Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

@UtratabezStraty oczekujesz mojego punktu odniesienia...ale ja go nie mam . Pisałam już hipotetycznie " skrobnełam" . Analiza odczuć na podstawie wyrwanych z kontekstu słów to czysta demagogia..

Wiersze są na pograniczu rzeczywistości i fikcji ... Ot co ...piszesz ciekawie i chyba o czymś dla Ciebie ważnym . Jeśli chodzi o bohaterkę czyli " więźniarkę" tak uważam że nic nie dzieje się bez przyczyny i tak uważam za każdy zasługuje na "wielokrotność szans"

Opublikowano

@UtratabezStraty Idealizować karę więzienia...to chyba bardziej oczekiwania resocjalizacji - naprawy zrozumienia błędu który godził w porządek i ład systemu i dobru ogółu. Strażnik zapewne patrzy na nią z perspektywy "wyższości" moralnej a ona widzi w nim człowieka pełnego błędów i zapewne nie zawsze szczerego . Ten kopniak to chyba niewypowiedziane zdanie ...." Ej stary nie jesteś taki idealny"... Różnica "mundurów" czyni ich innych - on oceniający z możliwością bezwzględnego patrzenia w oczy - ona z poczuciem marności spuszcza wzrok...

Słowo przepraszam jest jej aktem odwagi 

Uśmiech to nadzieja że te przeprosiny dadzą wybaczenie ...zaufaj mi . 

Mój punkt widzenia ...życzę dobrych wierszy w nowym roku

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Opublikowano

@Domysły Monika @Domysły Monika , SUPER, że mi znowu odpowiadasz. Bo nawet, jak się z tobą nie zgadzam, to przez konfrontację z twoim punktem widzenia dostrzegam coraz więcej szczegółów i dopracowuję moje rozumienie tego wiersza. Wiem, że tego dużo napisałem, ale jak nie masz siły, to przecież nie musisz tego czytać, a tym bardziej na to odpowiadać... :)

 

Czy idealizacja kary więzienia jest możliwa? Nawet kara śmierci bywała w jakimś stopniu idealizowana jako pokuta, która oczyszcza moralnie skazanego przed obliczem Boga. Ja się karą śmierci brzydzę i ją z całego serca odrzucam, ale zwracam uwagę na możliwy punkt widzenia. A tortury? U mnie w Gdańsku jest katownia z szesnastego wieku, czyli budynek służący do torturowania i jest on zbudowany w stylu dosyć ozdobnym, w manieryzmie niderlandzkim. Skąd taki ozdobny styl budynku w którym torturowano? Bo tortury były częścią wymiaru sprawiedliwości, a wymiar sprawiedliwości powinien się dobrze prezentować. Więc różnie to może być z tym idealizowaniem...

 

A teraz do "Kroku w błękicie". Piszesz, że "strażnik zapewne patrzy na nią z perspektywy "wyższości" moralnej..." A mi się wydaje, że jednak nie. Dlaczego. Strażnik w tym wierszu pojawia się bardzo skąpo.  Jest znacznie mniej eksponowany, niż dziewczyna w błękitnej sukience. I myślę, że nie jest to bez znaczenia. Ów strażnik więzienny to zapewne bardzo skromny, obowiązkowy i praworządny  funkcjonariusz. Stawia sprawę, której służy zdecydowanie wyżej niż swoją własną osobę. I tego samego oczekuje od tych, co są nad nim. Chyba właśnie dlatego, że jest taki skromny, jest taki niewidoczny w wierszu. I na żadne okazywanie wyższości wobec więźniarki raczej sobie nie będzie pozwalał. Myślę, że dla niego dziewczyna w błękitnej sukience jest przede wszystkim obywatelką, tak jak i on jest obywatelem, jak i obywatelami są prokurator, który ją oskarżał oraz sędzia, który ją skazywał, a także, jak naczelnik Zakładu Karnego oraz Minister Sprawiedliwości, który jest postawiony jeszcze wyżej, tak samo jak szef rządu i głowa państwa. A ów strażnik stoi na samym dole tej drabiny i czuje się zobowiązany reprezentować system penitencjarny wobec więźniarek, i w jakiś sposób czuje się odpowiedzialny za ewentualne niedociągnięcia tego systemu.  I  Dalej piszesz, że "... ona widzi w nim człowieka pełnego błędów i zapewne nie zawsze szczerego...". W świetle tego, przed chwilą napisałem, to raczej ona w nim aż tak wiele błędów nie widzi i wcale nie zamierza go uświadamiać, że nie jest taki idealny, bo on dobrze wie, że nie jest idealny. Ona raczej dostrzega jego sumienność i jego idealizm. I ten kopniak to jest raczej sygnał, żeby wyluzował, żeby się aż tak nie stresował swoją rolą. Myślę jednak, że tego kopniaka nie dała mu celowo. Dlaczego, bo ma w sobie coś z damy. I z tego samego powodu raczej nie mówi ona do niego w myślach "Ej stary...". Bo bycie damą w tym rozumieniu to nie sprawa ubioru i elegancji, to sprawa pewnej postawy. Pewnej swobody, ale i pewnego opanowania... No i piszesz jeszcze, że "...ona z poczuciem marności spuszcza wzrok..." Poczucia marności, to ja u niej w ogóle nie widzę. Raczej radość życia... A to "przepraszam" jest nie tyle aktem odwagi, co wyrazem zwykłej ludzkiej życzliwości... . W świetle tego, co dotychczas napisałem, to można tu się nawet doszukiwać odwrócenia ról. Ona, jako więźniarka, która powinna odczuwać ciężar kary, zaczyna się niejako "opiekować" duchowo strażnikiem, który właściwie powinien mieć nad nią przewagę... .Nawiasem mówiąc to warto także zauważyć, że w wierszu nie pada słowo "więźniarka"...

 

Na koniec warto się przyjrzeć jej ubiorowi. Błękitna sukienka kojarzy mi się z ubiorem więziennym, ale błękitny to też kolor nieba, w błękitnych szatach jest także przedstawiana Matka Boska, błękitny jest też habit pewnych żeńskich zgromadzeń zakonnych. Dostrzegasz coś? Błękit to kolor sukienki więziennej, ale błękit to też kolor nieba. To, co negatywne miesza się z tym, co pozytywne. No i jeszcze te więzienne drewniaki... Jak sobie pomyślimy o tych białych drewniakach, które polskie dziewczyny nosiły w latach 90tych ubiegłego stulecia, to obecnie  wydają one się wielu współczesnym polskim dziewczynom czymś niemodnym, wręcz siermiężnym. A ja myślę, że te więzienne drewniaki tej dziewczyny z wiersza są jeszcze ciut bardziej siermiężne... Myślę, że coś bardziej w tym kierunku, co raczej biedne dziewczyny nosiły może w 19 wieku, może i w pierwszej połowie 20 wieku... Dziewczyna z wiersza jest więc najwyraźniej ubrana bardzo skromnie i niemodnie, a wręcz siermiężnie... To ma także znaczenie symboliczne. Ten nawet bardzo niemodny ubiór oznacza odgrodzenie więźniarki od konsumpcjonistycznego świata, który kryje w sobie różne zagrożenia i może człowieka zwieść na złą drogę... 

 

To by było na razie na tyle. :)  Jeżeli ci się to udało przeczytać to SUPER. I pamiętaj, że możesz, ale nie musisz na te moje wywody odpowiadać... :) 

Opublikowano

@UtratabezStraty Udało mi się przeczytać ... 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

oczywiście dostrzegam kilka niuansów, ale tak drobiazgowo analizować twój wiersz to chyba "zbrodnia" ...wiersz sam w sobie wybrzmiewa a nasze "wywody" zacierają mu jego magię. 

 

 

Co do drewniaka ...ja również miałam takie, były niewygodne - pościerałam stopy ,..ale moda w danym czasie, nie dawała wyboru .

Z perspektywy czasu sądzę iż byłam "więźniarką" wyznaczników, stylu. Snobem który cierpiał (bo bolały go stopy) a ja jak ten głupiec szłam z resztą by nie odstać... i o zgrozo 

zostać zauważonym w innym "obuwiu" i ocenionym - przez lożę szyderców. 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Więzienne drewniaki są w więzieniu. Jeżeli nasza przyszłość to więzienie czy nie jest to katastrofizm?

 

 

Dla mnie tak, Ty możesz mieć inne odczucia.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Waldemar_Talar_Talar dzięki   jesień owszem zadowoli jeśli ładna jest i młoda słodko może cię ukoić ale kasy potem szkoda :)))       @violetta od czego jest kobietka tego nie wie sam Bóg raz wściekła raz kokietka nieobliczalna i już :)))  
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      To przepiękna zwrotka warta najlepszych poetów ! I ostatnia też złota warta. Gdyby udało się dotrzymać kroku pozostałym ... 
    • @Poezja to życie Dobrze prawisz i rym jest...  
    • @Jacek_Suchowicz Piękny wiersz o zbliżającej się jesieni. Pozdrawiam serdecznie

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       
    • W koszulce pirackiej i mycce z czaszką, Pochylony nad balią z praniem, Pianę wzbijałem ku niebu – chlup, chlup, Wiosłem szarpałem ocean zbyt spokojny.   Wichry w koszulę łapałem na kiju, Kurs obierałem – ahojj! – wołałem. Ster trzymał mój język, nie ręce, Żagiel inspiracją: tam, gdzie wiatr dmie!   Świat zmierzyłem bez lunety i bez map, Z oceanem biłem się z tupotem i krzykiem. Gwiazdom nie wierzyłem, bo mrugają okiem. Ja wam dam, wy żartownisie, dranie!   Na Nilu mętnym, wezbranym i groźnym, Szczerzyłem kły z krokodylem rozeźlonym. Ocean zamarł, gdy dryfem szedłem – skarpetki prałem, Rekin ludojad nad tonie morskie skoczył i zbladł.   Na prerii mustang czarny jak moje pięty, Ogonem zamiótł mi pod nosem – szast! Wierzgnął, kopytem zabębnił, z nozdrzy prychnął, Oko puścił i w cwał – patataj, patataj!   Na safari gołymi przebierałem piętami – plac, plac! Słoń zatrąbił, nie uciekłem, w miejscu trwałem. W ucho dostał, ot tak – i odstąpił: papam, papam. Został po nim tylko w piasku ślad i swąd.   Lew zaryczał – też nie pękłem, no nie ja! W pierś bębniłem – bim, bam, bom – uciekł w dal. Ciekawskiej żyrafie, mej postury chwata, W oczy zaglądałem – z dumy aż pękałem.   A na kontynencie płaskim i gołym, Jak cerata w domu na stole świątecznym, I strusia na setkę przegoniłem – he, he! Bo o medal z kartofla to był bieg.   Aż tu nagle: buch, trach, jęk – strachem zapachniało! Coś zatrzęsło, coś tu pękło – to nie guma w gaciach... Łup! okrętem zakręciło, bryzg mi wodą w oko, Flagę z masztu zwiało i na tyłku cumowałem.   Po tsunami pranie w błocie legło, Znikły skarby i trofea farbą plakatową malowane, Z lampy Aladyna duch też nawiał – łotr i tchórz, Kieł mamuta poszedł w proch, złoto Inków trafił szlag.   Matka w krzyk „Ola Boga!” – ścierą w plecy chlast! Portki rózgą przetrzepała jak to dywan. Aj, aj, aj, aj! chlip, chlip! to nie jaaaa... Smark, smark, łeee – nawyki to z przedszkola.   Z domku, skrytym w kniejach dębu, ot kontrola lotów. Słyszę łańcuch jak klekoce, rama trzeszczy. Dzwonek – dzyń! błotnik – dryń! szprychy aż pękają. Kłęby kurzu w dali widzę – nie, to nie Indianie.   To nie szeryf z gwiazdą pędzi na rumaku, To nie szalik śwista (z klamrą...? e tam) Ojciec w drodze z wywiadówki – coś mu śpieszno. Aż mnie ucho swędzi, no to klapa, koniec pieśni...  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...