Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Historia edycji

Należy zauważyć, że wersje starsze niż 60 dni są czyszczone i nie będą tu wyświetlane
Corleone 11

Corleone 11

               Rozdział siódmy

 

   Ulryk von Jungingen otworzył oczy. I od razu, w automatycznym odruchu, sięgnął dłonią ku szyi. Do miejsca, które kilka chwil temu przebił i w którym kilka chwil temu tkwił miecz Zawiszy Czarnego. 

   Dotknął go. Nie poczuwszy rany tam, gdzie spodziewał się jej, podniósł rękę. Zobaczył na palcach krew. Swoją.

   - Ja żyję - pomyślał. - Mogę oddychać. Mogę myśleć. Widzę i czuję.

   Wziąwszy głęboki wdech, skierował oczy na wciąż stojącego dwa kroki przed nim polskiego rycerza. Potem na Jezusa, znajdującego się Odeń kilka następnych kroków. Wreszcie na Gabr'I'elę, czekającą, aby zadać mu śmiertelny cios. Kolejny, jak już, mój Czytelniku, wiesz.

   - Nie... - wyrzekł pewnym - jak na tę sytuację głosem - to wszystko niemożliwe. To wszystko nie dzieje się naprawdę... nie może! Omamiły mnie pogańskie czary! To...

   - Nie - powtórzyła za nim Gabr'I'ela, przerywając mu chłodnym tonem - powiem wprost, nawet bardzo chłodnym - i uśmiechając się zimno. - To wszystko jest jak najbardziej możliwe, inaczej po prostu nie działoby się. A dzieje się. Ale - i tu masz rację, Gabr'I'ela pozwoliła sobie dotknąć Mroku, uśmiechając się jeszcze zimniej i czując w umyśle ostrzegawczy Jezusomyśloimpuls - są to czary. Jednak nie takie, jak myślisz, ale boskie. Boska magia.

  - Która za chwilę - podjęła po chwili, uniósłszy do ciosu swój miecz świetlny - wskrzesi cię po raz drugi.

   - Tylko nie śmierć z ręki kobiety! To jest... - zdążył jeszcze pomyśleć Ulryk, nim jego głowa, znacząc za sobą ślad krwi, odtoczyła się na bok. 

   - Gabr'I'elo, to było widowiskowe - ocenił Muhammad. - Prawda, Milu? Prawda, Zubajr'ze? - zwrócił się kolejno do nich obu. - Ciach i po wrogu. Kocham to!

   - Wiemy to, a jakże - odpowiedziała mu Gabr'I'ela, uśmiechnąwszy się wpierw słodko do Mila. - Dzięki bardzo - jej uśmiech do Muhammada był znacznie bardziej oszczędny. 

   - Teraz czas na moją aktywność - zadecydował Jezus. - Pora go wskrzesić - telekinetycznym gestem przytoczył głowę Ulryka ku zwłokom. - Wstań, już czas zmierzyć ci się z przeznaczeniem. 

   - Z... przeznaczeniem? - Ulryk powtórnie otworzył oczy. 

   - Tak, z przeznaczeniem - odparł mu pierwszy z jego zabójców. - Pójdziesz na powrozie do naszego władcy, króla Władysława. Tam, przed obliczem jego majestatu, zaczekasz na sąd, w którym oskarżycielem będą twoje myśli, słowa i czyny - tu pan z Garbowa wskazał na Jezusa.

   - On zna je wszystkie. 

 

                 *     *     * 

 

   - Ulryku z Jungingenów - podniosłym tonem zakończył przemowę władca Polski i Litwy, Władysław Jagiełło. - Za twoje zbrodnie przeciwko moim ludom skazuję cię na śmierć przez powieszenie. Zanim jednak wyrok zostanie wykonany, poddasz mi Malbork i zrzeczesz się po wsze czasy władztwa Zakonu nad zajętymi przezeń polskimi i litewskimi ziemiami. Uczynisz to formalnie, swoimi podpisem i pieczęcią, w obecności Tego otu tu - w tym momencie Jogajła skłonił się nisko - Boga w ludzkim ciele. 

   - Nie - w odruchu oporu, skądinad naturalnego i zrozumiałego, chciał zaprotestować skazany. Nie zdołał jednak: myśl, a właściwie słowo to, stawiło mu opór i za nic, mimo podejmowanych wysiłków, nie chciało wybrzmieć dźwiękiem.

   - Tak - z naciskiem podpowiedział mu Jezus.

 

   Voorhout, 9. Listopada 2024 

 

 

 

 

            

 

 

Corleone 11

Corleone 11

               Rozdział siódmy

 

   Ulryk von Jungingen otworzył oczy. I od razu, w automatycznym odruchu, sięgnął dłonią ku szyi. Do miejsca, które kilka chwil temu przebił i w którym kilka chwil temu tkwił miecz Zawiszy Czarnego. 

   Dotknął go. Nie poczuwszy rany w miejscu, w którym spodziewał się jej, podniósł rękę. Zobaczył na palcach krew. Swoją.

   - Ja żyję - pomyślał. - Mogę oddychać. Mogę myśleć. Widzę i czuję.

   Wziąwszy głęboki wdech, skierował oczy na wciąż stojącego dwa kroki przed nim polskiego rycerza. Potem na Jezusa, znajdującego się Odeń kilka następnych kroków. Wreszcie na Gabr'I'elę, czekającą, aby zadać mu śmiertelny cios. Kolejny, jak już, mój Czytelniku, wiesz.

   - Nie... - wyrzekł pewnym - jak na tę sytuację głosem - to wszystko niemożliwe. To wszystko nie dzieje się naprawdę... nie może! Omamiły mnie pogańskie czary! To...

   - Nie - powtórzyła za nim Gabr'I'ela, przerywając mu chłodnym tonem - powiem wprost, nawet bardzo chłodnym - i uśmiechając się zimno. - To wszystko jest jak najbardziej możliwe, inaczej po prostu nie działoby się. A dzieje się. Ale - i tu masz rację, Gabr'I'ela pozwoliła sobie dotknąć Mroku, uśmiechając się jeszcze zimniej i czując w umyśle ostrzegawczy Jezusomyśloimpuls - są to czary. Jednak nie takie, jak myślisz, ale boskie. Boska magia.

  - Która za chwilę - podjęła po chwili, uniósłszy do ciosu swój miecz świetlny - wskrzesi cię po raz drugi.

   - Tylko nie śmierć z ręki kobiety! To jest... - zdążył jeszcze pomyśleć Ulryk, nim jego głowa, znacząc za sobą ślad krwi, odtoczyła się na bok. 

   - Gabr'I'elo, to było widowiskowe - ocenił Muhammad. - Prawda, Milu? Prawda, Zubajr'ze? - zwrócił się kolejno do nich obu. - Ciach i po wrogu. Kocham to!

   - Wiemy to, a jakże - odpowiedziała mu Gabr'I'ela, uśmiechnąwszy się wpierw słodko do Mila. - Dzięki bardzo - jej uśmiech do Muhammada był znacznie bardziej oszczędny. 

   - Teraz czas na moją aktywność - zadecydował Jezus. - Pora go wskrzesić - telekinetycznym gestem przytoczył głowę Ulryka ku zwłokom. - Wstań, już czas zmierzyć ci się z przeznaczeniem. 

   - Z... przeznaczeniem? - Ulryk powtórnie otworzył oczy. 

   - Tak, z przeznaczeniem - odparł mu pierwszy z jego zabójców. - Pójdziesz na powrozie do naszego władcy, króla Władysława. Tam, przed obliczem jego majestatu, zaczekasz na sąd, w którym oskarżycielem będą twoje myśli, słowa i czyny - tu pan z Garbowa wskazał na Jezusa.

   - On zna je wszystkie. 

 

                 *     *     * 

 

   - Ulryku z Jungingenów - podniosłym tonem zakończył przemowę władca Polski i Litwy, Władysław Jagiełło. - Za twoje zbrodnie przeciwko moim ludom skazuję cię na śmierć przez powieszenie. Zanim jednak wyrok zostanie wykonany, poddasz mi Malbork i zrzeczesz się po wsze czasy władztwa Zakonu nad zajętymi przezeń polskimi i litewskimi ziemiami. Uczynisz to formalnie, swoimi podpisem i pieczęcią, w obecności Tego otu tu - w tym momencie Jogajła skłonił się nisko - Boga w ludzkim ciele. 

   - Nie - w odruchu oporu, skądinad naturalnego i zrozumiałego, chciał zaprotestować skazany. Nie zdołał jednak: myśl, a właściwie słowo to, stawiło mu opór i za nic, mimo podejmowanych wysiłków, nie chciało wybrzmieć dźwiękiem.

   - Tak - z naciskiem podpowiedział mu Jezus.

 

   Voorhout, 9. Listopada 2024 

 

 

 

 

            

 

 

Corleone 11

Corleone 11

               Rozdział siódmy

 

   Ulryk von Jungingen otworzył oczy. I od razu, w automatycznym odruchu, sięgnął dłonią ku szyi. Do miejsca, które kilka chwil temu przebił i w którym kilka chwil temu tkwił miecz Zawiszy Czarnego. 

   Dotknął go. Nie poczuwszy rany w miejscu, w którym spodziewał się jej, podniósł rękę. Zobaczył na palcach krew. Swoją.

   - Ja żyję - pomyślał. - Mogę oddychać. Mogę myśleć. Widzę i czuję.

   Wziąwszy głęboki wdech, skierował oczy na wciąż stojącego dwa kroki przed nim polskiego rycerza. Potem na Jezusa, znajdującego się Odeń kilka następnych kroków. Wreszcie na Gabr'I'elę, czekającą, aby zadać mu śmiertelny cios. Kolejny, jak już, mój Czytelniku, wiesz.

   - Nie... - wyrzekł pewnym - jak na tę sytuację głosem - to wszystko niemożliwe. To wszystko nie dzieje się naprawdę... nie może! Omamiły mnie pogańskie czary! To...

   - Nie - powtórzyła za nim Gabr'I'ela, przerywając mu chłodnym tonem - powiem wprost, nawet bardzo chłodnym - i uśmiechając się zimno. - To wszystko jest jak najbardziej możliwe, inaczej po prostu nie działoby się. A dzieje się. Ale - i tu masz rację, Gabr'I'ela pozwoliła sobie dotknąć Mroku, uśmiechając się jeszcze zimniej i czując w umyśle ostrzegawczy Jezusomyśloimpuls - są to czary. Jednak nie takie, jak myślisz, ale boskie. Boska magia.

  - Która za chwilę - podjęła po chwili, uniósłszy do ciosu swój miecz świetlny - wskrzesi cię po raz drugi.

   - Tylko nie śmierć z ręki kobiety! To jest... - zdążył jeszcze pomyśleć Ulryk, nim jego głowa, znacząc za sobą ślad krwi, odtoczyła się na bok. 

   - Gabr'I'elo, to było widowiskowe - ocenił Muhammad. - Prawda, Milu? Prawda, Zubajr'ze? - zwrócił się kolejno do nich obu. - Ciach i po wrogu. Kocham to!

   - Wiemy to, a jakże - odpowiedziała mu Gabr'I'ela, uśmiechnąwszy się wpierw słodko do Mila. - Dzięki bardzo - jej uśmiech do Muhammada był znacznie bardziej oszczędny. 

   - Teraz czas na moją aktywność - zadecydował Jezus. - Pora go wskrzesić - telekinetycznym gestem przytoczył głowę Ulryka ku zwłokom. - Wstań, już czas zmierzyć ci się z przeznaczeniem. 

   - Z... przeznaczeniem? - Ulryk powtórnie otworzył oczy. 

   - Tak, z przeznaczeniem - odparł mu pierwszy z jego zabójców. - Pójdziesz na powrozie do naszego władcy, króla Władysława. Tam, przed obliczem jego majestatu, zaczekasz na sąd, w którym oskarżycielem będą twoje myśli, słowa i czyny - tu pan z Garbowa wskazał na Jezusa.

   - On zna je wszystkie. 

 

                 *     *     * 

 

   - Ulryku z Jungingenów - podniosłym tonem zakończył przemowę władca Polski i Litwy, Władysław Jagiełło. - Za twoje zbrodnie przeciwko moim ludom skazuję cię na śmierć przez powieszenie. Zanim jednak wyrok zostanie wykonany, poddasz mi Malbork i zrzeczesz się po wsze czasy władztwa Zakonu nad zajętymi przezeń polskimi i litewskimi ziemiami. Uczynisz to formalnie, swoimi podpisem i pieczęcią, w obecności Tego otu tu - w tym momencie Jogajło skłonił się nisko - Boga w ludzkim ciele. 

   - Nie - w odruchu oporu, skądinad naturalnego i zrozumiałego, chciał zaprotestować skazany. Nie zdołał jednak: myśl, a właściwie słowo to, stawiło mu opór i za nic, mimo podejmowanych wysiłków, nie chciało wybrzmieć dźwiękiem.

   - Tak - z naciskiem podpowiedział mu Jezus.

 

   Voorhout, 9. Listopada 2024 

 

 

 

 

            

 

 



×
×
  • Dodaj nową pozycję...