Co tu zrobić? Zniknął spokój.
Na podwórku już od roku
przejął rządy pies sąsiada,
nie potrafi niczym władać.
Swym szczekaniem, powiem krótko:
on zwierzaków uwiódł mnóstwo.
Obiecywał – oj, nie powiem,
jakby miał pieniędzy mrowie.
Na dodatek swoją mantrę
wciąż powtarzał:, kaczki zamknę.
Kaczki sprytne lotne zacne
obroniły swoje racje.
Więc na pokaz zamknął kruka.
Choć niewinny, to pokuta
czyni z kruka męczennika.
Warknął; ano - polityka
W mediach grały nam słowiki,
trel dla ucha miły cichy,
też przeszkadzał psu łachudrze.
Już ich nie ma - wsadził wróble.
Kur w podwórku wielka zgraja.
zagryzł te, co znoszą jaja.
Lecz nie białe, ale złote.
Sąsiad mi zazdrościł trochę.
Drzewa zamieszkują sowy.
Bardzo mądre mają głowy.
Spory wszelkie rozstrzygały,
też psu bratu przeszkadzały.
Więc wyrzucił wszystkie prawie,
teraz rozstrzygają pawie.
A pies psuje, bzdury gada,
wciąż powiększa się bałagan.
Szczyt wolności wszelkich marzeń:
krowa z świnią chodzą w parze.
Kogut, dziś to nie jest heca,
do indora się podnieca.
Jeszcze fakt przypomnę mały;
bobry nam popsuły tamy,
i podwórka część zalało,
a pomocy bardzo mało.
Zaś gospodarz, jak ja słyszę,
czasem tylko coś podpisze
i poleci gdzieś za morze.
Ponoć zdziałać nic nie może.
Nie chowajmy głowy w piasek;
co jest nasze, ma być nasze
i działajmy każdą porą,
bo znów wszystko nam zabiorą.