Pora powrotu zbliża się powoli.
Przyjdzie nam zostawić waśnie i urazy,
lecz teraz ciszy pozwólmy swawolić,
słyszmy siebie, innych gdy jesteśmy razem.
Zda się, że cisza w głuchotę przechodzi,
białe ściany usta zamknęły na kłódkę,
z sufitów myśli kapią na podłogi,
drażni druga strona pomarszczonych luster.
Milcząca przestrzeń zastyga w bezruchu,
chcąc czas podarować do przemyśleń dalszych,
by ich sens dźwięczał już w przygłuchym uchu,
przełamał bariery rozum wciąż uparty.
Wracać z uśmiechem chociaż boli wszystko.
i już nieistotne: smutek, chwil powaga,
bogactwo, sława, ani drogi wystrój.
Każą tylko zabrać własnych czynów bagaż.
Do wnętrza Ziemi
W sięganiu skłon
Do Nieba przestworzy
W promieniach rąk
Ziemię toczę
Wokół Słońca
Czas przekraczam
Poza granicę końca
Zszywam świat
W jedną całość
Tantryczną nitkę
Powoli naciągając
W przestrzeni
Pomiędzy nami
Rośnie kwiat
na opustoszałych ulicach
zapach soli
wody
słońca i wiatru
abstrakty
łączy nierozerwalnie
cień frontowej galanterii
ogień
po ogniu
szczęśliwe życie
gdzieś za chmurami
dotykiem
tysięcy dłoni
do nieba się klei
Rekomendowane odpowiedzi
Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto
Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.
Zarejestruj nowe konto
Załóż nowe konto. To bardzo proste!
Zarejestruj sięZaloguj się
Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.
Zaloguj się