedy odzwierciedlone.   Długie refleksyjne rozmowy, W gronie rodziny i najbliższych, Pozostaną w wdzięcznej pamięci, Powracając na starość przyobleczone w sny… A gdy czas włosy siwizną przyprószy, Wspomnienie tamtych z dzieciństwa Wigilii, Z oczu niekiedy wyciśnie łzy, Otarte ruchem pomarszczonej dłoni…  

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • nie szukałem cię bo zawsze myślałem że takie rzeczy trafiają się innym albo w książkach które kłamią lepiej niż ludzie a potem przyszłaś bez fanfar bez obietnic po prostu usiadłaś obok jakbyś znała to miejsce od zawsze i nagle świat ten stary sku*wiel przestał mnie bić codziennie zostawił tylko lekkie siniaki żebym pamiętał jak było wcześniej kocham cię w ten brudny, ludzki sposób kiedy myślę o tobie przy pustym kubku o trzeciej nad ranem i wiem że nawet cisza z tobą ma sens tęsknota? jest jak niedopałek w kieszeni ciągle o sobie przypomina ale nie boli bo wiem że istniejesz że gdzieś oddychasz śmiejesz się może właśnie patrzysz w sufit tak jak ja i to wystarczy żeby jutro znów wstać nie wierzę w bajki ale wierzę w ciebie a to więcej niż kiedykolwiek odważyłem się mieć bo po raz pierwszy nie boję się stracić tylko cieszę się że w końcu znalazłem dom w drugim człowieku
    • Błądząc po pustynnych piaskach, w miejscach, w których dosięgniemy przykrytego mgłą nieba, każdy pozostawiony na ziemi ślad zamienimy w oazy. Tym tropem będą mogły podążać karawany spragnionych. Kropla po kropli zaczną spływać strumienie wody, wypłukując piach z zaschniętych ust. Już wiesz, wiesz więcej, więcej na pewno, na pewno, gdzie trzeba, gdzie trzeba wież. Wiesz, gdzie mgła spłynie z nieba.  

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...