Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

rzeczy nam sprzyjają 

do pewnego czasu 

z czasem z nich pył 

był i się zmył 

 

rzeczy nam sprzyjają 

do pewnego stopnia 

na ostatnim śmierć 

podstawia nogę 

 

przyglądam się swoim rękom 

czy podobne skrzydłom?

nie!

 

jednak potrafię 

silnie dzierżyć pióro 

 

nawet jeśli tylko skrobię ;)

 

 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

... podoba mi się, Iwono.. zakończenie... :)

"postawia nogę".... toś sobie wymyśliła... :) zapytam, dlaczego nie... stawia... lub... postawi

A 'piórko' potrafisz dzierżyć... :) jak każdy z nas, czasem świetnie, czasem nieźle... ;)

Udanego  weekendu.

 

 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

@Nata_Kruk :) Natko, tam pisze 'podstawia' a nie 'stawia' :) To jednak różnica. Niech nie stawia (się :)), bo i tak jej się to nie uda...Ostatni stopień to ostatni jej areał.

Podstawia - ciało materialne upada (rzadko kto odchodzi z tego świata w pozycji siedzącej, a stojącej to już w ogóle rzadkość - niektórzy jogini). 

Dusza ma do wyboru - albo odlecieć z tego padołu, albo wcielić znowu. 

Poetom z powodu tych piór może ociupinkę łatwiej?;)

Również udanego

 

 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

@Dagmara Gądek :) masz rację, konstatacje. Na początku mojej działalności 'poetyckiej' otrzymywałam często kmnty, że to nie poezja a proza, i takie raczej stwierdzenia. Jednym się podobało, wielu się nie podobało :) Zaczęłam z czasem trochę motać, żeby choć ciut to przypominało wiersze, ale jak widać, nie zawsze wychodzi ;)

Stwierdzenia mało kogo przekonują (chyba, że utytułowanych naukowców - bierzemy ich na wiarę:)), a często drażnią, bo wydają się być autorytatywne.

Poezją wiele można przemycić no i poruszyć w człowieku, ale jak wiadomo - to musi być coś extra. 

Dzięki za kmnt i również serdecznie pozdrawiam:)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Waldemar_Talar_Talar dzięki   jesień owszem zadowoli jeśli ładna jest i młoda słodko może cię ukoić ale kasy potem szkoda :)))       @violetta od czego jest kobietka tego nie wie sam Bóg raz wściekła raz kokietka nieobliczalna i już :)))  
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      To przepiękna zwrotka warta najlepszych poetów ! I ostatnia też złota warta. Gdyby udało się dotrzymać kroku pozostałym ... 
    • @Poezja to życie Dobrze prawisz i rym jest...  
    • @Jacek_Suchowicz Piękny wiersz o zbliżającej się jesieni. Pozdrawiam serdecznie

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       
    • W koszulce pirackiej i mycce z czaszką, Pochylony nad balią z praniem, Pianę wzbijałem ku niebu – chlup, chlup, Wiosłem szarpałem ocean zbyt spokojny.   Wichry w koszulę łapałem na kiju, Kurs obierałem – ahojj! – wołałem. Ster trzymał mój język, nie ręce, Żagiel inspiracją: tam, gdzie wiatr dmie!   Świat zmierzyłem bez lunety i bez map, Z oceanem biłem się z tupotem i krzykiem. Gwiazdom nie wierzyłem, bo mrugają okiem. Ja wam dam, wy żartownisie, dranie!   Na Nilu mętnym, wezbranym i groźnym, Szczerzyłem kły z krokodylem rozeźlonym. Ocean zamarł, gdy dryfem szedłem – skarpetki prałem, Rekin ludojad nad tonie morskie skoczył i zbladł.   Na prerii mustang czarny jak moje pięty, Ogonem zamiótł mi pod nosem – szast! Wierzgnął, kopytem zabębnił, z nozdrzy prychnął, Oko puścił i w cwał – patataj, patataj!   Na safari gołymi przebierałem piętami – plac, plac! Słoń zatrąbił, nie uciekłem, w miejscu trwałem. W ucho dostał, ot tak – i odstąpił: papam, papam. Został po nim tylko w piasku ślad i swąd.   Lew zaryczał – też nie pękłem, no nie ja! W pierś bębniłem – bim, bam, bom – uciekł w dal. Ciekawskiej żyrafie, mej postury chwata, W oczy zaglądałem – z dumy aż pękałem.   A na kontynencie płaskim i gołym, Jak cerata w domu na stole świątecznym, I strusia na setkę przegoniłem – he, he! Bo o medal z kartofla to był bieg.   Aż tu nagle: buch, trach, jęk – strachem zapachniało! Coś zatrzęsło, coś tu pękło – to nie guma w gaciach... Łup! okrętem zakręciło, bryzg mi wodą w oko, Flagę z masztu zwiało i na tyłku cumowałem.   Po tsunami pranie w błocie legło, Znikły skarby i trofea farbą plakatową malowane, Z lampy Aladyna duch też nawiał – łotr i tchórz, Kieł mamuta poszedł w proch, złoto Inków trafił szlag.   Matka w krzyk „Ola Boga!” – ścierą w plecy chlast! Portki rózgą przetrzepała jak to dywan. Aj, aj, aj, aj! chlip, chlip! to nie jaaaa... Smark, smark, łeee – nawyki to z przedszkola.   Z domku, skrytym w kniejach dębu, ot kontrola lotów. Słyszę łańcuch jak klekoce, rama trzeszczy. Dzwonek – dzyń! błotnik – dryń! szprychy aż pękają. Kłęby kurzu w dali widzę – nie, to nie Indianie.   To nie szeryf z gwiazdą pędzi na rumaku, To nie szalik śwista (z klamrą...? e tam) Ojciec w drodze z wywiadówki – coś mu śpieszno. Aż mnie ucho swędzi, no to klapa, koniec pieśni...  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...