Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

     W dniach 1–2 sierpnia 2024 r. obchodziliśmy okrągłą osiemdziesiątą rocznicę powstańczych natarć na lotnisko bielańskie...... Ech… Tak bardzo marzy mi się pełnometrażowy film fabularny o tamtej bitwie o lotnisko bielańskie! Taka megaprodukcja  z widowiskowymi scenami batalistycznymi!... Nakręcony z rozmachem film, którego nie musielibyśmy się wstydzić za granicą!... Film, który okazałby się międzynarodowym przebojem polskiej kinematografii trwale zapisując się w historii światowego kina wojennego!…

 

Niestety batalistyka w polskich filmach wojennych kuleje. Ale wzorem dla takiego filmu mogło by być stare jugosłowiańskie kino partyzanckie. Szczególnie filmy ,,Dywersanci” z 1967 r. i ,,Partyzanci” z 1974 r., a także czechosłowacki serial wojenny ,,Powstańcza historia” z 1984 r. I zdecydowanie taki film powinien trwać około trzech godzin!

 

Jakże wspaniałe są liczne sceny batalistyczne przedstawione w starych jugosłowiańskich filmach wojennych… Z jak wielką pieczołowitością odwzorowano wszystkie 7 ofensyw przeciwpartyzanckich. Pomimo że są to filmy o Ludowowyzwoleńczych Partyzanckich Oddziałach Jugosławii (a więc o partyzantce komunistycznej) bije z nich jakaś olbrzymia dawka pozytywnej energii i pozytywnych emocji. Są to emocje wynikające z uczty dla oczu, jaką stanowią precyzyjne rekonstrukcje wielkich bitew partyzanckich. Jakże wspaniale wyglądała scena rozbicia transportu jenieckiego Ustaszy w filmie ,,Kozara” z 1962 r. (Można by zaryzykować stwierdzenie że wyglądała ona nawet nieco lepiej niż scena rozbicia tzw. złotego konwoju SS w ostatnim odcinku  IV serii ,,Czasu Honoru”). Równie efektownie wyglądały sceny natarć zwartych oddziałów czetnickich w filmach ,,Republika Użycka” z 1974 r. i ,,Bitwa nad Neretwą” z 1969 r. Szkoda natomiast że za czasów komunistycznej Jugosławii nie powstały niemal żadne filmy fabularne poświęcone w całości Królewskim Wojskom Jugosłowiańskim w Ojczyźnie, czyli właśnie ,,Czetnikom”. Jedynym małym wyjątkiem może być film ,,Krew na śniegu" z 1967 r. Dopiero w 1999 r. premierę miał film pt. ,,Sztylet”, będący w chwili powstania  najdroższą serbską produkcją filmową w historii. Za to czetnicy mają z kolei tę przewagę nad partyzantami komunistycznymi, że poświęcono im w całości jeden film nakręcony w Hollywod w 1943 roku jeszcze za czasów gdy Serbia była pod okupacją hitlerowską (!). Hollywodzki film ,,Chetniks” z 1943 r. bo o nim mowa, jak na swoje czasy był na stosunkowo wysokim poziomie, jednak jego największą zaletą jest to że został nakręcony jeszcze za czasów II wojny światowej już w 1943 roku! Na długo przed tym, zanim powstały jakiekolwiek filmy fabularne o Ludowowyzwoleńczych Partyzanckich Oddziałach Jugosławii (NOPOJ).

 

Obejrzałem wiele polskich filmów o tematyce polskiej partyzantki z okresu II Wojny Światowej (Zarówno filmów jak i seriali). Obejrzałem także większość poświęconych NOPOJ jugosłowiańskich filmów wojennych, a także większość starych czechosłowackich filmów i seriali wojennych. Dopiero w zestawieniu polskich filmów wojennych z jugosłowiańskimi i czechosłowackimi dotarło do mnie jak wielki potencjał  dla promocji naszego kraju poza jego granicami kryje się w historii polskiej walki partyzanckiej z lat II Wojny Światowej. Wspaniały poczet z rozmachem zrealizowanych jugosłowiańskich filmów wojennych na trwale odcisnął się w świadomości odbiorców na całym świecie. Dzięki tym wybitnym filmom wojenna historia Jugosławii (Co prawda tylko z perspektywy NOPOJ) na trwale zagościła w świadomości milionów ludzi na całym świecie. Polskim filmom o tematyce partyzanckiej  nakręconym za PRL-u (Zarówno tym o Armii Krajowej jak i tym o Gwardii Ludowej/Armii Ludowej) głównie z powodu swojej przeciętności nie udało się na trwale przebić do świadomości licznych odbiorców za żelazną kurtyną. Kiedyś gdzieś w jakimś artykule przeczytałem że my Polacy za PRL-u zazdrościliśmy Jugosłowianom  tego ich słynnego kina wojennego… Na trwale przebić się do świadomości zachodniego odbiorcy nie udało się również polskim serialom o tematyce partyzanckiej nakręconym za III RP (Minimalnie udało się to jedynie czteroodcinkowemu serialowi ,,Wojenna Narzeczona”  z 1997 r.).

 

Kiedyś przyszło mi do głowy  żeby zestawić wszystkie jugosłowiańskie filmy o NOPOJ z wszystkimi PRL-owskimi filmami o GL/AL. Dopiero po dokładnym porównaniu jednych z drugimi dotarło do mnie jak bardzo PRL-owskie filmy ustępują tym jugosłowiańskim. I nie chodzi mi tu tylko o sceny batalistyczne. Chodzi przede wszystkim o stosunek do autentycznych wydarzeń historycznych. O ile te jugosłowiańskie filmy po odcedzeniu oficjalnej komunistycznej propagandy niekiedy nawet stosunkowo wiernie odwzorowują bitwy stoczone przez NOPOJ o tyle filmy PRL-owskie skupione na GL/AL pełne są nie tylko rozmaitych przekłamań historycznych, ale także najzwyczajniejszych zmyśleń i bajań nie mających nic wspólnego z rzeczywistością. Wystarczy choćby spojrzeć na jeden film pt. ,,Bołdyn” z 1981 r. który absolutnie nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Wszystko  w tym filmie od samego początku do samego końca  jest zmyślone z samą postacią głównego bohatera na czele [Ma on jedynie tę małą zaletę, że zostaje w nim ukazana wpadka komunistycznej partyzantki, kiedy to komunistyczny oddział partyzancki z winy swojego dowódcy natrafia w swoim marszu na niemiecki pociąg pancerny i zostaje zdziesiątkowany]. Choć co prawda nawet ta jedna wartościowa scena w tym filmie nie ma nic wspólnego  z rzeczywistością, to jednak można ją jakoś porównać do autentycznego wydarzenia historycznego  jakim była Bitwa pod Gruszką z 29–30 września 1944 r. kiedy to AL-owskie oddziały partyzanckie zostały zdziesiątkowane przez niemieckie wojskowe formacje pomocnicze i policyjne z powodu upicia się ich partyzantów na hucznym bankiecie na cześć narzeczonej dowódcy jednej z brygad. Dzięki karygodnemu stanowisku swego dowództwa Armia Ludowa poniosła wtedy olbrzymie straty w ludziach/Podobnie jak to miało miejsce w wspomnianym powyżej fikcyjnym filmie fabularnym ,,Bołdyn”. Jednak gdyby zestawić wszystkie PRL-owskie filmy o tematyce komunistycznej partyzantki z autentyczną historią oddziałów partyzanckich GL/AL to wspólnych elementów jednak nie miałyby one ze sobą zbyt wiele. (No może poza małym wyjątkiem jakim jest film pt. ,,Za wami pójdą inni” z 1949 r. który przynajmniej w jakikolwiek sposób stara się odwzorowywać historyczne wydarzenia). Jednakże nawet on przedstawia autentyczne historyczne wydarzenia w sposób ulukrowany komunistyczną propagandą i skrupulatnie wygładzony. Jakimś antidotum na to lukrowanie rzeczywistości przez film ,,Za wami pójdą inni” jest nakręcony w 2008 r. spektakl Teatru Telewizji Sceny Faktu pt. ,,Mord Założycielski” odkłamujący mity na temat działalności Polskiej Partii Robotniczej w okresie okupacji hitlerowskiej.

 

Nie jest to jednak tak że ja próbuję tutaj gloryfikować Ludowowyzwoleńcze Partyzanckie Oddziały Jugosławii… Piotr Zychowicz na łamach miesięcznika Historia Do Rzeczy nazwał kiedyś Josipa Broz Tito małym Stalinem z rękami unurzanymi we krwi... Trudno się z tym nie zgodzić...

 

Jest jednak moim wielkim marzeniem by współczesne polskie pełnometrażowe filmy fabularne o Armii Krajowej zapisały się trwale w świadomości zachodnich odbiorców w takim samym stopniu w jakim niegdyś udało się to nakręconym z wielkim rozmachem starym jugosłowiańskim filmom wojennym… Obecnie nawet w polskim społeczeństwie brakuje wiedzy o tym jak wiele brawurowych sukcesów w walce z niemieckimi siłami odniosło w czasie Powstania Warszawskiego Zgrupowanie Kampinos. Nakręcenie pełnometrażowego filmu fabularnego o bitwie o lotnisko bielańskie z 1–2 sierpnia 1944 r. wiele by tu pomogło...

 

Temat partyzanckiej Rzeczpospolitej Kampinoskiej pasjonuje mnie od lat… Zależy mi żeby rozbudzić zainteresowanie tą tematyką w naszym społeczeństwie… Moim wielkim marzeniem jest napisać kiedyś obszerną powieść historyczną o partyzanckiej ,,Rzeczypospolitej Kampinoskiej"... Niestety to marzenie pozostaje wciąż bardzo odległe... Jednak w dzisiejszych czasach nawet najlepsza powieść historyczna nie trafi do młodego pokolenia w takim stopniu jak pełnometrażowy film fabularny z widowiskowymi scenami batalistycznymi... Wiadomo… Pokolenie obrazu…

 

Pamiętam jak jeszcze w latach studenckich śliniłem się do pierwszych zwiastunów filmu ,,1920 Bitwa warszawska" w reżyserii Jerzego Hoffmana zachęcony licznymi reklamami pojawiającymi się wtedy w wszelkiego rodzaju mediach. No i do tego te chwytliwe hasła reklamowe - Pierwszy na Starym Kontynencie film pełnometrażowy zrealizowany w technice 3D! O arcyważnym epizodzie polskiej historii jakim była wygrana wojna polsko-bolszewicka! Pierwsze zapowiedzi tego filmu rozpalały mnie do czerwoności. A pierwsze negatywne recenzje w prawicowej prasie? Ignorowałem, bo to niemożliwe, a prawicowi recenzenci muszą się mylić… Przecież to film w reżyserii samego Mistrza Jerzego Hoffmana! Kiedy w końcu miałem okazję po raz pierwszy zobaczyć ten długo wyczekiwany film na własne oczy generalnie zrobił na mnie wrażenie, choć… pojawiło się także małe rozczarowanie… Po dziś dzień nie jestem przeciwnikiem tego filmu, choć uważam że czegoś w nim zabrakło... Po kolejnych kilku latach nadeszły pierwsze zwiastuny filmu ,,Miasto 44" w reżyserii Jana Komasy… I znowu ślinienie się do zwiastunów… Pamiętam że ten film śnił mi się po nocach zanim jeszcze wszedł na ekrany kin... A kiedy pierwszy raz obejrzałem go w całości byłem nim zachwycony!... Miałem jednak ogromny niedosyt że całkowicie został w nim pominięty temat partyzanckiej Rzeczpospolitej Kampinoskiej i Zgrupowania Kampinos…

 

Dziś kiedy nocą zamykam oczy, czasami w półśnie wyobrażam sobie że kolejnym filmem na który czekam z niecierpliwością jest pełnometrażowy film fabularny o bitwie o lotnisko bielańskie z 1–2 sierpnia 1944 roku…

 

-----------------------------------------------------------------------------------------------

Tak bardzo marzy mi się pełnometrażowy film fabularny o bitwie o lotnisko bielańskie! Taka megaprodukcja z widowiskowymi scenami batalistycznymi!...

 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Edytowane przez Kamil Olszówka (wyświetl historię edycji)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Chcąc zaczerpnąć  dopływu świeżego powietrza jak i życiodajnego światła letniego słońca. Otworzyłem na oścież, ciężkie, drewniane okiennice i wychynąłem głowę  poza obręb parapetu. Dzień był suchy i skwarny. Niemiłosiernie uciążliwy żar,  lał się z błękitnego nieba,  niepohamowaną strugą. Promienie słoneczne, roztapiały wręcz bruk  a ściany i elewację kamienic  zamieniały się pod ich władztwem  w rozpalone kotły piekielne z tonącymi w ich wnętrznościach, pomstującymi na pełnie lipcowych upałów, wyczekujących na mrozy, niewdzięcznymi, ludzkimi grzesznikami. Rynek był prawie zupełnie wyludniony. Ogródki kawiarni tchnęły letargicznym spokojem i parną dusznością. Pojedyncze kramy i rzemieślnicze wozy, sennie przycupły w cieniu gzymsów i balkonowych nawisów. W bramach, okutane w szale i chusty, babulęta w kwiaciastych, ciężkich spódnicach, handlowały mlekiem, serem i czosnkiem. Właścicielki zdobnych, jedwabnych sukien, ukryły swe alabastrowe cery i dłonie pod zbawczymi rozłożysztymi cieniami parasoli. Oddając swe ramiona pod protekcję, dżentelmenów w skrojonych na miarę surdutach i garniturach, uchylających ronda meloników i fedor przed szacownymi na równi sobie przechodniami. Dzieci i pacholęta, nie trwożyły się wcale.  Ich śmiechy, krzyki i kwilenia niosły w obraz ten sennie ciężki,  trwałe nośniki życia i szczęścia.  Zajęte igrami uciesznymi i beztroską swawolą, korzystały z młodych swych  chuci w całej pełni. Nim na powrót cofnąłem się do powoli nagrzewającego się mieszkania, pozdrowiłem jeszcze ochoczo, oblicze sąsiada z naprzeciwka, który palił fajeczkę na parterowym tarasie u stóp małego angielskiego ogrodu. On był malarzem życia i piękna. Ja poetą mroku i żałoby   Widać w złej godzinie umysł mój wywołał to słowo z niebytu, letniej, delikatnej atmosfery. Żałoba - wkradła się gwałtem  niczym obca armia. Jak skuteczny, cichy złodziej  do tego pałacu beztroski.   Nagle znikąd nadpłynęła burzowa, ciężka  pełna wodnego balastu chmura, skutecznie otoczyła swym srogim jestestwem tarczę radosnego słońca. Kto żyw, uniósł swe oblicze na niebo  teraz stalowo szare i mętne. Chmura wygrażała ludziom i ziemi.  Choć nie wyszedł z niej ani jeden grzmot. Ani jedna kropla deszczu nie zmąciła wysuszonej na wiór,  pełnej pyłów i lekkich drobin gleby.     Wtem kolejny nagły i przewrotny ton dał o sobie znać, ostrym, nachalnym dźwiękiem. Na skraju prowadzącej na południe ulicy, stał od wieków mały,  murowany kościółek z kaplicą. Ciszę przed burzą,  przerwał dźwięk jego dzwonu. Groźny, głęboki, hipnotyczny tembr jego serca tak dalece bardziej okrutny w odbiorze  niż radosne, ratuszowe kuranty  zegarowej dzwonnicy. Bił smutno, przeciągle.  Wtem odrzwia świątynne rozwarły się jękliwie, skargą zastygłych zawiasów. Zdać by się mogło, że tak ten obraz zastygnie na wieki ku zdziwieniu mieszkańców. Lecz wreszcie, ujrzałem dobrze postać księdza, który pewnym, sprężystym krokiem przekroczył święty próg. Dierżył w dłoniach,  wysoki, drewniany krucyfiks. Zatrzymał się u schodów  widać czekając na kogoś. Po krótkiej chwili, wychynęło na zewnątrz kilku starszych, lekko podgarbionych jegomości w steranych już i przesianych marynarkach. Stanęli, robiąc widać miejsce kolejnym za sobą. Ludzi było już jednak tylko kilkoro w tym dwie, starsze już kobiety. Wszyscy na czarno odziani, z głowami opuszczonymi w zadumie. Wyglądali jak te kruki cmentarne, które gnębią żywych z dachów grobowców i desek nierówno zbitych krzyży o chlebową jałmużnę ku zbawieniu dusz czyśćcowych.     Wreszcie w kompletnej ciszy wyniesiono, sosnową trumnę bez zdobień. Wsparło ją czterech, silnych chłopców, najpewniej pomocników grabarza. Uszli z nią do podnóża schodów i złożyli z czcią na wcześniej podstawiony wóz. Powoził nim wikary.  Ksiądz wyszedł na czoło konduktu, zaintonował pieśń pogrzebową i wszyscy ruszyli tropem zmarłego po wybujałym, krzywym bruku w stronę mojej kamienicy.   Dzieci ucichły, spętane uściskami matek i babć, które nagle pojawiły się u ich boków by zmarły mógł odejść w godności i spokoju.  Dżentelmeni i ich damy, chronili się na granicach ulicznego rynsztoku, spuszczając głowy i odprowadzając duszę zmarłego znakiem krzyża.  Starsze przekupki, wyciągały z tobołków i fałd ubrań różańce i krzyżyki, przystawiając je do ust, sączyły wyschniętymi wargami, słowa modlitw, żegnając się z dewocką natarczywoscią. Gdy kondukt kroczył pod mym oknem spojrzałem raz jeszcze ku tarasowi z ogrodem. To co ujrzałem,  wprawiło mnie w rozstrój i szaleństwo.   Sąsiad nadal tam był. Widać gdy nie patrzyłem skupiony na pochodzie konduktu, on dopalił fajkę  i rozstawił sztalugę z płótnem.  Malował i to nie byle kto służył mu za modela. A była to Śmierć. Wysoka i dumna. Odziana w swój, najczarniejszej nocy płaszcz. Przywdziała maskę śmierci szkarłatnej. Pozowała z kunsztem  jak najprawdziwsza diwa. Na tle krzaka pąsowych róż, które dałbym sobie rękę uciąć. Żyły pełnią kwitnienia, jeszcze przed kwadransem. Teraz opadły, uschły, zmarniały. Dotknięte zgnilizną. Obsypane czerwiami.    
    • @Toyer Jak dla mnie to metaforyczna scena spotkania życia i śmierci… zjeść ciastko i mieć ciastko. Popić herbatą, musi być w tym jakaś odrobina przyjemności:)
    • @Alicja_Wysocka W wierszu mówisz o rzeczach pięknych i subtelnych. Ta myśl o "formie posiadania lżejszej, bardziej z duszy" - to prawda, którą warto zrozumieć. Wyczuwam też melancholię, a także pogodzenie się z tym, że niektóre rzeczy po prostu "są" w mglistej przestrzeni między pragnieniem a spełnieniem. I że to wystarczy. Ostatnia część - cudna!   I tak przewraca, przewraca te kartki zapisane tęsknotą wspomnienie ma swoje klucze do wszystkich zamkniętych szuflad.   Piękny wiersz. I mądry. :)
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Bardzo dziękuję. Niezmiernie się cieszę z takiego odbioru. Przed chwilą dodałem jeszcze wersję śpiewaną przez AI, chociaż wiem, że nie wszystkim się to spodoba :).   Pozdrawiam
    • @Berenika97.... Bereniko, tak, w jakichś większych aglomeracjach, czasem to niemal obsesja, ale na tzw. "prowincji", chyba aż tak źle nie jest... :) Na ulicach widzę normalnie wyglądające dziewczyny, ale "u mnie" jest kilka, obok których nie da się przejść bez zdziwienia - zszokowania, że ktoś tak się zeszpecił. Dziękuję Ci za bardzo ciekawy komentarz... :)        

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Jacku... dziękuję za strofki... :)   trudno powiedzieć czy wszyscy tacy   może to popis przed rówieśnikiem   znam młodych ludzi którzy są przeciw   zmianom na twarzy i w głowie przy tym.... ;)   Pozdrawiam jesiennie.  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...