Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

hmm.....treściowo baaardzo, jednak forma mi nie odpowiada, zapisalabym to bez tych wszystkich udziwnien które nie są potrzebne, moim zdaniem, gdyż wiersz sam się broni....

ja bym to widziała tak (mam nadzieję ze się nie obrazisz):

rozdmuchał bukiet myśli
w słowa
tracąc równowagę
pomiędzy

w szponach słońca
zastygły chmury
-promienie mają
z górki
na kartkę

przybliżenie jutra
jak spojrzenie nieba

źdźbła trawy - wstęgi
- ostatniego pożegnania


wybacz że tak się tu zasiedziałam ,ale szkoda takiego tekstu na takie znaczki i inne pierdółki:P

pozdr. ciepło
agnes

Opublikowano

Tak ogólnie rzucę, że przekombinowane. I jakoś za szybko biegnie do końca - w tym pomyśle jest jeszcze wiele kart do odkrycia. No, ale zacznijmy od początku.
"rozdmuchał bukiet myśli
w słowa" - nie dyskutujemy "bukietu myśli", chociaż metafora z bukietem jest zużyta, ale dlaczego myśli się rozdmuchuje w słowa? Raczej myśl jest 'rozdmuchana' - w słowach się skupia (no chyba, że wodolejstwo ;).
Do czego potrzebny jest ten koszmarek ze "szponami"? Co ma znaczyć ta groza? A przecież te "szpony" to chyba "promienie", więc co: groza spływa na kartkę? By się ułożyć nastrojową lirycznością "ostatniego pożegnania"?
Wydaje mi się (ale ja się zasadniczo nie znam, więc tylko zgaduję), że coś tu jest niedomyślane.
Końcówka ciekawsza.
Pomysł polegający na współbieżności opisu jakiejś przyrody i zapisu procesu tworzenia - jest dla mnie ciekawy, choć niewykorzystany.
pzdr. b

Opublikowano

no powiem Ci szczerze, że byłam ciekawa twojego wiersza- ostatni był b.dobry... trochę się rozczarowałam, ten jest gorszy (chociaż pierwsza zwrotka tego nie zapowiadała). Potem miaalm wrażenie, że pogubiłes się między tymi naiwasami, kropkami i myslnikami... Ale tak bardzo źle chyba nie jest :)

Pozdrawiam, Ania

Opublikowano

Drewniane palce, dzięki. Miło Cię widzieć, zapraszam w przyszłości ;)

Agnes, dzięki. Przychylam się do Twojej propozycji i zmiana nastapiła...

Panie Bogdanie, dziękuję. Trochę inaczej się sprawy mają niż Pan interpretuje ;). Od początku: myśl może być rozdmuchana w słowa, które nie są jeszcze w ostatecznym ładzie, dopiero z czasem dojrzewają. Koszmarek ze szponami? Może cuś nie tego faktycznie jest, ale miałem tu na myśli, przedzierające się promyki słońca przez chmury. Podsumowując. Osobą występującą w wierszu jest współczesny poeta, temu też poświecam owy cykl wierszydeł. Tutaj chodzi o to, że jest na łonie natury, zachwyca się jej urokami, tworzy, szlifuje co mu skapnęło na kartkę. Niestety dochodzi do pożegnania i czuje się wtedy jak na pogrzebie, czymś co już odeszło na zawsze; źdźbła trawy przypominają wstęgi pogrzebowe z napisami : ostatnie pożegnie. Tyle :) Dzięki za obfity komentarz, żadko mi taki się trafia ;)

Julio, dzięki za stałe bywalstwo :) Wielokropek już w niebie ;)

Pansy, dzięki. Przypiliło mnie wczoraj i powrót nastapił ;)

Anulo, dzięki. Wywaliłem już część tego bagna... ale już nic nie będę poprawiał, nie ma sensu.


pozdrawiam

Opublikowano

Czytam i czytam i czytam, można by tak bez końca. Zawsze miałam problemy z odszyfrowaniem Twoich wierszydeł, a tym razem o dziwo wszystko samo przyszło...i to chyba było najprzyjemniejsze. Bliskie- to tyle

pozdrawiam bardzo zielono
natalia

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Rafael Marius wróciłam do domu jak dama nowej generacji toyotą corollą, mam tyle systemów bezpieczeństwa. Gdyby ktoś usnął przy jeździe, zatrzymałaby się sama w punkcie zero. Dłuższy sen, weekend odpoczywam w domu:)
    • - Witaj, Rzeszowie - powiedziałam na głos, gdy wysiadłam z piątego wagonu pociągu ekspresowego Pendolino po przemierzeniu trasy z Gdańska. Działo się to późnym wieczorem 23. Grudnia, kilka minut po 23.00 . Cóż: zbieżność daty z godziną po typowym, jak wiedziałam, ponad półgodzinnym opóźnieniu tego właśnie pociągu. Kolejna zbieżność, tym razem odwrócona względnie naprzemienna: trzydzieści dwa. Ano, co zrobić. PKP, emocje nie pomogą. Rozejrzałam się odruchowo, poprawiwszy plecak ujęłam uchwyty walizek dużej i małej, po czym szybkim krokiem ruszyłam w prawo, w kierunku ruchomych schodów.    - Dawno tu nie byłam - kontynuowałam myśl. - Czas to nadrobić, pobyć w twojej przestrzeni chociaż raz na rok. Chociaż teraz, z okazji Świąt Bożego Narodzenia. Tak zwanych Bożego Narodzenia, poprawiłam się. Wszak Wszechświat odnawia się austannie w każdej żywej istocie, od najbardziej skromnej rośliny poczynając na najbardziej imponującym wiedzą, światowym obyciem, majątkiem czy fizycznością człowieku kończąc.     Westchnęłam ciężko.    Nasza przedwyjazdowa rozmowa - w znaczeniu moja i mojego mężczyzny nie była zbyt miła. Wiadomość, że chcę pojechać do dawno nie odwiedzanej rodziny na święta przyjął spokojnie - trudno zresztą, aby było inaczej. Ale gdy zapowiedziałam, że przez cały ten czas nie znajdę dlań ani chwili, poczuł się urażony.  Z tonu jego słów i wyrazu twarzy, pomimo zachowywanego spokoju, przebiło się wspomniane poczucie urazy.     - Chwilę - zaczął powoli. - Po twoim ponadrocznym zniknięciu bez słowa wyjaśnienia schodzimy się na powrót pod warunkiem, że będziesz dokładać więcej starań niż za pierwszym razem. Tymczasem w dwa miesiące po naszym drugim początku dajesz mi do zrozumienia, że nie dość, że podjęłaś decyzję o wyjeździe beze mnie, to jeszcze oznajmiasz mi, że nie będziesz miała wtedy czasu nawet na rozmowę, bo - jak to określiłaś - potem na pewno będziemy mieli go wiele? Nawet nie zaproponowałaś, abym z tobą pojechał - zaciął usta w sposób, którego nie lubiłam i którego trochę się obawiałam.     Dłuższą chwilę zbierałam się na odwagę. Przyszło mi to wbrew pozorom tym trudniej,  że pozostał opanowany, czego zresztą mogłam być prawie pewna: przy mnie zawsze bardzo mocno kontrolował uzewnętrznianie swojej mrocznej strony.     - Nie zaproponowałam - zaczęłam powoli odpowiadać, ze słowa na słowo coraz szybciej - wiedząc, że i tak pojedziesz tam ze mną. Chociażby po to, aby być blisko mnie. Co zresztą jest całkowicie logiczne także z emocjonalnego punktu widzenia. Po co miałbyś tkwić sam na drugim końcu Polski? - spróbowałam uśmiechnąć się lekko. Wyszedł mi ten uśmiech jak zwykle w podobnych sytuacjach. W reakcji uśmiechnął się tyleż lekko jak ja, a trochę od swojej strony - krzywo.     - Chyba lepiej, że proponujesz mi to późno niż wcale - odparł. - Ale czy zmienia to fakt, że sytuacja ta nie powinna mieć miejsca? Spójrz na to od mojej strony, wyobrażając sobie, że to ty zgadzasz się dać mi drugą szansę pod określonym warunkiem, tymczasem ja daję ci do zrozumienia, że ty i ten związek nie jest dla mnie tak ważny, jak cię zapewniam.     - To nie tak... - spróbowałam spojrzeć mu w oczy. Nie udało mi się. Odruchowo spuściłam wzrok, odwracając po chwili głowę. Wiedziałam, że w pierwszym odruchu chciał wyrzec z przekąsem, że dokładnie taki mój ruch był do przewidzenia. Jednak po chwili ciszy usłyszałam inne pytanie.    - A jak? - spojrzał na mnie, pozostając tam, gdzie stał i krzyżując ręce, po czym powtórzył trochę głośniej: - Jak?    Chciałam podnieść wzrok i spojrzeć mu w oczy. Nie zdołałam. Kotłowało się we mnie do tego stopnia, że przestałam być zdolną wykonać jakikolwiek ruch, o wypowiedzeniu jakiegokolwiek słowa nie wspominając. Przeklęte emocje! Przeklęte wspomnienia! Nie byłam gotowa powiedzieć mu o tak wielu sprawach z przeszłości. Gdy spotkaliśmy się i zaczęliśmy być ze sobą po raz drugi, obiecałam sobie - solennie na wszystko, co dla mnie ważne - że tym razem będę wobec niego w porządku. Że nie popełnię żadnego błędu. Że koniec z przerwami w komunikacji, z zamykaniem się, wycofywaniem i milczeniem. Z osobnym spaniem wreszcie, chociaż akurat przy spaniu w jednym łóżku nie upierał się twierdząc, że chrapie, a nie chce, abym chodziła ciągle niewyspana. Skończyło się tak, jak się obawiałam. W miarę upływu tygodni strach zapanowywał nade mną, coraz bardziej wpływając na moje postępowanie. Zmianę w moim zachowaniu i milczące "odstawanie" od złożonych deklaracji zauważył od razu. To, że początkowo przyjmował to w ciszy, ciążyło. Gdy zasugerował, abyśmy o tym porozmawiali, poczułam się przybita jeszcze bardziej.    - Znów zaczyna się dziać ze mną jak wtedy - spostrzeżenie to, a jeszcze bardziej to, że dzieje się tak właśnie - nie dawało mi spokoju. - Ale jak mam przyznać mu się do strachu? Do rozdźwięku pomiędzy uczuciem i chęcią bycia z nim a lękiem przed wspólną przyszłością?    Starałam się przerwać ten napierający na mnie od wewnątrz tok myśli, ciągnąć za sobą walizki międzyperonowym korytarzem do hali dworcowej, po przejsciu której zamierzałam złapać taksówkę. Nie wychodziło. Przemieszczały się po owalnej linii wewnątrz mojego umysłu, to przyspieszając, to zwalniając przy pytaniu "Pędzimy jak chcemy. I co nam zrobisz?" Po czym gasnąc i przekształcając się w pobrzmiewające jego głosem pytanie. Które zadał mi sięgając po moje ręce, biorąc za dłonie i przyciągając do siebie, ale zatrzymując krok przed nim tak, aby musiała popatrzeć mu w oczy.    - I co ja mam teraz z tobą zrobić?      Rzeszów, 25. Grudnia 2025   
    • Rzekli mu bracia: – „To dziś bracie!” – „Następne dziecko dla mnie macie.” – „Tak dziecko, ale nie następne! Tysiącleć wpraw szlaki tu błędne, Weź duszę Zbawiciela na świat! Choć wątpliwe czy będzie mu rad? Widzisz z nami wszystko…: krzyż i śmierć, Na Boga, tak ma być, bierz i leć!” Wziął czarnoskrzydły dziecko-słońce I spadł pociech szepcząc tysiące, Zdumion, a szczęśliw kogo niesie… . . . – „Panie magu, patrz tam: Kometa!” – „Choć, zda mi się piękna, to nie ta, Co się wśród dal kosmosów niesie… Siodłaj koń! Anioł niósł tam dziecię.”   Wszystkim dobrym duszom z życzeniami wszystkiego najlepszego na Święta Bożego Narodzenia.
    • @Rafael Marius Rafał ja lubię swoje piosenki. Lubię je i lubię każdą z nich. Jest to nieco bezkrytyczne przyznaję, ale istotnie lubię te teksty. Wiadomo jedne gorsze, drugie lepsze, trzecie nijakie. W dodatku z podkładem AI, a to zupełnie nie to samo. Ale nie przeskoczysz. W ogóle świat nie bardzo chce żebyś to przeskoczył :) Taki lajf już. 
    • @Rafael Marius będę tęskniła :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...