Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Jeden człowiek niezłomny


Rekomendowane odpowiedzi

I.

 

     Opowiem Wam pewną szczególną historię

Z mrocznych lat okupacji hitlerowskiej,

Pięknem swym chwytającą za serce,

Poruszającą sumienia najbardziej zatwardziałe…

Lecz opowiem ją językiem poezji

Po tysiąckroć po temu właściwym

Dla oddania grozy tamtych czasów nieludzkich

Zatopionych w okrucieństwie niewysłowionym…

Gdy na milionów ludzi oczach

Zawalił im się cały ich świat

W wojennych zniszczeń wszechobecnych gruzach

Grzebiąc całych pokoleń marzenia…

 

Jeden człowiek niezłomny...

Na obliczu wszechświata jedynie pył marny…

W obliczu klęski nie złożył broni,

Nie ukrył munduru i lśniącej swej szabli…

Choć Niemcy nazywali go szalonym,

On w uporze swym trwał niewzruszony,

Do ostatniej kropli krwi

Spalając się w poczuciu żołnierskiej służby…

 

I powiódł w niejeden bój śmiertelny

Oddział zawsze wiernych sobie żołnierzy,

Poprzez bezdroża codziennej okupacji,

Poprzez zawiedzionych nadziei wertepy…

Choć głód dotkliwy niekiedy cierpieli,

Chłód przenikliwy przeszywał ich plecy,

Mundurów swych przenigdy nie zdjęli,

Pozostając Ojczyźnie niewzruszenie wierni…

Choć palce z zimna niekiedy kostniały,

Na zdobycznych niemieckich karabinach maszynowych,

Naszykowywali niestrudzenie wciąż na wroga zasadzki,

Tocząc niekiedy otwarte bitwy,

By znienawidzonego okupanta boleśnie kąsać,

Poprzez zadawanie dotkliwych strat,

Mieszkańcom okolicznych wiosek otuchy dodać,

W okrutnych czasach pełnych bólu i cierpienia…

By niegasnąca legenda Hubala,

W licznych jakże barwnych opowieściach,

Przetrwała przez kolejne dziesięciolecia,

W uciskanym narodzie skrycie krzepiąc ducha…

 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

II.

 

Gdy w hitlerowskich łapankach,

W tysięcy ludzi masowych rozstrzeliwaniach,

Człowieczeństwo z wolna traciło swą twarz,

W całym okupowanym kraju szerzył się strach…

A druty kolczaste obozów koncentracyjnych,

Strzegły szalonego świata rozjątrzonej rany,

By zakażona jadem nieludzkiej nienawiści,

Przenigdy nie zdołała się zabliźnić…

Wystarczył jeden nieludzko odważny człowiek,

By dać świadectwo nieśmiertelnej Prawdzie,

Bezdusznych ,,nadludzi” niewyobrażalnych okrucieństw

Dnia każdego będąc naocznym świadkiem…

 

Jeden człowiek niezłomny...

Na obliczu wszechświata jedynie pył marny…

Ziarenkiem był piasku rzuconym w tryby,

Wielkich mocarstw machin wojennych…

Swą nadludzką odwagę,

Mężnie rzucił na szalę,

Odwiecznej walki dobra ze złem,

Opowiadając się ofiarnie po Prawdy stronie…

 

W piekle wzniesionym ludzkimi rękami

Tworząc niestrudzenie zalążki konspiracji,

Przez dni kolejne choć nikłej otuchy

Dodawał towarzyszom nieludzkiej doli…

Pomimo niewysłowionego upodlenia,

Jakiego w tym najstraszliwszym w świecie miejscu doznał,

Tląca się w głębi serca nadzieja,

Przenigdy nie pozwoliła mu się poddać…

W sercu bezprawia i terroru,

Kontynuując swą walkę bez broni w ręku,

Polegał na orężu czynów i słów

I potężniejszym od artylerii międzyludzkim zaufaniu…

Dnia każdego zbierając świadectwa,

Ludobójstwa jakiego nie widział świat,

Poruszające obrazy bólu i cierpienia,

Zamknął w prostych obszernego raportu słowach…

By sporządzony przez niego raport,

Sumieniem wolnego świata wstrząsnął,

Kładąc kres koncentracyjnym obozom,

Milionów więźniów odmienił nieludzki los…

 

 

III.

 

Gdy za murami obozów koncentracyjnych,

Życie milionów niewinnych ludzi,

Wisiało jedynie na cienkiej nici,

Mogącej zerwać się w każdej chwili…

A w spowitych mrokiem zimnych barakach,

Z wolna umierała gasnąca nadzieja,

Przejmująca cisza niesłyszalnym szeptem krzyczała,

Ból w sercach milionów ludzi się zbierał…

I z każdym powiewem zimnego wiatru,

Łzy nocą same napływając do oczu,

Niosły z sobą uczucie niewysłowionego strachu,

Przed wybuchami złości okrutnych esesmanów…

 

Jeden człowiek niezłomny...

Na obliczu wszechświata jedynie pył marny…

W piekle na ziemi ludzką ręką wzniesionym,

Pozostał niewzruszenie wierny Ewangelii…

Pomny ponadczasowych nauk Chrystusowych

Złu całego świata wyzwanie rzucił,

Samemu cierpiąc wciąż głód dotkliwy

Ostatnim kęsem chleba z bliźnimi się dzielił…

 

Na placu apelowym oświęcimskiego obozu,

Zdać by się mogło piekła przedsionku,

Pozostał niewzruszenie wierny swemu Bogu,

Wbrew opętanemu nienawiścią światu…

Wybitny człowiek choć ubogi zakonnik,

Od lat najmłodszych szczerze Bogu oddany,

W imię ponadczasowej Chrześcijańskiej Miłości,

Najcenniejszą z możliwych ofiarę złożył…

Mężnie stanął w obronie

Człowieka przeznaczonego na śmierć,

Ofiarowując za niego życie swe własne,

By u boku Chrystusa pozyskać Wieczne…

Bezcenny dar swojego życia,

W decydującej chwili odważnie ofiarował

Za sparaliżowanego strachem współwięźnia

By Dobro triumf odniosło tamtego dnia…

Pośród szalejącego wokół morza nienawiści,

Dnia każdego wszechobecnej pogardy,

W imię miłości do Boga i ludzi,

Nie zawahał się życia swego poświęcić…

 

 

IV.

 

Gdy ku Rzeczypospolitej wschodnim kresom

Zbliżał się z wolna sowiecki front,

Setki bez odpowiedzi pytań rodząc,

O polskich antysowieckich partyzantów los,

Czy za obronę ludności cywilnej,

Przed gwałtem, mordem, rabunkiem,

Ze strony okrutnej partyzantki sowieckiej,

Przyjdzie zapłacić im najwyższą cenę,

Czy za podniesienie ręki na Związek Radziecki,

Przyjdzie im własnym życiem zapłacić,

Czy paradoksalnie wywózki na Sybir,

Ocalą ich przed ubeckimi katowniami….

 

Jeden człowiek niezłomny...

Na obliczu wszechświata jedynie pył marny…

Setki podległych mu partyzantów ocalił,

Zapisując się w każdego z nich wdzięcznej pamięci…

By oddanych sobie wiernych żołnierzy

Przed sowieckimi represjami uchronić,

W długą drogę na ich czele wyruszył,

Wiodąc ich niestrudzenie w okolice Warszawy…

 

Na tyłach straszliwej wojny frontu,

Niósł się kresowy śpiew „Doliniaków”,

Pośród rozległych otulonych zielenią pól,

Pośród nieprzystępnych leśnych ostępów…

Jak skrzące niedosięgłe słońce,

Kryje się w tysiącach porannej rosy kropel,

Tak oni ukrytą w swych sercach nadzieję,

Niosąc przez trzy rozległe nieprzebrane puszcze,

Jak złotą na palcu obrączkę,

Jak ukryty w pamięci narzeczonej uśmiech,

Jak rodzinnego domu ciepłe wspomnienie,

Strzegli jej wiernie jak oka w głowie…

I pośród żadnej z rozległych puszczańskich kniei,

Nadziei nie uronili ni kropli,

By z spowitych mgłą niepamięci czasów odległych,

Ofiarować ją nam tak bardzo współczesnym…

Byśmy pochłonięci codziennymi sprawami,

Pamiętali o bohaterach niezłomnych,

Którzy w tamtych strasznych latach okupacji,

Tak bardzo przyczynili się do Wolnej Polski...

 

 

Wiersz poświęcony pamięci czterech polskich bohaterów okresu II wojny światowej:

 

– majora Henryka Dobrzańskiego  ps. „Hubal”

– rotmistrza Witolda Pileckiego ps. „Witold”

– ojca Maksymiliana Marii Kolbe

– majora Adolfa Pilcha ps. „Góra”, „Dolina”

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Adaś Marek

Dziękuję po tysiąckroć! Doszlifowywałem ten wiersz do ostatniej chwili niemal do północy... Nadal jednak nie jestem pewien czy niektórych wersów nie można było napisać lepiej... Jeśli ma Pan jakieś propozycje poprawek pozostaję otwarty na wszelkie sugestie... Pozdrawiam!

 

Szept Bohaterów z przeszłości przenigdy nie pozwoli nam o nich zapomnieć...

 

 

@andrew @andrewNajserdeczniej Dziękuję... Za te miłe słowa stawiam Ci duży kufel grzanego piwa!

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...