Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
Wesprzyj Polski Portal Literacki i wyłącz reklamy

Pamięć


Arsis

Rekomendowane odpowiedzi

Patrząc przez okno, tym patrzeniem raczej smutnym. Sponad parapetu w typie lastriko,

w którym wyłupało się kilka drobnych kawałków w czasach mojego dzieciństwa.

Podczas zabaw z młotkiem i śrubokrętem. W wojnę…

 

Testowane były wybuchy jądrowe na pacyficznych atolach

czy na płaskich terenach Kazachstanu… Jeden z okruszków trafił mnie wtedy w oko.

Łzawiłem.

 

Ojciec zezował na mnie gniewnym wzrokiem

jak na przegraną walkę Goliata na polu bitwy.

Nie było łatwo w czasie próby odzyskania prestiżu.

 

Ale szedłem

w górę

z mozołem.

 

Wspinałem się po obsypujących kamieniach.

 

Kilka razy obsunąłem się na stoku.

Skrwawiłem

sobie boleśnie kolano.

 

Pies wesoło szczekał,

merdał ogonem.

Ojciec kazał wyjść z nim na spacer.

 

I szedłem wtedy. I idę nadal

w te czasy napełnione szczenięcym śmiechem.

 

Uciekałem

od siebie.

 

Uciekając w świat

pustych otchłani,

w których ciszą

napełniał się każdy oddech.

 

I każde

ciężkie

westchnienie.

 

I wszystko oddychało

w dalekich gongach stojącego zegara.

 

Kiedy pewnego razu, wyrwany ze snu wołałem, przestępując próg drugiego

pokoju…

— nikt nie odpowiedział.

 

Nie było nikogo.

 

Szukałem długo wśród mżących w powietrzu pikseli

znajomej twarzy ojca albo matki…

 

Lecz tylko wgniecenia

na fotelach

świadczyły o ich niedawnej obecności.

 

Podchodziłem ostrożnie do drzwi,

próbując się porozumieć

ze skulanym za nimi głosem. Pełen nadziei…

 

Kiedy je otworzyłem, chłód owiał moje skronie

tym chłodem idącym ze schodowej klatki, piwnicznej głębi.

 

Na drewnianej poręczy odłupana drzazga, promień zachodzącego słońca.

Falujące na ścianach pajęczyny… W ogromnym przeciągu trzask zamykanych drzwi.

 

(Włodzimierz Zastawniak, 2024-05-06)

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Wędrowiec.1984 żałuję, że nie ma tym portalu możliwości zapisywania gdzieś "u siebie" wybranych utworów. Ten jest warty wyróżnienia i cóż.. Zapiszę w sercu.   
    • jedź do lasu? ale po co gdy przy domku łąka kwitnie zzieleniała w żółte groszki ktoś rozsypał chyba mniszek   tam stokrotek cała chmara wzrok zachwyci kulką różu są jadalne i lecznicze twą niewinność chcą przedłużyć   ...   pytam po co mam do lasu gdy przy domku łąka kwitnie oprócz smaków i zapachów tworzy pejzaż - jaki śliczny :) 
    • Kładą się piwonie łanem, akacjowy pachnie bór, odurzone wiosny wonią platki z wiatrem lecą w dół. Już w kolejce pcha się lipa, kto zna zapach pewnie wie, że się trudno Pani oprzeć, kiedy w maju zakwitnie.   Bez bez słowa czar roztacza: ośnieżone kwiatem pęki. Duszno, co może oznaczać, żeś odporny na bzu wdzięki. Jaśmin się nieśmiało budzi i pręciki wabią pszczoły. Pachnie w koło, pachnie wszędzie! Ludzki geniusz nie dogoni.    Gdy przechodząc przez zagajnik ruch potarga nowe pędy, balsamiczny zapach sosny uspokoi każde nerwy. Wiosną bukiet świat roztacza. To przyroda tak uwodzi. Jedź do lasu, wciągnij zapach! buch natury nie zaszkodzi.
    • @Jacek_Suchowicz interesujący dialog powstał:) Dziękuję. Pozdrawiam:)
    • Teksty powtórkowe, nieco zmienione        ––/?—   Po przebudzeniu stwierdził, że jest w środku okrągłego pomieszczenia, wyciosanego w litej skale. Było w miarę jasno, chociaż nigdzie nie dostrzegł źródła światła. Zaczął chodzić w kółko i doszedł do wniosku, że to żart lub dalszy ciąg snu. Niestety. Setki razy zasypiał, ulegał przebudzeniu, chodził i znowu zasypiał.   Stracił rachubę czasu. Nie odczuwał pragnienia, głodu, zmęczenia i braku powietrza. To czego doświadczał, powinno go skłonić do zweryfikowania rzeczywistości, dobrze mu znanej.   Aż kiedyś ujrzał obraz na szarej powierzchni. Postać zginała palce, wstecznie odliczając. Nawet wtedy nie pomyślał o najbardziej oczywistym rozwiązaniu, pasującym do sytuacji. Żeby po prostu przejść przez ścianę.   ––/?—   Góra jest wysoka a on malutkim człowiekiem, który pragnie zdobyć szczyt. Idzie niespieszno, lecz coraz większe zmęczenie odczuwa. Ma wrażenie, że coś z tyłu zaczyna po nim włazić.   W połowie drogi przystaje. Wie, że przegrał. Czuje lekki ciężar na głowie. Wyciąga lusterko. Spogląda.   –– A tyś kto? –– Krasnoludek. –– Co tam robisz? –– Zdobyłem wymarzony szczyt. Im byłeś wyżej, tym odczuwałem mniej zmęczenia. –– Tylko że ja nie zdobyłem. –– Zdobyłeś o wiele ważniejszy wierzchołek. Mi pomogłeś. –– Nie wiedziałem, że pomogłem. –– Przecież nie czochrałeś plecami ściany, chociaż łazić mogło cokolwiek. –– To była bardziej głupota niż dobroć. –– Hmm... cóż… chyba. Tak czy siak... obydwoje jesteśmy wygranymi.   ––/?—    Zuzia miała śliczny sen. Stała z ojcem na mostku. Rzucali kwiaty do rzeki. Płynęły w odwrotnym kierunku.   –– Tato. Dlaczego moja lalka coraz bardziej śmierdzi? Nigdy taka nie była. Czemu ona mi to robi?   Ojciec nie bardzo w to wierzy. Po chwili jednak przychodzi. Poznaje tajemnicę. Fetor jest trudny do wytrzymania.   ~ –– Tak proszę pana. Cholerny zwyrodnialec. –– Córka mówiła, że miała piękny sen. A może ten sen... miał być kiedyś… nie jej.   ~ Nie może patrzeć jak leżą samotne w kubłach. Skleja części. Otacza delikatnym tworzywem. Formuje. Tuli w mieszkaniu do wyschnięcia. Niech chociaż jako lalki, zaznają miłości. Wybiera dziewczynki matki, bardzo starannie.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...