Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

Dobrze nam razem było
Słodko mijały dni
Słodka była ta miłość
Którą ty dałaś mi

Dzisiaj wspominam czule
Każdy gest słowa też
Jak relikwie dziś tulę
Zdjęcie i włosy twe

Choć minęło już wiele
Smutnych dni nocy też
Ja wciąż dla ciebie żyję
Ja wciąż tak kocham cię

Cóż ci złego zrobiłem
Czym obraziłem cię
Chyba tylko miłością
Za wielką na serce twe

Jeśli tak chcesz to wybacz
Że chciałem dla ciebie żyć
Już nie będę cię trzymał
Nie pomogą tu łzy

Nic już nam nie pomoże

Nie ukocha cię tak nikt
Ale niech tam daj Boże
W szczęściu płyną twe dni

Dla mnie nie ma ratunku
Zgasł we mnie już życia żar
Ach najdroższy mój smutku
Przesłoń mi cały świat
 

Edytowane przez Falkone (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

przepraszam, ale po przeczytaniu naszły takie myśli

 

oj kocur spyrkę stracił

wylewa żałość tu

tęskni miałczy sobaczy

życie odeszło mu

 

na jak długo utracił

jeden tylko wie czort

skamlanie musi znieść

cierpliwie program Word 

 

lecz w krótce mu się trafi

kolejna jakaś miss

zapomni wśród akacji

gdy szybko płyną dni

:))

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Spójrz może na to inaczej

Podziękuj za taki szach

Zbytecznie w smutku majaczysz

Niech walczy ten drugi gach

 

Zechciej odpocząć sobie

Ta partia nie była Twoja

Nie był to związek na wieczność

Ani spokoju ostoja

 

Pozdrawiam Adam

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Chmury w warkocze Ciach! — siekierą spiorunowane, Spada deszczowa głowa, Mocno zdziwiona.   Leje, leje, leje... Kalosze porwał pies, Kapotę diabli ponieśli I dokąd mi wlec bose nogi?   A kapie, a kapie, aż hej! Kapelusz dziurawy, I dach mocny w gębie Trzeszczy i skrzypi.   Łup! — oknem w skroń, Prask! — wierzgającymi drzwiami w plecy, Babam, babam, babam... I błysk w ślepogały.   Szyyy... grryyy... BUM! Żaba — plusk! — w kałużę strachu pod nogami, I chodu — w podskokach, I hyc, i myk...   Pod pryczą wtulony, W kłębach pajęczyn Scyzoryk dobywam I dłubię w ścianie: TU BYŁEM JA...  
    • Powiedziała dziś róża do jodły stuletniej Podziwiaj moje kwiaty szkarłatem swym świetne, Me pąki eleganckie niczym biżuteria, Podobnych nie odnajdziesz w lesie ni na prerii, Aromat delikatny, wykwintnie słoneczny, Nie dorówna mu migdał ani irys mleczny. I tak chwali się dalej, przez godzinę całą, I przechwałek jej ciągle mało, mało, mało. Aż odrzekła choinka Świetna twa uroda, Jesteś wciąż elegancka, szykowna i młoda, Lecz powiem ci w sekrecie (choć nic to nie zmieni) Twe piękno nie przetrzyma – najbliższej jesieni, A ja choć niepozorna, tak, jak siostry moje, Cały wiek już w tym miejscu niewzruszenie stoję, Gdy po tobie gałązka pozostanie mała, Ja nadal na tym miejscu dumnie będę trwała…
    • Napisać wiersz o kobiecie, tak że jest w nim nie tłem, nie tylko tematem, ale (może i) wszystkim i to w taki sposób... podziwiam. Ostatni wers to cudowne zakończenie.
    • i ze mną też zostaje, a raczej we mnie. Wiersz pełen uczuć, pięknych obrazów... Nie wiem czy to dobre słowo, ale innego nie znajduję - miękki i przyjemnie ciepły. Pozdrawiam :)
    • Autorzy: Michał Leszczyński plus AI.    Rynkowo   Świat się kończy i umiera i trwoży rozwydrzone słowa milkną ukradkiem o istotnym ważnym i nieprzeciętnym podziały przeklinają każdy już wyklęty strach mas promieniuje nieprzeciętnie (co lepsi pisarze te zjawiska opisują)   A w Krakowie na rynku dalej Sukiennice i niepodległe knajpy człowiek bawi się z człowiekiem płyną rachunki ceny niewybrzydzane co piękniejsze niewiasty wabią striptisem   A w Krakowie na rynku rezonują głębsze pieśni w przestrzeń mężczyzna wprowadza kobietę w wieczór singielki planują sute święte małżeństwa planty obrastają w letnie życie z liśćmi   a w Krakowie na rynku pradawnym zwyczajem wszyscy artyści są o krok do przodu przed pozostałymi barwniej opowiadają oraz sprzedają bajer kamienice stoją jak stały choć chcą tańczyć   A w Krakowie na rynku podpływają roześmiane drwiące rozmowy szastają torebki i darmozjadają kieszenie chłopak za rękę (oby) dziewczynę w bryczce poeci bazgrzą aż uratują świat wierszem     Warszawa – Stegny, 20.06.2023r.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...