podejrzałam na Plantach
wciąż te same ławeczki
w precle z makiem wygięte
jak miastowe panienki
nóżka w bucik zdobiona
albo szewczyk w ciżemce
dwa do przodu przepona
w żebra gorset ją tłoczy
posolony powietrzem
co wyżera z kamienic
trans gołębi aż przestrzał
z marzeń i czczych obietnic
wśród pochodu przechodniów
zanurzonych w wir gości
w szum nie niepokojony
śni bezdomny na oścież