Z cyklu: Inni wrzucają, my wyławiamy
Nadzieja na pokaz
Nadzieja chodziła od drzwi do drzwi
Oferowała swe usługi, także mi
Mówiła, niedrogo, a wiele zrobię
Ja jej na to, przykro mi, nie pomogę
I tak plątała się bez celu i sensu
Ktoś ją nawet przymierzał do po babci kredensu
Ale nie pasowała w żadną stronę
Mina, i ekspozycja, położone
Trafiła w końcu na kogoś nerwowego
Co nie rozumiał jej tonu pewnego
I się skończyło, nie do pozazdroszczenia
Bo nadzieja zakosztowała zawieszenia
Powiesił ją ktoś na suchej gałęzi
Dyndała tak sobie na trwałej uwięzi
Myślała o życiu i co z niego miała
I konkludując, uwolnić się nie chciała
Skoro mnie nikt nie potrzebuje
Wiszę i dyndam, spokoju próbuje
Przynajmniej teraz ktoś zwróci uwagę
By nadzieję traktować z rozwagą
//Marcin z Frysztaka
Piszę opowieści, sztuki teatralne, dialogi i wiersze
Wszystkie moje książki
Za darmo
Znajdziesz na stronie:
wilusz.org