Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

               Był sobie pewien ktoś. I zdaje się, co ustalono, miał pewne talenty predystynacji. Wypowiedzi się sprawdzały, co miało nastać nastawało, gdzieś patrzył w przyszłość igrając z tu i teraz. Jedni uważali, że był medium, drudzy, że prorokiem, a trzeci, że ot tak oszustem. Podział był mniej więcej równy, bo po trzydzieści trzy procent z hakiem. I na tym historię można by skończyć, ale to nie koniec. Ustalono, że wierzył w magię człowieczą, a jego dar nie pochodził jakoś tak szczególnie wprost od boga, notabene żadnej z obowiązujących religii, co ustalono, no bo się generalnie nie modlił, a muzyka i poezja i proza były jego religią, a w każdym razie tak uważał, skądinąd nie wiadomo, czy słusznie. Powstało więc pytanie, czy jest człowiekiem sztuki, czy religii, ale i ono nie jest ostatnim z zadanych pytań. Podział, no cóż jak to w Polsce ostatnimi czasy, był w tej kwestii fifty fifty. Trochę doświadczał życia, bywał tu i tam, zdarzały się przyjemne historie i były historie, o których naprawdę jest lepiej zapomnieć. Swoją twórczość opatrzył imieniem Daniel, a zatem doszukiwano się w tej historii losów proroka Daniela, choć czynili tak tylko niektórzy, o czym jest mowa powyżej. Albowiem ta historia wykazywała szereg najróżniejszych odrębności, choćby taką, że w tych czasach o lwy jest jakoś trochę trudniej, ale faktycznie poszczuć można. Zadano jednak jeszcze jedno pytanie, bo przecież podobno fakty świadczyły o jego potędze duchowej. Zapytano bowiem, czy to co niebawem nastało zrobił, czy tylko przewidział. I samo zaistnienie tego pytania było naprawdę dużą okolicznością, a także przerodziło się w szereg najróżniejszych konsekwencji. Również doprawdy niebezpiecznych. Oczywiście na pytanie odpowiadano i tak i tak, zatem znów zdania były podzielone fifty fifty. Wśród osób sądzących, że raczej przewidział nie miał ów ktoś większych wrogów. Zdarzały się nawet osoby mu wdzięczne. Bywa, że docenia się tutaj postawy sygnalistyczne. Natomiast ci, co wywodzili szereg tez, że zrobił no no podejmowali szereg niecnych działań w stosunku do tego ktosia, albowiem - być może całkiem słusznie - mieli szereg najróżniejszych pretensji w świecie, w których wielu spraw po prostu być nie powinno. A były i są i nawet będą, no ale to już historia na inną opowieść. Najbardziej śmiali się ci, którzy po prostu uważali, że to oszust i nawet szukali jakiś dowodów na okoliczność, ale nie bardzo umieli je znaleźć, aczkolwiek mógł być ich cały szereg, tyle że ukrytych. Nic więc dziwnego, że ciągle próbowali tak uczynić. Po czasie wystąpiła jeszcze jedna, bardzo interesująca historia, która również warta jest odnotowania. Albowiem autor niniejszego – jakby to ująć w słowa? No w pewien sposób został ukrzyżowany, oczywiście nowoczesnymi metodami. Cała ta historia udowodniła jednak coś ważnego, albowiem pokazała, że chyba wszyscy żyjemy już w nienormalnych czasach gdzie o ślady i świadectwa jest niebywale łatwiej niż kiedyś. Innymi słowy real owemu komuś bardzo dopomagał, bo relatywnie jest łatwiej o prezentowanie najróżniejszych treści i o zrobienie zamieszania wśród całkiem niejednoznacznych odpowiedzi.

 

Warszawa – Stegny, 18.09.2024r.

 

 

 

Edytowane przez Leszczym (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

Tak jak powiedziałem: zajrzę i prawdę mówiąc - ciężko się czyta pańskie teksty ze względu na brak estetyki poligraficznej, a jeśli chodzi o przesłanie - nic nowego, jak trwoga to do boga - zawsze tak było: każdy w ostatecznym rozrachunku uważa się za niewiniątko - świętą ofiarę - męczennika.

 

Łukasz Jasiński 

 

@violetta

 

Proponuję pani obejrzeć film pod tytułem: "Jezus mnie kocha!"

 

Łukasz Jasiński 

Edytowane przez Łukasz Jasiński (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

@violetta

 

Jestem już tym wszystkim zmęczony: przeżyłem nielegalną bezdomność, przeżyłem totalitarnych biurokratów w walce o należny prawnie lokal socjalny, przeżyłem tak zwaną pandemię koronawirusa, przeżyłem kryzys gospodarczy, przeżyłem wojnę hybrydową na wschodzie Polski, przeżyłem najazd nielegalnych imigrantów i przeżyję powódź na Śląsku, przeżyję także tych wszystkich durniów, którzy ulegają celowo nakręcanym emocjom przez media głównego nurtu i wpadają w panikę na myśl o końcu świata - zaczynają wtedy chodzić do wróżek, jasnowidzów i różnej maści duchowych szabrowników, także: zaczynają czytać proroków takich jak Nostradamus, ojca Pio, siostrę Łucję, ojca Klimuszkę, Wernyhorę i Babę Jagę... Tymczasem: kto na tym wszystkim zarania?

 

Łukasz Jasiński 

Edytowane przez Łukasz Jasiński (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@violetta

 

Ojej, ręce opadają... Jest pani kolejną ofiarą nadprogowej psychomanipulacji, apokalipsa to z greckiego - objawienie, a końca świata nie będzie - stek bzdur dla pokornych owieczek, pytanie brzmi: gdzie pani była dwadzieścia pięć lat temu, kiedy otrzymałem wiadomość od Świętej Matki Natury o tym, iż w pierwszym ćwierćwieczu dwudziestego pierwszego wieku nastąpił upadek Watykanu po śmierci papieża Franciszka (umrze w przyszłym roku) - gdzie? Dlatego jestem spokojny, innymi słowy: jestem w oku cyklonu, zapewniam panią: nie będzie żadnego końca świata, tylko: Nowy Porządek Świata, zbaczając z tematu: Sudety to jedne z najstarszych gór w Europie - jest tam pełno wygasłych wulkanów i należy do tego jeszcze dodać - Śląsk to również najbardziej uprzemysłowiony region i nic dziwnego... Idę spać, dobranoc...

 

Łukasz Jasiński 

Opublikowano

@violetta

 

Nieprawda, mówiłem już o tym dwadzieścia pięć lat temu i nikt nie traktował mnie poważnie, dlatego: od dawna mam o tym świadomość i jestem na wszystko przygotowany, a ze ludzie zaczynają teraz o tym mówić? Raczej to media za nich mówią i to jest ich problem, a nie mój: nie mam żadnego obowiązku być jak zmanipulowana większość - niewolnikiem.

 

Łukasz Jasiński 

Opublikowano

@violetta @violetta Ale jest też umiejętność predystynacji po prostu. U ludzi sztuki obserwuję ją niemalże codziennie. To musi być jakaś taka szachowa umiejętność oparta na sporej wrażliwości i dobrej obserwacji, która notabene łączy ludzi sztuki i ludzi religii. Ale wokół tego zagadnienia powstaje bardzo niebezpieczne pytanie, czy ktoś tego przypadkiem nie zrobił. A jak przewidział jakieś nie halo to to pytanie, czy nie zrobił może mieć bardzo bolesny wydźwięk... I w skrajnych przypadkach może rodzić naprawdę niefajne konsekwencje... Do tej umiejętności w tomiku Niepokój wprost przyznawał się Tadeusz Różewicz. I tłumaczył, że nie jest Savenarolą (włoski prorok z Florencji). Widziałem mnóstwo, naprawdę już całe mnóstwo dzieł artystycznych, gdzie ta predystynacja naprawdę się zadziała. Nie jestem w stanie napisać o tym regularnej książki, no bo za mało pracowity jestem i zacięty, ale absolutnie uważam, że jak najbardziej jest coś takiego. Widzę to nawet na tym forum...  @Łukasz Jasiński są całe grupy religijne, które mówią że już niebawem koniec świata. Mówią tak od 400 lat. Wolę wierzyć Hawkingowi, że koniec za 500 lat. Po prostu wolę tę teorię, choćby dlatego, że końca świata oglądać nie chcę na własne oczy...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @KlipMasz rację, co dwie kwarty to nie jedna. A może zrezygnować z piwa na:  " po czterech kolejkach grzańca" Co Ty na to? Pozdrawiam.
    • ŚLADAMI  PRZESZŁOŚCI   śladami przeszłości w kolorowych bucikach  czas czasami dojrzewa wyrozumiałością  chodząc po zielonkawych nadziejach   wiatr unosi szeleszcząc jesienią  sny co w spełnieniu pozostały nawet o tym nie wiedząc    bawią się myśli w piaskownicy bytu szaro-kolorami na sztaludze życia  otwartymi wrotami rajskiego ogrodu   którego wciąż  nie widać        _____________________________________________
    • @iwonaroma Myśl filozoficzna... Zapraszam...  
    • Berenice, autorce wiersza "Malarz i ona"     Paweł kończył portret młodej kobiety. Malował go już ponad tydzień. Robił to, jak zwykle, na zamówienie. Portret, który miał być urodzinowym prezentem, zamówił mąż kobiety, starszy od niej, zamożny dyrektor filii zagranicznego banku. Pomimo komercyjnego charakteru zamówienia, Paweł wkładał wszystkie swoje umiejętności w to, aby końcowy efekt stał się arcydziełem malarskiej sztuki. Siedząca przed nim kobieta była ładna, miała inteligentną, pociągłą twarz. Zgodnie z sugestią malarza pozowała do portretu sama, zamiast, jak czyni to wiele innych osób, zwyczajnie przynieść swoje zdjęcie. W trakcie pracy poznawali się coraz lepiej. Przez kilka dni siedzenia przed malarzem kobieta mówiła o sobie, o swoim życiu prywatnym, pracy, mężu. Każdego dnia, po kilkugodzinnym pozowaniu oglądała postępy w pracy artysty. Nie wyrażała przy tym żadnych uwag. Umawiali się na dzień następny i żegnali. Tego dnia wszystko potoczyło się zupełnie inaczej. Kobieta stanęła za sztalugami, spojrzała na niegotowy jeszcze portret i wpatrywała się w niego przez chwilę. – Musisz coś zmienić – powiedziała do malarza. – Portret jeszcze nie jest skończony – odparł. – Nie o to chodzi. Jestem inna, niż mnie namalowałeś. – To znaczy…? Kobieta spojrzała na Pawła. – Jak mnie malujesz, musisz wiedzieć, że myślę tylko o jednym. – O czym? – Że chcę się z tobą kochać. Kobieta zbliżyła się do mężczyzny i pocałowała go w usta. Objęła go, a następnie rozpięła górny guzik koszuli, a potem następny i jeszcze jeden. Po chwili znaleźli się na kanapie, a Paweł, patrząc na twarz leżącej i uśmiechającej się do niego kobiety, mógł dojść do wniosku, że malowany portret istotnie nie oddaje tego, kim jest w rzeczywistości. Kilka dni później oddawał ukończony portret kobiety jej mężowi. Miał mieszane uczucia. Żaden malowany obraz nie był nawet w części tak udany, jak właśnie ten. Najbardziej podobał mu się sam, lekko widoczny, uśmiech. Z każdego miejsca wydawał się inny. Odnosił wrażenie, że zarówno wzrok, jak i uśmiech skierowane są tylko do niego. Mąż patrzył na portret żony z uznaniem. Zamówione dzieło podobało mu się, tak jak podobała mu się jego kobieta. Malarz dobrze uchwycił wszystkie cechy zarówno fizjognomii, jak i charakteru malowanej osoby. Zadowolony wyjął z portfela umówioną kwotę i wręczył ją artyście. Ten zapakował gotowy obraz i przekazał go nowemu właścicielowi. Pawłowi nie było żal oddawać swojego najbardziej udanego dzieła. Wiedział, że będzie jeszcze nie raz je widzieć, podobnie jak jego właścicielkę.     /Gwałt w Nowym Jorku i inne opowiadania/
    • Ciekawy temat malarza i malowanej kobiety. Subtelny dialog emocji, bo obraz to nie tylko ciało, ale próba sięgnięcia głębiej. Napisałem króciutkie opowiadanko "Lisa", dokładnie o tym, ale takie męskim okiem, z większa dawką erotyzmu, zresztą znasz mój styl:). Pozdrowionka 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...